Liga francuska może nie jest najbardziej atrakcyjną opcją dla przyjezdnych piłkarzy z Ameryki Południowej, ale ma albo miałaby, gdyby nie kontuzje swoich reprezentantów na prestiżowym turnieju za Oceanem Atlantyckim. Oto sylwetki tych zawodników.
David Ospina (OGC Nice i Kolumbia)
Zacznę od największego pechowca z tego grona. David Ospina to jeden z najlepszych bramkarzy w Ligue 1 i aż dziw bierze, że klubem, w którym występuje od trzech lat, jest Nicea. Jednak tego lata miało się to zmienić. Pomimo puszczenia w minionym sezonie Ligue 1 46 bramek, zapamiętany został jako wyśmienity golkiper, który w pojedynkę czasem zdobywał punkty dla „Orląt” i już w trakcie sezonu sypały się nazwy wielkich klubów, które chętnie sprowadzą Kolumbijczyka do swoich szeregów. W pierwszym rzędzie ustawiało się PSG, lecz stołeczni zadowolili się wolnym transferem Nicolasa Doucheza.
Dla Ospiny kolejnym miejscem do promocji miał być trwający teraz turniej Copa America w Argentynie. Ospina jest pewnym punktem reprezentacji Kolumbii i wystąpił w jej barwach już dziewiętnaście razy, a ma dopiero 22 lata. Wróżono mu na argentyńskim turnieju wielki sukces, mówiąc, że będzie jednym z objawień. Wszystko szło w najlepszym kierunku, ale… Zawsze musi być jakieś „ale”, bo życie to nie bajka.
Na kilka dni przed rozpoczęciem turnieju podczas jednego z treningów Ospina doznał poważnej kontuzji. Otóż wychodząc do piłki, zderzył się z kolegą z kadry, Hugo Rodallegą, tak niefortunnie, że łokieć napastnika złamał naszemu bohaterowi nos. Początkowo liczono, że bramkarz powróci do gry na fazę pucharową Copa America. Ostatecznie został on odesłany do domu i zmagania swoich kolegów z boiska, którzy na marginesie świetnie sobie radzą w turnieju, będzie oglądał przed telewizorem. A miało być tak pięknie…
Raul Fernandez Valverde (OGC Nice i Peru)
To drugi z golkiperów Nicei, choć zdecydowanie mniej znany francuskiej publiczności. A to dlatego, że w Ligue 1 nie zdołał zagrać ani jednego spotkania. Pół roku temu w zimowym okienku transferowym włodarze „Orląt” podpisali z nim kontrakt, mając w perspektywie odejście Davida Ospiny. Wszyscy widzieli, iż z nicejskiego bramkarza będzie świetny transfer, jeżeli nie w tym roku, to w następnym. Zabezpieczeniem miał być właśnie Raul Fernandez, również podstawowy golkiper w swojej reprezentacji. Zaraz po podpisaniu kontraktu wrócił jednak do ojczyzny, by dokończyć sezon w poprzednim klubie, Universitario de Deportes, w ramach wypożyczenia.
Dla Raula przejście do ligi francuskiej jest dopiero pierwszą zmianą barw klubowych. 25-letni zawodnik siedem lat kariery juniorskiej i następne cztery spędził we wspomnianym Universitario, jednym z czołowych klubów peruwiańskich (25 tytułów mistrza kraju). W 2008 roku sięgnął w jego składzie po krajowe mistrzostwo. Powtórzenie tego sukcesu w Europie na tę chwilę jest dla niego nierealne.
Na tegorocznym Copa America Raul Fernandez wraz z reprezentacją Peru jest jedną z rewelacji turnieju. „La Rojublanqua” wyszli z bardzo trudnej grupy C, w której zremisowali z faworyzowanym Urugwajem i pokonali Meksyk, choć odmłodzony. Teraz czeka ich ciężka przeprawa z Kolumbią i gdyby nie nieszczęśliwy wypadek Ospiny, to obaj bramkarze Nicei mieliby szanse porównać swoje umiejętności w jednym meczu.
Marco Estrada (Montpellier HSC i Chile)
Marco Estrada, niestety, w porównaniu do swoich przeciwników, piłkarzem pierwszego wyboru nie jest. Defensywny pomocnik Montpellier ma w drugiej linii w kadrze sporego kalibru konkurentów: Mauricio Islę z włoskiego Udinese, który wraz z Alexisem Sachezem podbił serca Włochów w ostatnim sezonie, oraz Carlosa Carmonę, również występującego w Italii.
Przyjście do francuskiego Montpellier, jeszcze niedawnego beniaminka Ligue 1, bo w sezonie 2009/2010, jest dla Estrady pierwszą przygodą z europejską piłką. Wcześniej grał on w barwach jedynie chilijskich klubów, Evertonu i jednego z najbardziej znanych: Universidadu de Chile. Do tej pory rozegrał we Francji 30 spotkań i zdobył trzy gole.
Jego najbardziej znane umiejętności to twarda gra, dokładne dalekie zagrania oraz strzały z rzutów wolnych. To właśnie po jednym z nich zdobył swojego jedynego jak dotychczas gola w kadrze narodowej. Stało się to w meczu eliminacyjnym do mistrzostwa świata w RPA. Wtedy pokonał boliwijskiego bramkarza, a jego koledzy dołożyli jeszcze trzy trafienia i Boliwia musiała wracać z Santiago na tarczy. Zaliczył on także występ na samym mundialu, lecz nie będzie go wspominał zbyt miło. W ostatnim spotkaniu grupowym, w którym Chile mierzyło się z przyszłym mistrzem świata, Hiszpanią, Estrada wyszedł w pierwszej jedenastce, lecz już w 37. minucie meczu musiał opuścić plac gry z powodu dwóch żółtych kartek. Ostatecznie Chile uległo wtedy 1:2 i musiało zająć drugie miejsce w grupie. Konsekwencją tego był przegrany pojedynek w 1/8 finału z Brazylią, tak jak na mistrzostwach we Francji dwanaście lat wcześniej.
Chile na Copa America prezentuje się bardzo dobrze na tle zawodzących faworytów. Wygrało swoją grupę, pokonując Meksyk i Peru oraz remisując z Urugwajem. W ćwierćfinale Chilijczyków czeka niełatwa przeprawa z największą rewelacją, Wenezuelą. Jednak, jeśli pokonają tę przeszkodę, to na ich drodze stanie prawdopodobnie Brazylia i chętnie wezmą srogi rewanż za mundialowe niepowodzenia.