Polskie kluby, idźcie tą drogą. Viktoriańską drogą


Czy Viktoria Pilzno pokazuje nam właściwy kierunek?

27 listopada 2018 Polskie kluby, idźcie tą drogą. Viktoriańską drogą
Sport.sk

Kiedy my gramy coraz gorzej, odpadamy coraz wcześniej z europejskich pucharów, ściągamy podstarzałe „gwiazdki”, sprowadzamy piłkarski „szrot”, Czesi idą w zupełnie innym kierunku. A przecież jeszcze nie tak dawno ich liga była na zbliżonym poziomie do naszej ekstraklasy. Dziś dzieli nas przepaść. Przyjrzyjmy się Viktorii Pilzno, która powinna być dla nas przykładem do naśladowania.


Udostępnij na Udostępnij na

Klub z Pilzna, czyli miejscowości niemającej nawet 200 tysięcy mieszkańców, jest idealnym przykładem drużyny budowanej rozsądnie za małe – jak na dzisiejsze czasy – kwoty i bez masowego ściągania obcokrajowców (a przecież Czechy tak jak Polska są w UE, więc włodarze mogliby sprowadzić wielu zagranicznych piłkarzy).

Od kiedy?

Sezon 2010/2011. Pierwszy zwieńczony triumfem w rodzimych rozgrywkach. W nagrodę Viktoria Pilzno dostała możliwość walki o Ligę Mistrzów. Pierwsza próba i od razu zakończona sukcesem. Dziś od tego awansu minęło osiem lat. W tym czasie „Viktorka” trzy razy (w tej kampanii po raz trzeci – to tyle samo, co polskie kluby w ostatnich 26 latach) brała udział w fazie grupowej LM oraz cztery w LE.

Ponadto dwukrotnie poprzez zajęcie trzeciego miejsca w LM trafiali do fazy pucharowej LE, dwukrotnie wygrywali grupę LE oraz trzykrotnie dochodzili do 1/8 finału tych rozgrywek, czyli potrafili wyeliminować chociaż jednego rywala wiosną. Dokonywali sztuki, która polskim klubom nie udała się od 1991 roku.

Jak to się stało, że z drużyny nikomu w Europie nieznanej Viktoria Pilzno stała się zespołem utrzymującym na europejskiej fali?

Różnice

Klub z Pilzna ma kilkukrotnie mniejszy budżet od Legii, a nawet Lecha. Do tego wartość rynkowa zawodników – chociaż nie ma tu aż takiej różnicy – również jest mniejsza. Piłkarze aktualnego mistrza Czech warci są 30,8 mln euro, natomiast Legii 33,13 mln euro (według Transfermarkt.de).

Co zatem różni – oprócz tego, że jedni kompromitują się już w eliminacjach do LM czy LE – tych dwóch mistrzów swoich krajów? Rozsądna polityka włodarzy. W polskim futbolu nie ma takiego zespołu, który przez kilka lat cierpliwie, konsekwentnie budowałby swój zespół. My chcemy wyników tu i teraz. To pewnego rodzaju patologia, której nie ma w Viktorii.

Od 2011 roku – kiedy to zdobyli mistrzostwo i awansowali do LM – na transfery wydali tylko 10 mln euro. Brzmi niewiarygodnie, ale, cytując klasyka: „Takie są fakty”. Ich największe transfery to te sprzed roku, kiedy to na dwóch zawodników wydali po milion euro. Obaj to Czesi, obaj mają po 22 lata i są niczym innym jak inwestycją w przyszłość.

Co robi się w Polsce? Legia marnotrawi pieniądze z LM, ściągając do naszej ligi nic niewnoszących obcokrajowców. Po czym okazuje się, że ma problemy z dopięciem budżetu.

Praktycznie krajowa drużyna

Victoria Pilzno – w porównaniu z polskimi warunkami – nie ma zbyt dużej kadry. W naszej ekstraklasie byłaby najmniejszą ekipą ze wszystkich. Na ich zespół składa się 25 piłkarzy, z czego 20 to Czesi. Tylko pięciu zawodników to obcokrajowcy. Czterech z nich pochodzi ze Słowacji, a jeden jest Nigeryjczykiem.

