Espanyol Barcelona przegrał 0:1 z Villarrealem w ostatnim niedzielnym meczu Primera Division. Spotkanie to stało na wysokim poziomie, a jego losy rozstrzygnęły się w 45. minucie, kiedy to Giuseppe Rossi pięknym strzałem z ostrego kąta pokonał Kameniego. Dzięki tej wygranej Villarreal powiększył przewagę nad bezpośrednim rywalem do gry w Lidze Mistrzów.
Spotkanie na Cornella-El Prat było zapowiadane jako spotkanie dwóch rewelacji tego sezonu w Primera Division – obie drużyny dzieli tylko pięć punktów, jednak chyba większe brawa w tym sezonie należą się ekipie Mauricio Pochettino, który zbudował drużynę walczącą o hiszpańskie podium z graczy określanych do tej pory jako przeciętnych. Villarreal zachwyca natomiast polotem w przeprowadzaniu akcji ofensywnych, a posiadanie duetu Rossi – Nilmar jest marzeniem niejednego trenera – w meczu przeciwko Espanyolowi nie mógł zagrać ten drugi, ciągle leczący kontuzję. Nie ulegało jednak wątpliwości, że to właśnie to spotkanie miało przynieść najwięcej emocji w tej kolejce oraz mogło mieć kluczowe znaczenie dla układu tabeli.
Emocji nie zabrakło już od pierwszych minut spotkania, gdyż obie drużyny postanowiły już bardzo szybko spróbować objąć prowadzenie w tym meczu, a sytuacje bramkowe pojawiły się praktycznie co chwilę. Villarreal pierwszą bramkową sytuację stworzył sobie już w 6. minucie – po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zupełnie niepilnowany na trzecim metrze znalazł się Gonzalo i dokonał sztuki wydawałoby się niemożliwej, uderzając wysoko nad poprzeczką. Kolejne minuty przynosiły szybkie akcje zarówno pod jedną, jak i drugą bramką, jednak ciągle brakowało wykończenia. Pierwszą sytuacją Espanyolu był strzał Javi Marqueza w 25. minucie, ale po świetnym przyjęciu piłki i minięciu zwodem obrońcy jego strzał trafił po palcach Lopeza tylko w słupek. Ten sam zawodnik w 30. minucie mógł zdobyć jedną z piękniejszych bramek w swojej karierze – po dwóch wybiciach obrońców, uderzył on potężnie z około 30 metrów z powietrza, jednak jego strzał przeleciał centymetry nad poprzeczką.
Już minutę później popis swoich umiejętności musiał pokazać vis-a-vis Lopeza, Kameni, i wywiązał się ze swoich obowiązków bez zarzutu – najpierw w 31. minucie popisał się ładną paradą po strzale Rossiego, a dwie minuty później po kolejnym kornerze zdołał skierować strzał Marco Rubena na poprzeczkę, a piłka spadła później przed linią końcową. Kolejną świetną sytuację stworzyli sobie gracze ze stolicy Katalonii, ale w 41. minucie Sergio Garcia przegrał pojedynek sam na sam z Diego Lopezem – był to prawdziwy spektakl bramkarzy i napastników, którego ukoronowaniem było to, co zrobił Rossi w 45. minucie spotkania – po długim podaniu Bruno, Włoch opanował piłkę i wbiegł w nią w pole karne, a obrońca, widząc, że kąt jest zbyt ostry, żeby decydować się na strzał, przygotowywał się już do zejścia napastnika wgłąb pola karnego. Ten jednak w pełnym biegu zdecydował się na strzał i piłka wpadła tuż pod poprzeczkę bramki strzeżonej przez Kameniego – był to jeden z tych goli, na które mówi się „golazo”. Po tym trafieniu sędzia zarządził koniec pierwszej połowy i obie druzyny zeszły na przerwę do szatni. Mecz musiał się podobać kibicom, był bowiem prowadzony w niezwykle szybkim tempie, a obie strony miały swoje szanse na strzelenie gola. Szczęśliwsi byli zdecydowanie kibice, którzy przyjechali z Villarrealem, bo to ich zespół prowadził po pierwszej połowie 1:0.
Drugą połowę znakomicie mogli rozpocząć piłkarze „Żółtej Łodzi Podwodnej” – mocno z prawej strony uderzył Gaspar, ale świetną interwencją popisał się Kameni, który wybił piłkę. Ta jednak spadła metr przed bramką, gdzie bardzo blisko wbicia jej do siatki był Ruben, jednak uprzedziła go dwójka stoperów, ratując się wybyciem piłki na rzut rożny. Przez kolejne 20 minut na boisku jednak niewiele się działo, a kolejna groźna sytuacja pojawiła się dopiero w 68. minucie, kiedy to Rossi uderzył z narożnika pola karnego, ale po interwencji Kameniego piłka obiła tylko po raz drugi w tym spotkaniu poprzeczkę. Kolejne minuty przynosiły akcje, w których brakowało tylko ostatniego elementu – wykończenia. Kolejne akcje Cazorli, Alvaro, Rossiego kończyły się najwyżej w polu karnym albo strzałami obok bramki, natomiast czas mijał nieubłaganie. Villarreal zdecydowanie zasługiwał na zwycięstwo w tym spotkaniu, jednak z drugiej strony Espanyol zasługiwał także na przynajmniej jednego gola. Druga połowa stała jednak na niższym poziomie, stuprocentowych sytuacji było stosunkowo niewiele. W samej końcówce Espanyol spróbował doprowadzić do wyrównania, ale po akcji Alvaro Capdevilla wybił pikę sprzed nóg Luisa Garcii. Ostatecznie Espanyol przegrał z Villarrealem 0:1 i mocno oddalił się od miejsca premiowanego grą w Lidze Mistrzów – do Villarrealu traci już osiem punktów, natomiast do Valencii trzy, ale „Nietoperze” swój mecz grają dopiero jutro. Po przegranej w derbach, dla Espanyolu była to dopiero druga domowa porażka w lidze.