W ostatnim pojedynku ósmej kolejki Eredivisie naprzeciw siebie stanęły ekipy: De Graafschap i FC Utrecht. Jak się okazało, więcej powodów do zadowolenia po tym spotkaniu mieli goście z Utrechtu.
Po wtorkowych i środowych emocjach związanych z ósmą serią spotkań holenderskiej Eredivisie nadszedł czas zakończenia zmagań w tej kolejce.
Utrecht w tym sezonie spisuje się znacznie poniżej oczekiwań kibiców i działaczy. Tylko dwa zwycięstwa w siedmiu spotkaniach na pewno nie napawają optymizmem. W podobnej sytuacji znajduje się De Graafschap, które dotychczas zgromadziło zaledwie punkt mniej.
Mogłoby się wydawać, że na boisku walka będzie się toczyć o każdy fragment placu gry, jednak nic bardziej mylnego. Spotkanie bardzo rozczarowało swoim przebiegiem już od samego początku. W pierwszej połowie z boiska wiało nudą i gdy w 45. minucie wydawało się, że nic już nie ulegnie zmianie, Tom Caluwe wpakował piłkę do bramki dobijając strzał Tima Cornelissego.
Podobny przebieg miała druga część spotkania. Co prawda więcej było okazji podbramkowych, jednak grający niechlujnie Utrecht nie potrafił ich wykorzystać. Dopiero w końcówce jedna z nich przyniosła spodziewany efekt, a mianowicie w 84. minucie Ali Boussaboun, który przed tym sezonem wrócił do Holandii, zagrał piłkę do Michaela Silberbauera, a ten ustalił wynik rywalizacji.
Dzięki dzisiejszej wygranej Utrecht wspiął się na jedenaste miejsce w tabeli, natomiast De Graafschap pozostało na czternastej pozycji.