W Polsce również pod względem zagranicznych piłkarzy Viktoria Pilzno byłaby na szarym końcu. Na naszym podwórku w swojej kadrze tylko Górnik Zabrze ma mniej graczy niepochodzących z Polski (trzech). I chyba to jest ta droga, którą należy podążać. W zeszłym sezonie przecież wszyscy chwali trenera Brosza, że daje szansę młodym polskim zawodnikom.

I ta czeska – praktycznie krajowa – drużyna od prawie dekady utrzymuje się w czubie swojej ligi i do tego na przyzwoitym poziomie pokazuje się w europejskich pucharach. Przepis na ten sukces? Rozsądna polityka transferowa, cierpliwa realizacja długofalowych celów i zaufanie do trenera.

Szkoleniowiec klubu z Pilzna, Pavel Vrba, już od 267 meczów realizuje wizję właścicieli Viktorii. Co prawda miał małą przerwę na trenowanie czeskiej reprezentacji, a później Anży Machaczkala, ale i tak z chęcią powrócił do Czech.

Obecny sezon

W bieżącej kampanii Viktoria Pilzno po raz kolejny łączy rozgrywki ligowe z grą w Lidze Mistrzów. Jak już wcześniej wspomniałem, poprzednie dwa udziały pilzneńskiego klubu w tych elitarnych rozgrywkach kończyły się zajęciem trzeciego miejsca i awansem do fazy pucharowej Ligi Europy.

Uwaga, ciekawostka! Dziś Viktoria Pilzno zmierzy się w Moskwie z CSKA. Jeśli przegra, to straci definitywnie szansę na zajęcie trzeciej pozycji. Dla trenera Vrby będzie to pierwszy raz, kiedy wprowadzi „Viktorkę” do fazy grupowej tych europejskich pucharów i z niej nie wyjdzie. Do tej pory pod jego wodzą zespół zawsze grał wiosną w fazie pucharowej.

W tej edycji LM trafili do grupy z: Realem, Romą i CSKA. Po czterech kolejkach zamykają stawkę (z jednym punktem na koncie). Dziś jest ich ostatnia szansa.

W czeskiej ekstraklasie prezentują się naprawdę dobrze. Zresztą robią to już od kilku lat. Od 2011 roku nieustannie znajdują się w czołówce swojej ligi. Obecnie po 16 kolejkach zajmują drugie miejsce. Do lidera – Slavi Pragi – tracą cztery oczka.

Kolejna ciekawostka! Slavia w swojej kadrze ma 11 obcokrajowców. Wartość jej zawodników wynosi 41,35 mln euro (według Transfermarkt.de). W letnim okienku transferowym wydali niemal 9 mln euro, czyli prawie tyle, co Viktoria Pilzno przez siedem lat. Gołym okiem widać, że pilzneński klub różni się polityką również na swoim podwórku. Ale to on odnosi sukcesy na arenie międzynarodowej. Slavia Praga bowiem po raz ostatni w fazie grupowej LM zagrała w sezonie 2007/2008.

Przestańmy się użalać, szybko zniechęcać do postawionych celów i przestańmy oczekiwać cudów. Weźmy przykład z zespołu, który za niewielkie pieniądze (co w dzisiejszym świecie wydaje się niemożliwe) buduje, a właściwie wciąż rozwija naprawdę ciekawy projekt. Po prostu polskie kluby, pójdźcie viktoriańską drogą.

Komentarze
molnar (gość) - 6 lat temu

Ja tez uwazam,ze Polskie kluby marnotrawia pieniadze w cudz. graczy,zamiast kupowac Polskich graczy.Niestety Polscy pilkarze sa o polowe drozsi niz cudzoziemscy i kluby kupuja masowo cudzoziemcow i widzimy jak zanizaja poziom i co sie dziej w europucarach.Polski klub nawet jak zrobil w poprzednich latach jakis jednorazowy,pojedynczy sukcs w europucharachh,to nastepny sezon ma bardzo slaby,bo klub pozbywa sie najlepszych graczy opycha ich zagranice,a w ich miejsce kupuje slabych cudzoziemcow.Przyklady Wisly Cupiala,Groclinu Drzymaly,Legii Lesnodorskiego,czy Lecha Rutkowskio sa dobitnymi tego przykladami.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze