Dwa tygodnie temu ruszyła liga z pozoru mało interesująca dla przeciętnego kibica, która w Polsce jest niedoceniana. Jej poziom sportowy jest w naszym kraju bagatelizowany, a nie powinien. Kluby z Ekstraklasy są bowiem daleko w tyle za tymi z zaplecza Bundesligi, co objawia się na każdej płaszczyźnie.
Wystarczy spojrzeć na przychody obu krajowych mistrzów z poprzedniego sezonu: Legii Warszawa oraz Fortuny Dusseldorf. Mistrz 2. Bundesligi przewyższa w tym aspekcie drużynę z Warszawy o 3 miliony euro. W kontekście ekipy z Niemiec jest jeszcze jedna ciekawa informacja. Bowiem przed nadchodzącą kampanią dokonali oni 16 zakupów, bijąc tym samym rekord transferowy Bundesligi, należący do 1.FC Kaiserslautern. Co warte podkreślenia, na nabycie wszystkich zawodników wydano tylko 1,1 miliona euro.
Liga ciekawsza niż Ekstraklasa
Dlatego zamiast oceniać, powinniśmy docenić klasę rozgrywek i być może obejrzeć kilka meczów. Do obserwowania jest bowiem wiele. Zaplecze Bundesligi to kuźnia talentów i doskonałe miejsce dla młodych zawodników. Średnia wieku piłkarzy występujących w sezonie 17/18 nie przekroczyła 26 lat. Królem strzelców został 24- letni Marvin Ducksch. Najmłodsi stanowią o sile swoich zespołów. Wśród sześciu zawodników, którzy w zeszłej kampanii rozegrali wszystkie z 3.060 minut, aż czterech miało poniżej 30 lat.
2. Bundesliga to doskonałe okno wystawowe. Z pięciu najdrożej sprzedanych piłkarzy, czterech z nich odeszło do zespołów z najwyższej klasy rozgrywkowej. Większość pieniędzy zostaje więc w Niemczech, a dzięki takim transakcjom kluby z obu lig mogą być usatysfakcjonowane. Te z zaplecza dostają całkiem niezłe pieniądze, które mogą wykorzystać na dalszy rozwój. Natomiast drużyny z Bundesligi otrzymują graczy obeznanych z niemieckimi realiami, którzy nie potrzebują kilku miesięcy na aklimatyzację, z czym w naszym kraju bywa różnie.
Naszą uwagę powinni dodatkowo przyciągnąć piłkarze z Polski. Jednym z nich jest Rafał Gikiewicz, będący od nowego sezonu zawodnikiem 1.FC Union Berlin. Ma on za sobą przeszłość w Ekstraklasie, bronił bowiem w barwach Śląska Wrocław oraz Jagiellonii Białystok. Z pewnością nie będzie miał problemów z rozpoznaniem ligi, ponieważ grał już na tym szczeblu w Eintrachtcie Braunschweig. Wraca po nieudanej przygodzie w SC Freiburg, bo jak sam mówi: „Wolałem zrobić krok w tył”.
Długa rozmowa z @gikiewicz33 ⚽ Union Berlin, transfery, Ekstraklasa – tematów było sporo.
Artykuł ➡ https://t.co/T51LMk8gtl
Wideo ➡ https://t.co/NXikfXAx7B
— Hubert Błaszczyk (@hubertblaszczyk) August 8, 2018
W polskim duecie widnieje także nazwisko Sobota. Zawodnik występujący od sezonu 14/15 w FC St. Pauli, który również ma za sobą kilka lat spędzonych w ESA, a konkretnie w Śląsku Wrocław. Od początku swoich występów na zapleczu niemieckiej Ekstraklasy, rozegrał 101 meczów. Jest to zatem stały gracz w swoim zespole.
Jak łatwo zauważyć naszych zawodników w 2. Bundeslidze nie ma prawie wcale. Jest to tym bardziej niepokojące, że w sezonie 16/17 było ich aż dwunastu.
Sezon ruszył z przytupem
1. kolejka sezonu 18/19 była doskonałą zapowiedzią całej kampanii. W każdym meczu padła co najmniej jedna bramka. Faworyci nie zawiedli. Zespół Holstein Kiel, który w maju tego roku przegrał baraż o Bundesligę z VfL Wolfsburg, pokonał na wyjeździe HSV Hamburg. Natomiast drużyna Jahn Regensburg, będąca w sezonie 17/18 na piątym miejscu, ograła u siebie FC Ingolstadt 04. O niespodziankach możemy powiedzieć w innych spotkaniach. Ekipa Dynamo Dresden, kończąca ostatnie rozgrywki na 14. miejscu, wygrała 1:0 z MSV Duisburg, będącym ostatnio aż o siedem oczek wyżej. Jakby tego było mało, 1.FC Heidenheim bytujące zazwyczaj w dole tabeli, zremisowało z Arminia Bielefeld- ekipą z czwartej pozycji poprzedniego sezonu.
W 2. kolejce również nie brakowało zaskoczeń. Ekipa FC St. Pauli wygrała swój drugi mecz i przewodzi w tabeli z kompletem punktów. Jak na razie dobrze radzą sobie zawodnicy z SpVgg Greuther Fürth, którzy poprzednią kampanię zakończyli nad strefą spadkową, a teraz po dwóch kolejkach mają cztery punkty. Po porażkach w premierowych spotkaniach, otrząsnęły się zespoły HSV Hamburg, SC Paderborn oraz VfL Bochum, które odpowiednio wygrały swoje mecze.
Kibice również nie zawiedli. Piękne i nowoczesne stadiony po raz kolejny wypełniły się po brzegi. Fani przybyli z nowymi nadziejami, stęsknieni za swoimi ulubionymi graczami. Choć bardzo wysoka frekwencja na obiektach 2. Bundesligi nie jest nowością. Wystarczy przytoczyć dane z sezonu 16/17, kiedy to średnia liczba widzów na meczach, przewyższała tą z Ligue 1 i była zbliżona do tej z Serie A.
Ligue 1: 21.044, Serie A: 21.856. Nikt we Włoszech i Francji nie zbliżył się nawet do średniej VfB Stuttgart (50.717).
— Maciek Zaremba (@ZarembaMac) May 22, 2017
Bawiąc się w wróżbitę, można spróbować przewidzieć, jakie rozstrzygnięcia czekają nas w rozpoczętych już rozgrywkach. Do awansu typowałbym Union Berlin- drużynę od kilku sezonów utrzymującą się w górnej części tabeli. Na pewno nie odpuszczą gracze Holstein Kiel, którzy są podrażnieni po przegranym dwumeczu o Bundesligę. Nie zapominajmy również o znanych markach, takich jak: HSV oraz FC Koln. Obie te ekipy są przyzwyczajone do bywania na krajowych salonach i będą chciały jak najszybciej tam wrócić. O kandydatach do spadku ciężko dyskutować. Jest to bowiem liga dość nieprzewidywalna, w której walka o utrzymanie trwa zazwyczaj do ostatniej kolejki.
Dlatego też zamiast spekulować, warto raz na jakiś czas zerknąć, co dzieje się na boiskach 2. Bundesligi. Można tu zobaczyć w akcji młodych, perspektywicznych zawodników, którzy uwielbiają wchodzić w dryblingi, a dodatkowo prezentują wysoki poziom sportowy. Całości dopełniają wypełnione kibicami trybuny, co tworzy wyjątkową atmosferę piłkarskiego święta. Szczególnie polecam tą ligę fanom, zmęczonym oglądaniem naszej ukochanej Ekstraklasy.