W pogoni za przyszłością


8 stycznia 2015 W pogoni za przyszłością

XXI wiek to przede wszystkim okres panowania urządzeń elektronicznych. Na każdym kroku naszego życia mamy styczność z nowoczesną technologią, która bardzo sprawnie nam je ułatwia. Jednakże czy współczesny człowiek poradziłby sobie w dobie technicznego wyścigu zbrojeń bez telefonu, komputera, a co za tym idzie – również bez internetu?


Udostępnij na Udostępnij na

Z pewnością nie. Ludzie są od technologii uzależnieni i tylko nasi dziadkowie wiedzą, co to życie bez sieciowego zgiełku. Ze współczesną techniką mamy do czynienia na każdym kroku. Można by rzec, że ingeruje ona w nasze życie, a internet oraz komputery sprawiły, że tempo ludzkich działań znacząco wzrosło. Nikt teraz się nie usprawiedliwi, że nie mógł dokonać przelewu, bo poczta była czynna tylko do 16:00. To już przechodzi do lamusa. Technologia również wiąże się z doskonałością oraz stereotypową niezawodnością. Wiele osób wierzy, że komputery są nieomylne, dlatego też wykonywana przez nie praca jest niemalże perfekcyjna.

Ta naiwna wiara sprawiła, że wszelakie układy scalone, kolorowe kabelki i mikroprocesory obecne są w każdej dziedzinie ludzkiej ingerencji. Kiedyś moja kochana babcia mawiała: „Komputer jeść ci nie zrobi”. Przykro mi, ale myliłaś się. Technologia jest już wszędzie!

Nawet w sporcie. Współczesne dyscypliny uzależnione są, tak jak i my, od komputerów. Za oceanem maszyna odgrywa rolę dodatkowego arbitra, który jest od rozstrzygania spraw trudnych. Analiza wideo w Stanach Zjednoczonych to chleb powszedni, bez którego NBA, NHL czy NFL już nie zaistnieje. Natomiast w tenisie czy siatkówce popularne są challenge, które dzięki systemowi Hawk-Eye mogą zostać wykorzystane przez zawodników określoną ilość razy. Przykładów można mnożyć, mnożyć i mnożyć.

Futbol także idzie w kierunku nowoczesności. Co prawda w tempie procesyjnym, ale podąża. I to nie chodzi jedynie o Goal-line Technology, która wzbudza wiele emocji wśród konserwatywnych kibiców mówiących niechętnie o zmianach. Lista rzeczy, która ma usprawnić piłkę nożną, jest długa i ciągle ewoluuje.

Technologia z najwyższej półki

My jej jeszcze nie posiadamy i wydaje się, że posiadać nie będziemy. Technologia goal-line ogarnęła mundial w Brazylii, rozgrywki Premier League, a od przyszłego sezonu czuwać będzie nad prawidłowością zdobywania bramek w Bundeslidze. Niewątpliwie, jest to najlepszy i zarazem najdokładniejszy system, jaki wprowadzono do futbolu. Ile mieliśmy takich spotkań, które zostały wypaczone przez arbitra, gdy ten nie uznał prawidłowo zdobytego gola? Setki, by nie powiedzieć tysiące. Jedna bramka może zmienić obraz gry. Ta technologia ma sprawić, że miejsca na niedopatrzenia już nigdy nie będzie, a wyniki będą jak najbardziej sprawiedliwe.

Dlaczego więc przez długi czas nie posmakujemy GLT na naszych ekstraklasowych podwórkach? Ze względu na koszt tego cuda. Cena jednej aparatury, na którą składa się czternaście kamer typu 4D, wynosi około 250-300 tysięcy euro, co na nasze warunki jest wydatkiem astronomicznym. Dodatkowo trzeba opłacić montaż specjalnych chipów we wszystkich piłkach, aby mogły być kompatybilne z tym systemem, który wynosi ok. 500 tysięcy euro. Kto więc podjąłby się tego finansowego zadania? PZPN, Ekstraklasa SA, czy może jednak kluby musiałyby wyłożyć z własnej kieszeni? Trudno byłoby o taki sprzęt dla takiego Podbeskidzia, dla którego wydatek 1,2 mln złotych równa się niemalże z bankructwem. PZPN również nie wziąłby na siebie tak horrendalnej sumy, jaką byłaby kwota około 23 milionów złotych.

Co prawda, ten system przydaje się bardzo, ale to bardzo rzadko. W Premier League skorzystano z niego raptem kilka razy na 200 rozegranych spotkań, lecz nie umniejsza to możliwości tej technologii.

Coś mniej ekskluzywnego

W lidze holenderskiej przeprowadzany jest eksperyment z dodatkowym arbitrem, który podczas meczu siedzi w wozie transmisyjnym, obserwując spotkanie za pomocą przekazu wideo. Ma on na celu podpowiadanie arbitrowi prowadzącemu spotkanie. Niektórzy nazywają to Offside-line Technology, to głównie na decyzjach o spalonych skupia się bowiem piąty sędzia.  Do tego rozwiązania również nam daleko, lecz ta opcja jest dużo bardziej prawdopodobna niż Goal-line Technology, jest bowiem tańsza o kilka milionów. Jak na razie polscy arbitrzy muszą radzić sobie tak, jak robili to do tej pory. Muszą po prostu liczyć na swoje zmysły oraz wzajemną pomoc dzięki elektronicznemu systemu łączności. Tak jest, to też jest ogromna asysta dla arbitrów, którzy przez całe spotkanie są we wzajemnym kontakcie, mogąc interpretować i rozmawiać ze sobą, co ułatwia wspólne podejmowanie decyzji.

https://www.youtube.com/watch?v=RF6ISoHb6Zg

Przez pewien okres w T-Mobile Ekstraklasie podczas najciekawszych spotkań kolejki do prowadzenia zawodów było wyznaczanych dwóch dodatkowych arbitrów, tzw. bramkowych, którzy mieli czuwać nad wydarzeniami w okolicach pola karnego. Pomysł znany nam głównie ze spotkań LM i LE, włoskiej Serie A oraz spotkań na poziomie reprezentacyjnym. U nas pomysł ten spalił na panewce. Zarówno ramkowi, jak i liniowi często nie mogli dojść do porozumienia, przez co dochodziło do absurdalnych i kontrowersyjnych decyzji, jak chociażby ta poniżej, po której dodatkowych sędziów już więcej na oczy nie widzieliśmy.

jarzębak

W tym sezonie arbitrzy główni mają pod ręką dodatkowy gadżet, jakim jest spray, który wyznacza miejsce muru oraz futbolówki. Jak widać, przynosi to zamierzony efekt. Po 19 kolejkach rozegranych w T-Mobile Ekstraklasie zdobyto 44 gole po rzutach wolnych, co daje 10,55 proc. wszystkich zdobytych bramek. Pomysł rodem z Rio przyjął się nie tylko u nas, ale chociażby w Premier League, w której procent bramek z rzutów wolnych w odniesieniu do zeszłego sezonu wzrósł o parę dobrych punktów procentowych.

Co jeszcze może wejść z orkiestrą, która nas zaskoczy? Czym jeszcze FIFA wraz z International Football Association Board nas uraczą?  Białe kartki, zejścia wraz z kontuzjowanym zawodnikiem? Strach się bać.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze