Posada trenera jednak nie jest łatwa i przyjemna, jakby mogło się wydawać. Często mawia się, że szkoleniowiec jest taki dobry jak ostatni mecz. Prezesi i właściciele szybko zapominają o tym, co zrobiłeś dla klubu. Przy pierwszym kryzysie tracą cierpliwość i w większości zwalniają bezsensownie trenerów. To już od wielu lat jest problemem polskich klubów. Nie uczymy się w ogóle na błędach i popełniamy następne. Mamy wrażenie, że pomysł ze zwolnieniem Vitezslava Lavicki też jest trochę oddalony od rzeczywistości.
O co w ogóle chodzi z tym Śląskiem? Przecież zajmuje piątą, dobrą jak na niego lokatę, a coś przebąkuje o zmianie trenera. Nieprawdaż, że to dość dziwne? Zacznijmy może od tego, że prezes PZPN, Zbigniew Boniek, napisał na Twitterze: „Panowie Prezesi, trenerzy w PZPN naprawdę nie czekają na wasze telefony i oferty pracy… jest im tutaj bardzo dobrze. Szkoda czasu”. Jak łatwo zrozumieć, pewnie ktoś chciał zabrać z PZPN Jacka Magierę lub Macieja Stolarczyka.
Cała sytuacja rozwiązała się w środę, gdy szef Śląska Wrocław, Piotr Waśniewski, udzielił wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”. Oto cytat, w którym faktycznie przyznaje się do wykonania telefonu do Macieja Stolarczyka. – Tak, ale nikt nie rozmawiał z trenerem Stolarczykiem, żeby go zatrudnić w Śląsku. Natomiast zapytaliśmy go, jak wygląda jego sytuacja jako trenera młodzieżowej kadry narodowej w PZPN i czy w przyszłości przewiduje w ogóle powrót do pracy w klubie.
Trener, który wyciągnął Śląsk z marazmu
Przypomnijmy, że Vitezslav Lavicka przejmował Śląsk Wrocław na początku 2019 roku. Gdzie był wtedy zespół z Dolnego Śląska? Na 14. miejscu i z jednym punktem przewagi nad strefą spadkową. Pierwsze pół sezonu to przede wszystkim walka o utrzymanie. Spadek dla takiego klubu to przecież byłaby tragedia, a niestety przed przyjściem Czecha wydawało się, że „Wojskowych” będzie czekać heroiczna walka o byt w elicie. To Lavicka uratował ten zespół. Sprawił, że Marcin Robak i Robert Pich odnaleźli formę i utrzymali Śląsk.
Przyszedł kolejny sezon. Były selekcjoner reprezentacji Czech do lat 21 rozpoczynał od zera. Z czystą kartą. Nie wypadało przecież, żeby taki klub jak Śląsk Wrocław po raz kolejny walczył o utrzymanie. Tu też Lavicka nie poległ i zrobił, nazwijmy to, wynik ponad stan. Za piąte miejsce na koniec we Wrocławiu powinni mu podziękować. Nie był to rezultat, którego wszyscy się spodziewali. W końcu to najlepszy wynik od sezonu 2014/2015. Śląsk nie zajmował miejsca 10, 11 czy 12, tylko piąte i o mało co nie wszedłby do Ligi Europy. Warto to docenić, bo Lavicka udowodnił, że jest fachowcem z krwi i kości.
Ale czy w tym sezonie coś się odmieniło? Śląsk obecnie jest na piątej lokacie. Czy to jest miejsce idealne dla niego? Pewnie tak. Przecież trzeba mierzyć siły na zamiary. „Wojskowi” wzmocnili się w letnim okienku, ale wciąż nie jest to ekipa na europejskie puchary. Lavicka składa to naprawdę dobrze i czaruje wynik, jakiego większość klubów może pozazdrościć. Dlatego warto się zastanowić, czy zmieniać kogoś, kto wykonał gigantyczną pracę i doprowadził do tego, bądź co bądź, dobrego piątego miejsca.
Czekajcie 🙃, Śląsk Wrocław 5 miejsce w tabeli, w kadrze kilku paralityków z Mączyńskim na czele, pyta o Stolarczyka. I że niby zmiana trenera tam da lepsze wyniki. pic.twitter.com/eKcwj8yqgF
— Wiktor Kolodziej (@wiktorkolodziej) February 16, 2021
Vitezslav Lavicka – lepiej wygrać niż grać efektownie
– Śląsk nie jest obecnie drużyną, która ma świetne statystyki i na dodatek swoją grą urzeka kibiców. Dlatego jasne jest, że klub musi być przygotowany na każdy scenariusz, nawet ten najbardziej drastyczny – puszcza mały zarzut w stronę Czecha szef Śląska Wrocław.
Owszem, Vitezslav Lavicka to nie jest trener, który nakazuje grać bardzo ofensywnie. Odpalając mecz Śląska, raczej nie spodziewamy się widowiska jak te Wisły Kraków. To raczej będzie gra na wynik, ale co ważniejsze, ten wynik jest. Można czynić zarzuty, ale na koniec opiekun Śląska Wrocław obroni się zwycięstwami, a tego w ostatnich latach brakowało.
