Sam mecz nie zachwycił, ale punkt odniesienia jest tylko jeden – Jamie Vardy bije rekord należący dotąd do Ruuda van Nistelrooya, strzelając gola w każdym z ostatnich jedenastu spotkań, w których brał udział.
Wyczyn jest wprost nieprawdopodobny. Nie tylko dlatego, że przed sezonem duża część ekspertów mówiła, że Leicester spadnie z Premier League, ale też z tego powodu, że napastnik „Lisów” bardzo późno zaczął grać w najwyższej klasie rozgrywkowej, tułając się wcześniej po niższych poziomach ligowych.
Cztery lata temu o tej porze Vardy też strzelił.
Dla Fleetwood w meczu z Gateshead. Na trybunach było 768 widzów (via @TSBible )— Jarosław Koliński (@JareKolinski) November 28, 2015
Swoją serię zaczął jeszcze 29 sierpnia, w wyjazdowym meczu z Bournemouth. Od tamtej pory trafiał w każdym spotkaniu, w którym wychodził na boisko, i choć ustanowił rekord Premier League, to trzeba pamiętać, że ta istnieje dopiero od początków lat 90. Jimmy Dunne grający w angielskiej najwyższej klasie rozgrywkowej w sezonie 1931/1932 zdołał zanotować serię o jednego gola większą. Można więc powiedzieć, że mający swoje pięć minut reprezentant Anglii ma kolejne wyzwanie na swojej drodze.
Wielu wątpiło, czy uda się w ogóle Leicester pokonać Davida De Geę. To z tego powodu, że zespół z Old Trafford bardzo dobrze prezentuje się w grze obronnej i śrubuje własne serie w tym aspekcie.
Jamie Vardy: Scored the first goal that Manchester United had conceded from open play in over 14 hours of football in all competitions
— WhoScored.com (@WhoScored) November 28, 2015
Przed spotkaniem Claudio Ranieri mówił we włoskich mediach o tajemnicy sukcesu swojego podopiecznego. Swoim rodakom tłumaczył, że kluczem jest to, jak Vardy odnajduje wolne przestrzenie na placu gry i jak je wykorzystuje. Że umiejętnie w nie wbiega, wyczuwając dobrze należyty moment i okazję, jednocześnie nie dając się złapać na pułapkę ofsajdową.
Leicester wielokrotnie zdobywało w obecnej kampanii gole po tym, jak przeciwnik zostawiał za dużo miejsca na swoich tyłach i tak też było tym razem, gdy goście z Manchesteru nie nadążyli z powrotem po nieudanym rzucie rożnym.
Czy Vardy przestanie kiedyś strzelać…? https://t.co/L4xs8mEpc1
— AntyFutbol (@antyfutbolpl) November 28, 2015
Wicelider przed tą kolejką zdołał jednak wyrównać po kolejnym rzucie rożnym, a do bramki strzeżonej przez Kaspera Schmeichela trafił Bastian Schweinsteiger.
„Czerwone Diabły” jednak znowu miał bardzo duże problemy w konstrukcji ataku pozycyjnego. Podopieczni van Gaala po raz kolejny tworzyli go w jednostajnym tempie, nie wykazywali się kreatywnością ani pozytywną improwizacją. Wszystko było bardzo schematyczne i niedokładne pod bramką przeciwników. Brakowało elementu zaskoczenia, obrońcy Leicester zawsze mieli odpowiednio dużo czasu, by się dostosować do sytuacji boiskowej i dobrze ustawić. Kolejny bardzo słaby mecz rozegrał Wayne Rooney i został zmieniony w drugiej połowie przez LvG.
Jamie Carragher: "I've never seen a slower Manchester United team in my life." pic.twitter.com/MdGXgZ0RKS
— Squawka Live (@Squawka_Live) November 28, 2015
United byli bardzo krytykowani przez własnych kibiców po środowym występie w Lidze Mistrzów. W pomeczowym studiu organizowanym przez radio BBC 5 Live fani dzwoniący, by wygłosić swoją opinię na temat ukochanej drużyny, byli bardzo krytyczni wobec szkoleniowca Louisa van Gaala, zarzucając mu stawianie na nudny futbol i brak polotu w grze.
Przez podział oczek w sobotni wieczór na King Power Stadium Leicester traci pozycję lidera na rzecz sąsiadów swoich rywali, Manchesteru City.