Valencia poległa w Sewilli


Valencia przegrała na wyjeździe z Realem Betis 0:1 po bramce Salvy Sevilli z początku spotkania. Goście po bardzo bezbarwnej pierwszej połowie w drugiej grali już o wiele lepiej, ale to nie wystarczyło, by doprowadzić chociażby do remisu. Zdecydowanie za wiele okazji zmarnował Roberto Soldado – Hiszpan albo strzelał niecelnie, albo na jego drodze stawał golkiper Betisu, Adrian.


Udostępnij na Udostępnij na

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem przekonaliśmy się, że trener Valencii do meczu z Betisem podchodzi bardzo poważnie. W jedenastce Mauricio Pellegrino pojawił się tercet pivotów Gago – Tino – Albelda, zabrakło z kolei miejsca dla grającego bardzo nierówno, ale zawsze wnoszącego sporo ożywienia w poczynania ofensywne, Jonasa Goncalvesa. Również Pepe Mel zamieszał w składzie swojej drużyny, desygnując do gry Mario Alvareza, Salvę Sevillę, a także Joela Campbella. Damien Perquis, mimo dobrego występu przeciwko Osasunie, zasiadł dziś tylko na ławce.

Pojedynek rozpoczął się od ataku „Nietoperzy”, jednak czujny w polu karnym był Paualo, który wybił piłkę zmierzającą na głowę Roberto Soldado. Obrońca Betisu poradził sobie także z dośrodkowaniem „Żołnierza” w kolejnej akcji. Już w 5. minucie sędzia Hernandez Hernandez sięgnął po pierwszą w tym spotkaniu żółtą kartkę i pokazał ją Joao Pereirze za faul na Juanie Carlosie. Skrzydłowy Betisu był w dzisiejszym starciu bardzo aktywny. To właśnie były kapitan Realu Madryt Castilla w 9. minucie znakomicie obsłużył Salvę Sevillę, któremu nie pozostało nic innego, jak tylko mocnym, mierzonym strzałem umieścić piłkę w siatce. Trivote sprawiało, że Valencia panowała nad boiskowymi wydarzeniami, ale mimo to zupełnie nie była w stanie zagrozić bramce Adriana. Wrzutki Lewantyńczyków kończyły się na głowach Paulao i Mario. Gospodarze atakowali rzadziej, ale za to znacznie groźniej. Juan Carlos raz za razem wygrywał pojedynki z Joao Pereirą. W 21. minucie kolejną okazję do pokonania Diego Alvesa miał Salva, tym razem zabrakło szczęścia. Dwie minuty później z 20. metra uderzał Ruben Castro, jego strzał minął jednak bramkę Valencii o kilkadziesiąt centymetrów.

„Los Ches” mieli optyczną przewagę, ale niewiele z niej wynikało. W 27. minucie Adrian wyprzedził w wyścigu do piłki Roberto Soldado. Zawodnicy Betisu byli świetnie ustawieni – po półgodzinie gry publiczność głośną owacją nagrodziła Canasa za odbiór piłki. Dziesięć minut przed przerwą obiecujący atak zainaugurował Nosa, jednak jego podanie do Juana Carlosa pozostawiało wiele do życzenia. Mimo to skrzydłowy zdołał dośrodkować, ale z centrą poradził sobie Alves. Wychowanek Realu Madryt sprawiał sporo problemów Pereirze – w 41. minucie z łatwością minął portugalskiego defensora i powstrzymał go dopiero Adil Rami. W końcówce pierwszej połowy dobrze futbolówkę opanował Ruben Castro i już ruszał do ataku, ale niebezpieczeństwo w porę zażegnał Cissokho, który wybił piłkę na rzut rożny. Stały fragment gry mógł przynieść gospodarzom drugiego gola. Wrzutkę z narożnika przedłużył Paulao, po czym bardzo groźnie główkował Campbell, lecz zrobił to minimalnie niecelnie. Pierwszą odsłonę zakończył nie najlepszy strzał Tino Costy z daleka.

Chyba nikogo nie zdziwiło to, że Mauricio Pellegrino dokonał zmiany już w przerwie. W miejsce Davida Albeldy na placu gry pojawił się Ever Banega. Początek drugiej odsłony należał jednak do gospodarzy – dośrodkowywał Juan Carlos, ale futbolówkę wybił Ricardo Costa. Później niezłe podanie otrzymał Cissokho, jednak nie dość, że sytuację wyjaśnił Nelson, to jeszcze Francuz ucierpiał w tej akcji. W 49. minucie czujność sędziego liniowego sprawdził Roberto Soldado – arbiter odgwizdał spalonego Hiszpana. Dziesięć minut później po znakomitym podaniu Vieiry napastnik gości nie dał się złapać w pułapkę ofsajdową, lecz będąc sam na sam z Adrianem, uderzył niecelnie. Snajper miał czego żałować, była to bowiem najlepsza okazja Valencii w całym meczu. Odpowiedzią „Los Beticos” była akcja Rubena Castro i Juana Carlosa – ten drugi nie zdecydował się jednak na strzał i w końcu dobrze interweniował Ricardo Costa.

W kolejnych minutach swój zespół dwukrotnie musiał ratować Adrian. Golkiper najpierw poradził sobie ze strzałem Tino Costy, a następnie sparował na rzut rożny piłkę po uderzeniu Roberto Soldado. „Żołnierzowi” podawał Valdez, który pojawił się na murawie chwilę wcześniej, zmieniając Bernata. W drugiej połowie pojedynku podopieczni Pellegrino prezentowali się o wiele lepiej, starając się grać kombinacyjnie, ale również Real Betis miał swoje szanse na pokonanie Diego Alvesa. Najwięcej okazji miał jednak Roberto Soldado, który w 67. minucie główkował nad poprzeczką. Niewykorzystane sytuacje mogły się zemścić na gospodarzach sześć minut później, ale dośrodkowanie Salvy Sevilli wybił Diego Alves. W 81. minucie bardzo blisko podwyższenia prowadzenia swojej ekipy był Ruben Castro. Napastnik sewilczyków uderzył z pierwszej piłki i naprawdę niewiele zabrakło, by piłka wpadła do bramki. W samej końcówce jeszcze jedną okazję zmarnował Roberto Soldado, którego strzał po błędzie obrony wybił nogami Adrian. Sędzia przedłużył starcie aż o cztery minuty, ale większość tego czasu zajęły przepychanki między „Nono” i Banegą, za które obaj piłkarze zobaczyli żółte kartoniki.

Komentarze
~E123 (gość) - 12 lat temu

Piszą o tym śmiesznym meczu Betisu z Valencią, a o
Derbach Galicji ani słowa...Szkoda tylko, że Depor
nie wygrało ale to był wyjazd, więc nie jest źle
;P

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze