Tottenham jest klubem, który zawsze pozostaje w cieniu innych klubów angielskich. Villas-Boas nie stawia sobie zbyt wygórowanych celów.
– Większość zespołów będzie się musiała wziąć w garść, jeżeli chce jeszcze walczyć o miejsca premiowane awansem do Ligi Mistrzów. Sądzę, że 70 punktów powinno do tego wystarczyć – powiedział na spotkaniu z mediami Andre Villas-Boas, menedżer Tottenhamu.
Tottenham w ostatnich kilkunastu latach nie potrafił wspiąć się na szczyt tabeli. Co roku celuje tylko w czwarte miejsce. Po prostu na więcej go nie stać. W przeciwieństwie do rywali z Manchesteru czy innych zespołów z Londynu nie wydaje kilkudziesięciu milionów na transfery. Czyli, biorąc pod uwagę ekonomiczność, wychodzi najlepiej.
W ostatnich latach za sukces uznać można tylko ćwierćfinał Ligi Mistrzów. W zeszłym roku piłkarze Tottenhamu mieli ogromnego pecha. Zajęli czwarte miejsce w Premier League, ale z racji tego, że Chelsea wygrała Ligę Mistrzów, nie zagrali w niej.
Andre Villas-Boas, gdy Tottenham był jeszcze na trzecim miejscu, miał może jakieś nadzieje na chociażby wicemistrzostwo, lecz po ostatnich porażkach stracił te nadzieje. Realne miejsce dla Tottenhamu to nadal miejsce czwarte.