Sympatyzowanie Wolfsburga nie jest proste, a wie o tym każdy kibic, który dopinguje swoich pupili z Volkswagen Areny nieco dłużej niż od sezonu 2014/2015. Dopiero teraz zastanawiamy się bowiem, czy klub ten może poważnie zagrozić Bayernowi Monachium w walce o mistrzostwo Niemiec.
Felixa Magatha i Steve McClaren to postacie, które na długo pozostaną w pamięci „Wilków”. Całkowite wyniszczenie zespołu, odejście kilku kluczowych zawodników, cudowny ratunek od spadku to tylko kilka rzeczy, które wydarzyły się w niedalekiej przeszłości. Szkoleniowcy byli zmieniani jak rękawiczki, zespół nie mógł się ustabilizować i wpaść we właściwy rytm. Zarząd postanowił zatrudnić norymbersko-bremeński duet, Dietera Heckinga jako trenera i Klausa Allofsa jako dyrektora sportowego. Ten dzień był dniem kluczowym dla obecnego Wolfsburga.
Nowa era
Za kadencji Felixa Magatha trudno było się oprzeć wrażeniu, że piłkarze po prostu podkładają się przeciwnikom, byleby pozbyć się swojego trenera. Nie wiadomo, co na stare lata pojawiło się w głowie tego doświadczonego człowieka – jakkolwiek by spojrzeć, specjalisty w swoim fachu, bo to właśnie z nim Wolfsburg w sezonie 2008/2009 zdobył mistrzostwo kraju. Zwolniony – poszedł robić syf do Anglii a w Wolfsburgu miała nastać nowa era. Obowiązki pierwszego trenera przejął Lorenz Kostner, który poprawił grę „Wilków”; w drużynie ponownie zapanowała przyzwoita atmosfera. Piłkarze podbiegali do ławki rezerwowych, żeby w geście radości wraz ze swoim szkoleniowcem cieszyć się ze zdobytej bramki . Zarząd postanowił jednak zwolnić Kostnera, a na jego miejsce zatrudnić osobę, która na tym stanowisku trzyma się do dziś. I to z dobrym skutkiem. Nastała bowiem era Dietera Heckinga.
Z początku Hecking i Allofs nie zostali obdarzeni zaufaniem fanów, Hecking nie osiągnął bowiem sukcesów z Norymbergą , natomiast Allofs był silnie związany z Werderem i nikt nie mógł przewidzieć, czy Wolfsburgiem zajmie się na odczepnego, czy może poświęci swój czas, tak jak Bremeńczykom. Hecking przed pierwszym spotkaniem nie miał łatwego życia, kibice Wolfsburga podzielili się na dwa wyjątkowo mocno zarysowane obozy, prokostnerowski i taki, którym było wszystko jedno. Kłótnie między fanami, walka na argumenty, który szkoleniowiec jest bardziej odpowiedni dla Wolfsburga, skutkowały nawet założeniem stron antydieterowych.
Duński dynamit
Podczas jednego sezonu Wolfsburg z ligowego średniaka przerodził się w ekipę na miarę europejskich pucharów. Udział w tym sukcesie miał Allofs, który czynił prawdziwe cuda w wykonywanych przez siebie operacjach związanych z zasilaniem szeregów Vfl dobrymi zawodnikami. Pozyskanie Luiza Gustavo z Bayernu Monachium odbiło się szerokim echem. Brazylijczyk błyskawicznie zaaklimatyzował się w drużynie i stał się jej ważną częścią. Allofs dwoił się i troił, dzięki czemu w kadrze Wolfsburga możemy zauważyć podstawowych graczy reprezentacji Brazylii (Luiz Gustavo), Chorwacji (Perisić), Belgii (de Bruyne) czy Szwajcarii (Rodriguez). Co więcej, Wolfsburg stać na wielomilionowe transfery. W klubie z Volkswagen Arena znalazło się też miejsce dla zawodnika, który ostatnio znany był bardziej z pozaboiskowych ekscesów niż dobrej gry. Duński napastnik Nicklas Bendtner zamierza potraktować Wolfsburg jako klub, w którym będzie mu dane odbudować siebie nie tylko jako piłkarza, ale też człowieka.
Klich na potrzeby zysku
Po udanym sezonie Mateusza Klicha w Zwolle, gdy zaczął się przewijać temat jego transferu na Wyspy czy zainteresowania czołówki Eredivisie, okazało się, że Niemcy nie zapomnieli o jego istnieniu. Niemiecki klub wypłacił Holendrom uzgodnioną wcześniej kwotę pierwokupu, a Klich – czy mu się to podoba, czy nie – musiał ponownie zawitać do miasta Volkswagena. Wcześniejsza przygoda z tym klubem nie należy do pozytywnych wspomnień Polaka. Nieokrzesany jeszcze z wielką piłką Klich trafił pod skrzydła Magatha, który lubił, jak piłkarze pracowali ciężko. Za ciężko. Teraz przeszedł do zupełnie innego klubu, już bez „trenera kata”. Niestety, reprezentant Polski w ogóle nie gra, co poskutkowało stratą miejsca w kadrze narodowej. Szkoda, bo ten chłopak ma niemały potencjał, który pokazał w Holandii. Wolfsburg przy następnym oknie transferowym pewnie skorzysta z możliwości sprzedania tego zawodnika. Milion, dwa, zysk jest zysk.
Zastanówmy się więc, czy obecny Heckingowy Wolfsburg jest w stanie zagrozić Bayernowi, do którego brakuje „Wilkom” osiem oczek? Wszystko jest na dobrej drodze, żeby Wolfsburg ponownie zawitał do Ligi Mistrzów, stopniowo poprawiając swoją jakość i zdobywając doświadczenie. Bayern ponownie zdystansuje całą ligową stawkę, ale kto wie, czy za kilka sezonów „Wilki” nie dokonają podobnej niespodzianki jak w sezonie 2008/2009?