Gdy Virgil van Dijk przechodził do Liverpoolu, mówiło się, że "The Reds" wydali na niego zbyt duże pieniądze. Holender jednak szybko zaprzeczył tym spekulacjom i stał się ostoją defensywy angielskiego zespołu. Teraz, po wygraniu przez ekipę Jürgena Kloppa najbardziej prestiżowych rozgrywek w Europie, van Dijk zaczął być rozpatrywany jako kandydat do Złotej Piłki. Czy Holender ma jakiekolwiek szanse na jej wygranie?
Nikt nie ma chyba żadnych wątpliwości, że w ciągu ostatniego roku Virgil van Dijk dosadnie wbił się do grona najlepszych defensorów globu. Stabilność Holendra w obronie jest imponująca, a wygranie plebiscytu organizowanego przez „France Football” nie jest wcale niemożliwe.
„Holenderska ściana” z Anfield
27-latek na Anfield trafił pod koniec 2017 roku. Wówczas Liverpool zapłacił za niego rekordowe 75 milionów funtów. Po ogłoszeniu dopięcia transakcji holenderskiego stopera w sieci rozpętała się burza krytyki. Większość ekspertów twierdziła, że „The Reds” przepłacili transfer byłego defensora Southampton.
Van Dijk szybko wyprowadził ich z błędu, notabene stając się najlepszym środkowym obrońcą na boiskach Premier League. Jedyne, czego brakowało mu do pełnego spełnienia, to trofeów. Liverpool bowiem mimo całkiem dobrego sezonu nie zdołał umieścić w swojej gablocie żadnego pucharu.
Kibice „The Reds” liczyli, że po dokonaniu kilku wzmocnień sytuacja ta odmieni się w następnym sezonie – nie pomylili się. Liverpool do końca walczył o mistrzostwo Anglii, ostatecznie minimalnie przegrał z Manchesterem City, ale – co najważniejsze – po raz szósty w swej historii wygrał Champions League.
W trakcie tych rozgrywek (Liga Mistrzów) 27-letni stoper nie dał się przedryblować ani razu, a dodatkowo został wybrany na najlepszego zawodnika czerwcowego finału. Wydaje się, że znaczenie Holendra dla ekipy z Anfield jest nawet większe niż Mohameda Salaha, który przez długi czas noszony był na rękach przez fanów „The Reds”. Wszak 27-latek stał się jednym z najlepszych stoperów europejskiego futbolu.
Pierwszy od czasów Cannavaro
W przypadku potencjalnego zwycięstwa holenderskiego piłkarza we wspomnianym plebiscycie byłby on pierwszym obrońcą od czasów Fabio Cannavaro, któremu udało się tego dokonać. Choć w ostatnich latach stoperów kandydujących do tego było kilku, wydaje się, że van Dijk ma największe szanse. W zeszłym roku sporo mówiło się o nominacji dla Raphaela Varane’a, który wraz z Realem triumfował w Lidze Mistrzów, a ponadto zdobył tytuł mistrza świata. Francuz ostatecznie Złotej Piłki nie wygrał. W przypadku Holendra sytuacja jest trochę bardziej złożona.
Dziwimy się, że w finałowej trójce plebiscytu FIFA brakuje Varane'a. Nominowany 2 lata temu Antoine Griezmann powiedział: "Złota Piłka to tak de facto plebiscyt na najpopularniejszego piłkarza". Patrząc na finałowe trio, trudno się z nim nie zgodzić. #FIFAFootballAwards
— Dariusz Goliasz (@DaroGol) September 4, 2018
Ma on bowiem zdecydowanie większy wkład w grę swojego zespołu niż wspomniany Varane. O wiele więcej ludzi domaga się przyznania tej nagrody 27-latkowi niż wówczas stoperowi Realu Madryt. Często możemy usłyszeć, że Złota Piłka to plebiscyt popularności, co zdecydowanie nie sprzyja kandydującym obrońcom.
Tajemnicą nie jest, że zdecydowanie bardziej się pamięta i celebruje piłkarzy, którzy zdobywali gole, niżeli tych blokujących dostęp do własnej bramki. – Na głosujących wpływ mają duże triumfy. Takim jest wygrana przez Liverpool w Lidze Mistrzów. Zeszłoroczna wygrana Luki Modricia też pokazuje, że turnieje są nieraz ważniejsze od suchych liczb, choć mundial stoi zdecydowanie wyżej od LM, dlatego ewentualny brak Złotej Piłki dla van Dijka nie będzie mnie przesadnie dziwił – tłumaczy Michał Gutka (dziennikarz PS), którego zapytaliśmy o Holendra w kwestii Złotej Piłki.
– Ten, kto śledzi regularnie grę Liverpoolu, widzi, jak duży wpływ ma gra van Dijka na jego odmianę, ale wiadomo, że bardziej na wyobraźnię działają gole, i to się długo nie zmieni. Van Dijk to jednak pewniak, kolos w obronie, kto wie, czy nie najlepszy środkowy obrońca na ten moment i ktoś, kto dzięki swojej grze ulepsza innych, a sam jest często na boisku najlepszy. O to między innymi w tej nagrodzie chodzi – dodaje komentator Canal+.
Rywal (nie) do dogonienia
Nie ma co ukrywać, że najpoważniejszym i chyba jedynym rywalem 27-latka po tę nagrodę jest Lionel Messi. Argentyńczyk zaliczył niesamowity sezon – jeden z najlepszych w swojej dotychczasowej karierze. W rozgrywkach ligowych zgarnął on dosłownie wszystko.
Jego liczby na boiskach La Liga są oszałamiające, 31-latek zanotował 36 bowiem bramek i zaliczył 13 asyst. Drugi w klasyfikacji strzelców Karim Benzema miał aż 15 trafień mniej. Ponadto piłkarz FC Barcelona bez większej konkurencji zgarnął „Złotego Buta”.
Jedyne, co przemawia na niekorzyść Argentyńczyka, to osiągnięcia drużynowe. „Blaugrana” bowiem oprócz rozgrywek ligowych nie wygrała dosłownie nic. W Champions League swój udział zakończyła w półfinale, a w krajowym pucharze poległa z Valencią.
Messi ma jeszcze szansę, by ze swoją reprezentacją sięgnąć po Copa America, lecz jego największy przeciwnik stanie do boju w trwającej obecnie Lidze Narodów. – W tym sezonie jedynym dużym seniorskim turniejem jest Copa America – bo, umówmy się, Liga Narodów to międzynarodowy odpowiednik Carabao Cup. Na znaczeniu zyskują rozgrywki ligowe i Champions League, a tutaj van Dijk był kolejno piłkarzem sezonu Premier League i MVP finału, w którym Liverpool wygrał – analizuje zapytany przez nas Michał Gutka.
– Warto jednak pamiętać, że głosowanie w Złotej Piłce jest specyficzne, każdy kraj ma głos i jakoś nie jestem przekonany, że wszyscy postawią zgodnie na van Dijka. Dlatego uważam, że szanse wciąż wyższe ma Leo Messi, a jak jeszcze dołoży coś w Copa America i zaliczy świetną jesień, to zdystansuje konkurencję. Wygranie Ligi Narodów może mieć znaczenie, ale niewielkie. To będzie większe wydarzenie dla Holendrów, gdyby tak się stało, niż dla potencjalnych głosujących – kończy stały ekspert „English Breakfast”.
***
W kwestii Złotej Piłki nie milczy nawet sam zainteresowany, który uważa, że plebiscyt powinien wygrać Lionel Messi. – Leo Messi jest najlepszym piłkarzem na świecie. Niezależnie, czy gra w finale czy nie. Jeśli to ja wygram, oczywiście przyjmę nagrodę, jednak bardziej zasługuje na nią Argentyńczyk – powiedział ostatnio holenderski stoper Liverpoolu.