VAR i sędziowie na Euro, czyli niekonsekwencja bije po oczach


VAR i sędziowie na Euro są raczej w tle wydarzeń piłkarskich, ale mimo wszystko ich praca nie zawsze przechodzi absolutnie bez echa i dyskusji

25 czerwca 2021 VAR i sędziowie na Euro, czyli niekonsekwencja bije po oczach
Tellerreport

Na tegorocznych mistrzostwach Europy bardziej niż o kontrowersyjne decyzje arbitrów można mieć pretensje o brak w nich konsekwencji. Można wręcz powiedzieć, że co sędzia, to inna ocena podobnej sytuacji. Do tego liczne rozbieżności w stosowaniu sytemu VAR sprawiają, że przeciętnemu kibicowi coraz trudniej zrozumieć decyzje sędziów.


Udostępnij na Udostępnij na

Wiele można mówić o systemie VAR, ale jedno jest pewne. Jego wprowadzenie zmniejszyło i zminimalizowało liczbę błędów popełnianych przez arbitrów w meczach. Oczywiście nie udało się ich wyeliminować w 100%, bo choć technologia pomaga, to odpowiada za nią i obsługuje ją człowiek. I dopóki tak będzie, to błędy będą się zdarzać. I o ile można je zrozumieć, bo każdy człowiek się myli, a sztuką jest nie popełnić drugi raz tych samych błędów, to trudno zrozumieć coraz większą rozbieżność w interpretacji przepisów i stosowaniu video analizy. A to właśnie obserwujemy na boiskach Euro 2020.

Co sędzia, to inna interpretacja

Na początku należy zaznaczyć, że rozbieżności w interpretowaniu przepisów wynikają po prostu z ich zawiłości i przeładowania. Spójrzmy np. na liczbę zapisów przy zagraniu piłki ręką. W przepisach gry na sezon 2020/2021 znalazło się aż 12 podpunktów mówiących o tym, kiedy jest ręka, a kiedy nie. Już sama ich liczba sprawia, że właściwa ocena wydarzeń boiskowych jest trudna. Każdy sędzia, samodzielnie interpretując te przepisy, podejmuje inne decyzje niż jego kolega po fachu. To sprawia, że w spotkania wdziera się pewnego rodzaju chaos. Piłkarze mają pretensje do arbitra, że ten w bardzo podobnej sytuacji podejmuje inną decyzję niż inny sędzia dzień wcześniej. To nie służy ani prowadzącym zawody, ani piłkarzom i kibicom.

Doskonałym przykładem tego, jak wiele zależy do interpretacji i zastosowania przepisów przez sędziego, jest trwające właśnie Euro 2020. Pokazuje to chociażby mecz Rosja – Dania, w którym w stosunkowo łagodnym i nieagresywnym starciu w polu karnym został odgwizdany rzut karny dla Rosjan. Z kolei po drugiej stronie stoi sytuacja z meczu Niemcy – Francja, podczas którego po agresywnym i niebezpiecznym wejściu Hummelsa karny nie został podyktowany. Czyli mamy podyktowanego tzw. miękkiego karnego i niepodyktowanego dość ostrego faulu w polu karnym. To pokazuje, jak przepisy nie są równo traktowane, co niestety jest szkodą dla całego widowiska. A przykłady te można długo mnożyć. Nasuwa się tym samym pytanie – dlaczego? Dlaczego w erze VARiu i powtórek z kilku kamer mamy tak rozbieżne decyzje arbitrów? Wiadomo, że sędziowanie to nie ocena zerojedynkowa, ale nie może też być sytuacją, którą można ocenić w skali 0–10.

VAR(to) czy nie VAR(to)

Słuszność powstania i funkcjonowania VAR-u podejmowana jest od momentu wprowadzenia tej technologii do futbolu. Niemniej to w ostatnim czasie system wideoweryfikacji poddawany jest coraz większej krytyce. A to m.in. za sprawą spalonych, które liczone są już nie w centymetrach, ale de facto w milimetrach. Przykładem m.in. mecz Finlandia – Belgia, w którym na „spalonym” był Lukaku. Słowo „spalonym” nieprzypadkowo zostało wstawione w cudzysłów, bo za linią obrony była tylko końcówka buta belga. Niestety, takich spalonych na milimetry jest odgwizdywanych coraz więcej. A przecież nie o to chodziło, gdy powstawał VAR. Miał on naprawiać jednoznaczne i oczywiste błędy sędziów, a nie sytuacje, w których ludzkie oko nie ma szans dostrzec minimalnego spalonego. Koniec końców doprowadzi to do tego, że sędziowie liniowi staną się po prostu zbędni.

Ogólnie rzecz biorąc, ta technologia pomaga sędziom, ale niestety nie na tych mistrzostwach. Przykłady można mnożyć i dotyczą one nie tylko spalonych. Do polskiego kibica najlepiej trafi ten mówiący o faulu na Robercie Lewandowskim w meczu ze Szwecją. Oczywiście kwestią sporną jest to, czy był faul, czy nie, ale nie ulega wątpliwości, że arbiter powinien poczekać na ocenę tej sytuacji przez kolegów. A tak się nie stało, co więcej, nie było nawet sygnalizacji, że VAR zajmuje się tą sprawą. A przecież wydaje się, że przesłanki ku temu absolutnie istniały. Może to kwestia złej komunikacji albo rozkojarzenia, ale jedno jest pewne – to mógłby być karny, a wtedy mecz być może potoczyłby się inaczej.

Można dużo dyskutować nad słusznością działań VAR-u na Euro, ale jedno jest pewne. System ten pomógł i pomaga wyeliminować pewną liczbę błędów arbitrów – oczywiście nie wszystkie, być może nawet nie 80%. Ale należy pamiętać, że tę technologię obsługują ludzie, którzy również jak ich koledzy na murawie są omylni. Więc tak jak piłka nożna to gra błędów, tak sędziowanie to również gra błędów.

***

Podsumowując. Tegoroczne Euro, a właściwie już sama jego faza grupowa, doskonale obrazuje nam problemy w sędziowaniu w dzisiejszej piłce. Zarówno te, które znane są od lat, jak i te, które pojawiły się wraz z VAR-em ostatnimi czasy. Stosunkowo duże pole do interpretacji dla arbitrów i nierówne stosowanie przepisów, do tego linie rysowane na milimetry przy spalonych i niezrozumiały w niektórych przypadkach brak interwencji VAR-u. To właśnie stąd biorą się, i jeśli tak, zostanie to dalej będą się brać, dyskusje nie tyle o pięknej grze, jaką jest futbol, co o jej otoczce.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze