Vive la France! Tytuł po 20 latach powraca nad Sekwanę


Didier Deschamps poprowadził drużynę do drugiego mistrzostwa świata w historii reprezentacji

15 lipca 2018 Vive la France! Tytuł po 20 latach powraca nad Sekwanę

Francja po emocjonującym spotkaniu pokonała Chorwację 4:2 i została nowym mistrzem świata. Podopieczni Didiera Deschampsa nie dali szans swoim przeciwnikom, wykorzystali ich niedoskonałości i również dzięki szczęściu powtórzyli największy sukces swojej reprezentacji z 1998 roku.


Udostępnij na Udostępnij na

Po miesiącu zmagań na rosyjskich boiskach nadszedł czas na decydujące rozstrzygnięcia. Wczoraj brązowy medal zdobyła Belgia, która w pewnym stylu pokonała Anglię. W niedzielne popołudnie na moskiewskich Łużnikach zmierzyły się dwie najlepsze drużyny mistrzostw świata, Francja Didiera Deschampsa rywalizowała z Chorwacją Zlatko Dalicia.

Niejednokrotnie w ostatnich dniach słyszeliśmy, że dla Chorwatów to najważniejszy mecz w życiu. Trudno się dziwić, gdyż dla kilku kluczowych zawodników była to ostatnia szansa w karierze na zdobycie mistrzostwa świata. Na tegorocznych mistrzostwach prezentowali się świetnie, jednak faza pucharowa była dla nich męczarnią, gdyż wszystkie spotkania rozstrzygali po rozegraniu aż 120 minut, w tym dwukrotnie po konkursie rzutów karnych.

Francuzi marzyli o występie w finale mundialu od pamiętnego 2006 roku, gdy po konkursie „jedenastek” przegrali z Włochami. Dla „Trójkolorowych” był to drugi finał z rzędu wielkiej imprezy, po przegranej rywalizacji z Portugalią na ostatnich mistrzostwach Europy rozgrywanych w ich ojczyźnie. Wszyscy nad Sekwaną pragnęli jednego – aby powtórzyć sukces z 1998 roku i zdobyć drugie w historii mistrzostwo świata.

Gol z rzutu wolnego, którego nie powinno być

Pierwsze minuty były nieco chaotyczne, można wręcz powiedzieć, że nudne, gdyż zarówno jedna, jak i druga drużyna nie była dokładna w swoich ofensywnych poczynaniach. Dlatego trudno było stworzyć dobrą sytuację i zagrozić bramce przeciwnika. W pierwszym kwadransie pewniej wyglądali jednak Chorwacji, którzy pragnęli pierwsi ruszyć do przodu. A robili to przede wszystkim w bocznych sektorach, w których problemy mieli Lucas Hernandez i Benjamin Pavard, ale dobrze asekurowali ich Kylian Mbappe oraz Blaise Matuidi.

Francuzi bardzo niepewnie w ofensywie w pierwszym kwadransie bardzo rzadko przebywali na połowie przeciwnika, raczej czekali na błąd, odbiór piłki i przeprowadzenie udanej kontry. Gola strzelić udało się jednak ze stałego fragmentu gry. Futbolówkę w pole karne idealnie wrzucił Antoine Griezmann, a piłkę do własnej siatki wpakował Mario Mandzukić.

Cios za cios

Chorwaci po stracie gola od razu rzucili się do ataków, którym przodował Luka Modrić. Piłkarze Zlatko Dalicia odważnie atakowali, jednak Francuzi pozwalali na niewiele przed własnym polem karnym. Wyrównanie przyszło jednak zaskakująco szybko. Ivan Perisić odważnie ruszył środkiem pola, jednak sfaulował go N’Golo Kante, który obejrzał żółty kartonik. Kilka chwil później w polu karnym odnalazł się Domagoj Vida, zostawił futbolówkę dla Perisicia, który miał mnóstwo miejsca i potężnym strzałem nie dał szans Hugo Llorisowi.

„Vatreni” utrzymywali przewagę, byli częściej przy piłce, a Francuzi nie potrafili stworzyć czegokolwiek groźniejszego na ich połowie. „Trójkolorowi” próbowali dalekich podań do Kyliana Mbappe, ale poza jednym rzutem rożnym niewiele z nich wychodziło. Wtedy Perisić dosyć nieszczęśliwie zagrał piłkę ręką, a argentyński sędzia Nestor Pitana po długich konsultacjach z innymi sędziami oraz interwencją VAR, zdecydował się podyktować rzut karny, który pewnie wykorzystał Griezmann.

Po pierwszych 45 minutach bliżej triumfu byli podopieczni Didiera Deschampsa, którzy mieli znacznie więcej szczęścia od swoich rywali. Trzeba jednak przyznać, że Francuzi tworzyli świetnie zorganizowany zespół, choć kolejne gole dla Chorwatów wydawały się kwestią czasu.

Deklasacja w drugiej połowie

Początek drugiej połowy zdecydowanie należał do podopiecznych Zlatko Dalicia, którzy agresywnie atakowali i nie dali rywalom szansy na chwilę oddechu. Najpierw Ante Rebić mocno strzelił pod poprzeczkę, ale świetnie obronił Lloris. Kilka chwil później ponownie było groźnie, ale bramkarz Tottenhamu świetnie wyszedł z bramki i zażegnał niebezpieczeństwo.

Przeciętne spotkanie rozegrał N’Golo Kante, który kilka minut po przerwie zmieniony został przez Stevena N’Zonziego. Zdecydowanie lepszy mecz zaliczył kolega zawodnika ze środka pola, czyli Paul Pogba. Zawodnik Manchesteru United skwitował świetny występ na mistrzostwach świata zdobytą bramką w finale.

To nie był koniec popisu strzeleckiego zawodników na moskiewskich Łużnikach. Jakby tego było mało, kilka minut później Kylian Mbappe zdecydował się na strzał sprzed pola karnego, który zaskoczył Danijela Subasicia na tyle, że nie zdołał obronić niezbyt mocnego uderzenia. Nadzieje Chorwatów przedłużył Hugo Lloris, który popełnił prosty błąd, a Mario Mandzukić nie miał żadnego problemu, aby dobić piłkę do pustej bramki.

Francja po raz drugi mistrzem świata

Do ostatniego gwizdka sędziego, rezultat spotkania już się nie zmienił. Byliśmy świadkami jednego z najbardziej emocjonujących, a przede wszystkim bramkostrzelnych finałów mistrzostw świata. Wygrała drużyna dojrzalsza, lepiej zorganizowana, która miała też przewagę przed tym spotkaniem, dzięki mniejszej liczby minut rozegranych na mundialu w Rosji. Didier Deschamps poprowadził zespół do powtórzenia największego sukcesu w historii reprezentacji. W 1998 roku był kapitanem zespołu złożonego między innymi z Zinedine’a Zidane’a, Liliama Thurama czy Bixente Lizarazu. Dwadzieścia lat później w roli selekcjonera doprowadził narodową drużynę do powtórzenia sukcesu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze