W Krakowie czekają na sukces. Cracovia głodna trofeów


Cracovia dawno nie zdobyła żadnego pucharu, więc gdy trofeum jest tak blisko, w Krakowie wszyscy czekają na historyczny sukces

24 lipca 2020 W Krakowie czekają na sukces. Cracovia głodna trofeów
Norbert Barczyk / PressFocus

Kiedy do Krakowa przychodził Michał Probierz, opuszczając swoją ciepłą posadkę w Białymstoku, zewsząd słychać było śmiech. Wówczas obecny trener Cracovii zamieniał czołowy klub w Polsce, w którym miał pewne miejsce, na klub, w którym prezes lubił często zmieniać szkoleniowców, a i wyników nie było. Inne podejście do tej sytuacji miał jednak sam zainteresowany, jak i prezes Janusz Filipiak. Teraz znając dalszy przebieg historii, widać, że ruch ten nie był wcale taki głupi, jak się wielu mogło wydawać. Cracovia stała się zespołem walczącym o puchary w lidze, ale i ten namacalny, Puchar Polski.


Udostępnij na Udostępnij na

Ze świecą szukać tego, kto pamięta sukces Cracovii i nie chodzi tu o awans do jakiejś ligi czy uzyskanie promocji do gry w kwalifikacjach do europejskich pucharów. Jest ktoś, kto rzeczywiście pamięta „Pasy” walczące o mistrzostwo Polski albo Puchar Polski?

Z pewnością takich osób jest niewiele. Wystarczy tylko spojrzeć, kiedy Cracovia ostatnio zdobyła mistrzostwo. Uwaga… w roku 1948. Niebywałe, że od tego czasu Cracovia nigdy później nie powtórzyła tego wyniku. O Pucharze Polski nawet nie ma co wspominać, bo finały kibice „Pasów” mogli oglądać jedynie w TV bez udziału ich pupili.

Teraz jednak wszystko może się zmienić. Drużyna zrobiła historyczny wynik, w dodatku pokazała swoją siłę w meczu półfinałowym z Legią. Może wreszcie nadszedł czas Cracovii, ale i Michała Probierza, u którego w gablocie głównie zbiera się kurz.

Bolesny półfinał, ale półfinał

Dawno, dawno temu… w latach 60., a dokładnie w 1962 roku miała miejsce 8. edycja Pucharu Polski. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie pewna niespodzianka, jaką okazał się najstarszy polski klub. Cracovia w tamtym czasie zaskoczyła wszystkich, być może nawet samą siebie. Po kolejnych nieudanych przygodach w tychże rozgrywkach zespół z Krakowa niespecjalnie dawał o sobie znać, odpadając we wczesnych fazach turnieju.

Inaczej było tym razem. „Pasy” mimo że już na samym starcie ledwie pokonały pierwszą przeszkodę, jaką okazał się KS 27 Orzegów, z czasem nabierały wiatru w żagle. W kolejnej rundzie minimalnie zwyciężyły ze zdecydowanie bardziej poważnym zespołem Polonii Bytom, po czym awansowały do upragnionego ćwierćfinału. Tam czekał Zawisza Bydgoszcz.

Jak się potem okazało, rywal ten w starciu z krakowskim zespołem poległ, a rozpędzona Cracovia w półfinale spotkała się z Zagłębiem Sosnowiec, tym samym, który ówczesne rozgrywki wygrał.

Dla piłkarzy z ulicy Kałuży już sam fakt bycia na tak wysokim etapie rozgrywek był nie lada wyczynem. Dojściem do tego pułapu zawiesili poprzeczkę na tyle wysoko, że później kibice Cracovii mogli jedynie wspominać piękne czasy. Te może i by takie były, gdyby nie bolesna porażka z sosnowiczanami. Pogodzeni z wynikiem 0:4 krakowianie mieli przed sobą jeszcze mecz o 3. miejsce. Może i byłoby ono do wywalczenia, ale rozbitych krakowian dobiła Odra Opole, z którą piłkarze z Małopolski przegrali 1:3.

Czasy nowożytne

Po latach dostawania kolejnych razów od przeciwników wielu dawno zdążyło zapomnieć o półfinale z 1962. Na ten sam pułap rozgrywek w Krakowie czekano i czekano aż do 2007 roku, czyli jakieś 45 lat! W tym czasie zmieniło się wiele, a w samym Pucharze Polski zrezygnowano  z gry o 3. miejsce.

Pierwszym przystankiem okazała się Łódź. Cracovia przyjechała i pokonała Widzew 2:0. Kolejnym przeciwnikiem było Zagłębie Lubin. „Miedziowi” zawiesili poprzeczkę wyżej, ale i tak nie wystarczyło to na powstrzymanie „Pasów”. Następnie los złączył ze sobą krakowski zespół i Radomiaka i przy wyniku 3:1 awans uzyskała drużyna z Krakowa.

Tam jednak nie było już tak kolorowo, ale nie było też tak źle jak przed laty. Dyskobolia Groclin Grodzisk Wielkopolski, będąca wówczas czołową drużyną w Polsce, sprawiła spore trudności rywalowi, ale awans uzyskała dzięki minimalnym zwycięstwom po 1:0 w pierwszym spotkaniu, jak i rewanżu. I po raz kolejny zwycięzcą PP okazał się zespół, który pokonał w półfinale Cracovię.

Później Cracovii nie udało się powtórzyć sukcesu aż do obecnego sezonu, gdzie zespół pod dowództwem trenera Michała Probierza dotarł aż do finału. W nim wynik może być różny, a jeśli uda się osiągnąć sukces, jakim byłoby zwycięstwo, zespół ten zapisałby się złotymi zgłoskami na kartach historii.

Cracovia dziś

Po zakończonych rozgrywkach ligowych i po dojściu aż do finału można mieć wrażenie, że drużyna zrobiła krok do przodu. W poprzednim sezonie klub zaliczył krótką przygodę w kwalifikacjach do Ligi Europy, by mógł tam zagrać ponownie, konieczna jest wygrana w Pucharze Polski. Jeśli jednak nie uda się zwyciężyć, sezon w wykonaniu Cracovii nie będzie należał do najgorszych.

W lidze bywało różnie i być może zespół powinien osiągnąć lepszy wynik. Wszystko jednak wynagrodził swoim kibicom, osiągając aż finał krajowego pucharu, w którym „Pasy” wcale nie są na straconej pozycji. Istnieje duża szansa, że piłkarze osiągną historyczny triumf, o którym będzie się wspominać latami.

Ważną postacią w całej układance jest z pewnością sam szkoleniowiec, który poukładał zespół na tyle dobrze, by liczyć się w walce o jakiekolwiek trofeum, którego przy Kałuży nie widziano od lat. Pucharu Polski zresztą Cracovia nigdy nie zdobyła, byłby to więc zarazem jej pierwszy skalp, ale i również zwieńczenie pracy samego trenera, który przyszedł budować tu coś wielkiego.

Cracovię zresztą stać na sukces, co pokazał choćby mecz dający przepustkę do tego decydującego starcia z Lechią Gdańsk. Pokonanie Legii 3:0 jest pokaźnym wynikiem, który może napawać optymizmem.

Ważną kwestią w obecnym sezonie, patrząc na występy w turnieju tysiąca miast, jest też to, że Cracovia potrafiła w trudnych momentach, gdy jej nie szło, przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Tak było w meczach choćby z drugoligową Bytovią, gdzie potrzebna była nawet dogrywka. Wtedy w ostatnich minutach bohaterem został David Jablonsky.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze