Prvotrídni trenér! – powiedzieliby odpowiednio kibice Slovany Liberec, Sparty Pragi i reprezentacji Czech. Nasi południowi sąsiedzi na myśl o szkoleniowcu Śląska Wrocław mogliby rozpływać się w komplementach w nieskończoność, ale czy można się temu dziwić? Swego czasu do ekstraklasowych wyjadaczy dochodziły jedynie opinie, które potrzebowały realnej weryfikacji. I jeżeli dziewięć miesięcy pracy nią jest, to werdykt brzmi następująco: Vitezslav Lavicka jest w skali polskiej ligi fachowcem wybitnym, a ostatnio wręcz najlepszym.
Kwiecień 2019 roku – cztery porażki z rzędu i dołączenie do grona potencjalnych spadkowiczów ekstraklasy. Wrzesień tego samego roku – pozycja lidera i od (zdawało się) feralnego okresu aż TRZYNAŚCIE meczów z rzędu bez porażki. Bity rekord za rekordem, a w końcu nagroda w postaci tytułu najlepszego trenera miesiąca sierpnia.
🔝 Vitezslav Lavička "Trenerem Miesiąca" sierpnia w @_Ekstraklasa_ 🏆
🗨 "Dziękuję, ale to nagroda dla całego sztabu, piłkarzy, pracowników klubu oraz naszych kibiców" – V. Lavička 👏 pic.twitter.com/RkDKzA1h2Y
— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) September 18, 2019
Warto sobie uświadomić, że dotychczasowa droga czeskiego szkoleniowca nie była usłana różami. Ba, ona w pewnym sensie przypominała górski szlak o niebieskim kolorze, który zawsze zapowiada długą i wymagającą wędrówkę, doprowadzającą do mety tylko najwytrwalszych. I co ważne, bez użycia skrótów, których Vitezslav Lavicka nie toleruje. Bo nawet wtedy, gdy któraś z kolei ścieżka wydawała się skrajnie nieprzystępna, Czech się nie poddawał i pokonywał trudności. Wspinał się długo, ale w końcu dotarł… Szczyt został zdobyty, ale najtrudniejsza przygoda dopiero się zaczyna.
Śląsk Wrocław dzięki Czechowi odżył
Za nami już osiem kolejek sezonu 2019/2020, a wrocławska drużyna wciąż nie została nawet draśnięta. Cztery zwycięstwa, cztery remisy i 16 punktów to obecny dorobek trenera, który do zdobycia tylu samo oczek w rundzie wiosennej potrzebował czternastu spotkań. Co by nie mówić, progres bijący w oczy, ale oczywiście nie biorący się znikąd. 56-latek najpierw został obdarzony bezgranicznym zaufaniem przez klubowy zarząd mimo 12. lokaty na koniec poprzedniej kampanii, a później? Otrzymał zielone światło do przeprowadzenia letnich przygotowań z zapewnieniem, że pojawią się wzmocnienia.
Dzisiaj wiemy, że właściwie każdy transfer poza nabyciem Erika Exposito okazał się strzałem w dziesiątkę. „Nowi” od początku ligowej kampanii zadecydowali o 60% bramek Śląska, a na debiut czekają jeszcze Filip Markovic i Przemysław Bargiel. Czy to nie brzmi obiecująco? Z takim fachowcem, jak Vitezslav Lavicka, trudno nie pokusić się o pozytywną wizję przyszłości. I paradoksalnie najważniejszą kwestią nie są tak naprawdę występy Płachety, Putnocky’ego czy Stigleca. Nie, kluczowe jest bowiem to, że tacy zawodnicy jak Mączyński, Broź czy Pich pod batutą Czecha rosną jako piłkarze. Przypadek? Nie sądzę.
Vitezslav Lavicka postawił Śląsk Wrocław na nogi, dzięki czemu każdy inny aspekt poza pionem sportowym nabiera kolorytu. Kibice zaczęli liczniej przychodzić na stadion, klub i jego kuluary nabrały świeżego oddechu, a sami piłkarze mają wrażenie, że z tym człowiekiem mogą osiągnąć naprawdę wiele. Wskazują na to choćby treningi (otwarte dla mediów), na których atmosfera pełnego profesjonalizmu przeplata się z pozytywną aurą opartą na każdym członku zespołu. Od dozorców, przez pracowników biurowych, po zawodników i sztab szkoleniowy. – Je dobrý! – powiedziałby czeski sternik WKS-u.
Co w tej narracji znaczące, odkąd Stadion Miejski we Wrocławiu został oddany do użytku, średnia kibiców zasiadających na trybunach nie była tak dobra od 2012 roku.
Vitezslav Lavicka śrubuje rekordy i wzbudza rywalizację
Czeski szkoleniowiec oprócz świetnego dorobku punktowego może pochwalić się również innymi osiągnięciami. Mówiąc wprost, „Don Vito” odczarowuje zakurzone wyczyny swoich poprzedników. Odczarowuje, a potem śrubuje własne. Przykład? Żaden trener w historii Śląska nie miał tak dobrej serii w meczach wyjazdowych – pięć spotkań bez porażki z rzędu (a nawet osiem, licząc poprzedni sezon). Co więcej, wrocławianie na poziomie ekstraklasy nigdy nie doszli do momentu, w którym po ośmiu ligowych kolejkach byli niepokonani. Vitezslav Lavicka buduje we Wrocławiu swój pomnik!
https://twitter.com/_Ekstraklasa_/status/1174337777158283264
Ale jak już wcześniej zostało napisane, najtrudniejsza droga dopiero przed nim. Śląsk Wrocław zajmuje aktualnie trzecią lokatę w tabeli, ale w trzech ostatnich kolejkach nieco wyhamował.
– Mamy serię meczów bez porażki, ale z drugiej strony trzy mecze i trzy kolejne remisy to trochę za mało punktów – powiedział czeski szkoleniowiec. Trudno się z tymi słowami nie zgodzić, bo konkurencja przecież nie śpi, a WKS wciąż boryka się z tym samym problemem, czyli brakiem napastnika, który powinien strzelać bramki.
Nasi napastnicy ciężko pracują na treningach, jednak od zawodników na tej pozycji oczekujemy goli. Erik w Zabrzu otworzył drogę do bramki dla Przemka Płachety, a Daniel [Szczepan – przyp. red.] miał dobrą okazję, jednak czekamy na bramki.Vitezslav Lavicka (trener Śląska Wrocław)
Odpowiedzialność spada oczywiście na Erika Exposito, który mimo że wystąpił do tej pory w każdym spotkaniu ligowym, zanotował tylko jedno trafienie. Co znamienne, więcej razy do siatki rywali trafiało czternastu podstawowych napastników klubów ekstraklasy. Wyjątkiem, który łączy się w bólu ze Śląskiem, jest Korona Kielce. Tam najlepszym strzelcem jest środkowy obrońca, ale z drugiej strony… W ekipie wrocławian pałeczka lidera spoczywa w rękach Łukasza Brozia. Cóż, trudno będzie utrzymać nawet pierwszą ósemkę w lidze, jeśli jakiś piłkarz nie wskoczy chociaż w jeden but Marcina Robaka.
Kadra naszej drużyny jest szeroka i to na pewno jest odczuwalne. Sądzę jednak, że to jeden z powodów, dzięki któremu jesteśmy tak wysoko w tabeli. Na każdym treningu musimy robić wszystko, by móc potem zagrać w meczu ligowym w jedenastce.Jakub Łabojko (piłkarz Śląska Wrocław)
Ostatnią sprawą, która na pewno w ogromnej mierze przyczynia się do świetnych wyników Śląska, jest rywalizacja na każdej pozycji w drużynie. Oczywiście w tej zdrowej odsłonie, która popycha zespół do granic możliwości. Grasz dobrze i trenujesz sumiennie? Zostajesz na placu. Nie grasz, ale na zajęciach gryziesz trawę? Otrzymasz swoją szansę. Vitezslav Lavicka potrafi to wszystko poukładać i chwała mu za to! Na pewno nie raz czy dwa miał ból głowy przy nominowaniu podstawowej jedenastki.
Najważniejsze to go nie zwolnić. Nawet jeśli przyjdzie w tym sezonie kryzys, nawet jeśli w europejskich pucharach (jeśli oczywiście je wywalczy bo droga do tego daleka) byłaby kompromitacjia. Dać mu pracować.
Zgadzam się w 100%. Kryzys w przypadku takiej drużyny jak Śląsk jest czymś, co objawia się prędzej czy później, ale o trenera Lavickę nie ma co się martwić. Bo tak naprawdę kompletny głupiec musiałby go zwolnić przy słabszym okresie. Swoją drogą on już był... w poprzednim sezonie (4 porażki z rzędu w kwietniu).