Fajną rzecz pokazuje tabela spodziewanych straconych bramek. Według portalu EkstraStats Śląsk Wrocław powinien stracić aż 24 bramki. Stracił tylko 17. To wielka zasługa przede wszystkim bramkarzy – Matusa Putnockiego i Michała Szromnika. Niestety jeszcze bardziej martwi tabela spodziewanych bramek. To także tutaj „Wojskowi” mają więcej niż powinni mieć. Według metody expected goals 17,63, a w rzeczywistości 22. To oznacza, że Śląsk często strzela bramki z niczego, tak jak tę z Wisłą Kraków.
Można, a nawet trzeba brać te statystyki jednak z lekkim przymrużeniem oka. To tylko statystyki. Można mieć zarzuty do Lavicki, że jego dobre wyniki to w dużej mierze fuks i szczęście, ale na koniec spojrzymy na tabelę, a ta pokaże, że Śląsk jest na piątym miejscu i śmieje się z następnego rywala, czyli Lecha. I co z tego, że według expected goals „Kolejorz” powinien być na czwartej lokacie, a Śląsk na 15. miejscu, skoro to klub z Dolnego Śląska jest wyżej w tabeli?
Sondowanie rynku trenerskiego
– Uważam, że praca skautingowa wykonywana w stosunku do zawodników dotyczy również trenerów. Chcemy mieć rozeznanie i zawsze być gotowi na różne scenariusze. Mogę też otwarcie powiedzieć, że to nie jest jedyny szkoleniowiec, którego status ostatnio sprawdzaliśmy – mówił Piotr Waśniewski we wspomnianym wywiadzie.
Często śmiejemy się, że polskie kluby zwalniają trenerów po jednej czy dwóch porażkach. Prezesi podejmują decyzje tak, jak zawieje wiatr. Nagle przyjdzie im coś do głowy, że może warto zmienić szkoleniowca, a później okazuje się, że jest problem z następcą. Śląsk pod tym względem wydaje się przygotowany. Sonduje rynek, sprawdza różne możliwości, ale czemu mówi to na głos.
Jest to pewien pstryczek w nos w kierunku Lavicki. Uważaj, bo my już mamy następcę. Troszeczkę tak to wygląda. Czy właściciel restauracji mówi na głos w obecności klientów i pracowników, że w sumie to niedługo zwolni obecnego menedżera swojego lokalu, a nawet już się rozgląda za różnymi alternatywami? To wszystko w obecności samego zainteresowanego. Jasne, że nie. Uważamy więc, że na linii pracodawca – pracownik trochę się zmieni. W końcu Śląsk powiedział otwarcie, że powoli przestaje wierzyć w Vlatizslava Lavickę.
Śląsk Wrocław zmieni trenera? Klub sondował możliwość zatrudnienia Macieja Stolarczyka: https://t.co/qWkBF6U44v
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) February 16, 2021
Pewnie relacje trochę się popsują, bo uważamy, że to nie jest normalna rzecz. Tak się nie postępuje. Rozumiemy, że można być zaniepokojonym wynikami, a także grą, ale mówienie gazecie, że w sumie to jak tak dalej pójdzie, to cię zwolnimy… To na pewno nie daje spokoju pracy trenerowi. Tym bardziej takiemu, który zrobił tyle dla klubu. Gdzieś też musi wpłynąć na atmosferę w szatni i klubie. Sam Lavicka nie ukrywa, że ta sytuacja nie spłynęła po nim jak po kaczce.
– Skupiam się na swojej pracy, każdym najbliższym treningu i meczu. Dużo rozmawiam z kolegami trenerami ze sztabu, moja komunikacja z dyrektorem sportowym oraz zarządem klubu także jest na bardzo dobrym poziomie. Rozmyślanie o tym, że klub rozgląda się za nowym trenerem, tylko odbiera mi energię, więc wolę tego nie robić – odpowiedział na pytanie o krążących spekulacjach.
Vitezlav Lavicka vs Dariusz Żuraw
Przekornie można by zapytać, który pierwszy zostanie zwolniony. O tym, że w Lechu dzieje się źle, pisaliśmy już kilka dni temu. Teraz jednak okazało się, że i Lavicka ma podobny problem, a każdy mecz może być tym ostatnim. Teoretycznie żadnego ultimatum od zarządu Śląska nie otrzymał, ale wyraźnie widać, że we Wrocławiu zastosowali wotum nieufności wobec trenera. Zatem Lavicka nie może spać spokojnie nie tylko ze względu na to, że jego zespół jest w słabej formie, ale też musi się martwić o swoją posadę.
Będzie to starcie drużyn, które mają coś do udowodnienia, tak że obaj trenerzy muszą się obronić przed krytyką. To nie powinien być zatem zwykły pojedynek dwóch ekip ze środka stawki. W tym roku kalendarzowym jeszcze obie drużyny nie wygrały, a więc dla zwycięzcy może się okazać tym na przełamanie, którego oba zespoły niewątpliwie potrzebują. Na koniec, niezależnie od wyniku, mamy nadzieję, że Vitezslav Lavicka pozostanie na stanowisku, bo swoją pracą i warsztatem się po prostu broni i wkrótce pewnie wyjdzie z tego kryzysu. Czasami nie można być zachłannym. Wystarczy cieszyć się z tego, co jest, a nie wybrzydzać.