Amerykanie kończą mistrzostwa świata do lat 20 po raz czwarty z rzędu na ćwierćfinale. Po emocjonującym spotkaniu ulegli Ekwadorowi 1:2. Jedyną bramkę dla podopiecznych Taba Ramosa strzelił Timothy Weah. Dla Ekwadoru gole zdobywali Cifuentes i Espinoza.
Reprezentacja Stanów Zjednoczonych po niespodziewanym wyeliminowaniu Francuzów w walce o półfinał zmierzyła się z Ekwadorem. Podopieczni Taba Ramosa chcieli odwrócić ostatnią passę odpadania w ćwierćfinale mistrzostw U-20, która trwa od trzech poprzednich edycji. Z kolei zespół z Ameryki Południowej stanął przed szansą osiągnięcia historycznego wyniku i awansu do półfinału tych rozgrywek. Co ciekawe, USA mierzyły się z Ekwadorem w fazie grupowej poprzedniej edycji mistrzostw do lat 20. Wtedy mecz zakończył się remisem 3:3. Jako że oba zespoły prezentowały do tej pory ofensywny futbol i sprawiały już na tym turnieju niespodzianki, spotkanie zapowiadało się ekscytująco.
Strzały z dystansu zmorą obrony USA
Amerykanie w mecz weszli na dużym spokoju. Od pierwszych minut starali się szanować piłkę i wymieniać podania na własnej połowie, konstruując atak pozycyjny. Efekt? Odwrotny od zamierzonego. Ekwadorczycy dostrzegli w tym szansę na przyciśnięcie rywali. Grając w wysokim pressingu, zmusili piłkarzy z USA do defensywy, przejmując inicjatywę. Kilka dobrych akcji nie przyniosło oczekiwanej bramki. Liczne przerwy w grze sprawiły, że piłkarze ze Stanów Zjednoczonych również doszli do głosu.
Gracze z Ameryki Północnej mimo kilku dobrych minut po pierwszym kwadransie gry znów dali się zepchnąć rywalom do gry defensywnej. Ekwadorczyków do ataków zachęcała szczególnie spora liczba błędów, jakie popełniał grający na stoperze Aboubacar Keita. Dobra gra piłkarzy z Ekwadoru została w końcu nagrodzona. Pędząc lewą stroną, sporo miejsca tuż przed polem karnym miał Jose Cifuentes, który zdecydował się na strzał z dystansu. Decyzja okazała się słuszna. Idealnie podkręcona piłka zaskoczyła golkipera Amerykanów.
Utrata bramki podziała na zawodników USA jak zimny prysznic. Podopieczni Taba Ramosa rzucili się do odrabiania strat. Długie zagrania do Weaha i Soto nie przynosiły zamierzonych efektów. Większość zagrań kończyła się stratą. Z pomocą przyszły stałe fragmenty gry. Najpierw z okolic 20. metra tuż obok słupka uderzył Alex Mendez. Kilkadziesiąt sekund później Amerykanie mieli więcej szczęścia. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zamieszanie pod bramką Ramireza wykorzystał Timothy Weah, doprowadzając do wyrównania.
Reprezentanci USA po zdobyciu bramki uspokoili grę. I to był ich błąd. Ekwadorczycy po raz kolejny w pierwszej połowie przejęli inicjatywę. Defensywa Stanów Zjednoczonych popełniła dokładnie ten sam błąd co przy utracie pierwszego gola. Zostawili rywalom sporo miejsca do oddania strzału zza pola karnego. Z nieco dalszej odległości niż Cifuentes swojego szczęścia spróbował Reazabela. Zabrakło niewiele, bowiem piłka wylądowała na poprzeczce. Do futbolówki dopadł jednak Campana, który w tempo zagrał do znajdującego się w polu karnym rywali obrońcy Ekwadoru, Jhona Espinozy. Choć sędzia początkowo odgwizdał spalonego, po interwencji VAR-u wskazał na środek boiska. Amerykanie mimo walki do samego końca schodzili do szatni z myślą o oddalającym się półfinale mundialu w Polsce.
Jhon Espinoza's sliding goal is all that separates 🇪🇨 @FEFecuador & 🇺🇸 @USYNT after a back-and-forth first half#U20WC pic.twitter.com/O0g6Lh0Su4
— FIFA (@FIFAcom) June 8, 2019
Wymiany ciosów niezakończone golem
Amerykanie zmuszeni do odrabiania strat na drugą połowę wyszli zmobilizowani, by zdobyć bramkę. Mimo dobrego początku nie udało się zamknąć rywali na ich połowie. Ekwadorczycy nie pozostawali bierni na akcje piłkarzy z USA, odpowiadając im kontratakami. W efekcie początek drugich 45 minut był dobrym widowiskiem toczącym się od bramki do bramki.
Z każdą minutą podopieczni Taba Ramosa przejmowali kontrolę nad meczem. Przed dogodną okazją do zdobycia gola stanął w okolicach 50. minuty Sebastian Soto. Jednak zamiast zdecydować się na strzał z pierwszej piłki, starał się minąć bramkarza, marnując świetną sytuację.
Chwila nieuwagi ze strony defensywy USA mogła sprawić, że Amerykanie znaleźliby się pod ścianą w 70. minucie meczu. Najpierw graczy ze Stanów Zjednoczonych uratował bramkarz, David Ocha, zatrzymując strzał głową Alvarado. Parę sekund później szansę na grę w półfinale przedłużyła poprzeczka, również po strzale głową.
Amerykanie do końca próbowali odmienić losy spotkania. Kilka składnych akcji nie wystarczyło do zaskoczenia defensywy rywali z Ameryki Południowej. Za to Ekwadorczycy byli coraz bliżej podwyższenia rezultatu, raz po raz wyprowadzając groźne kontry.
Faworyt znów odpada
Amerykanie po wyeliminowaniu głównych faworytów do zwycięstwa w całym turnieju, Francuzów, byli dziś naturalnym kandydatem do zwycięstwa w ćwierćfinale. Piłkarze Taba Ramosa nie udźwignęli jednak presji. Brak pomysłu na zaskoczenie rywali, sporo błędów w obronie i chaos w środkowej linii sprawiają, że przyszłość amerykańskiej piłki po raz czwarty z rzędu żegna się z mistrzostwami świata do lat 20 w ćwierćfinale tych rozgrywek.
Ekwador natomiast swoją świetną grą w obronie i lepszą z meczu na mecz ofensywą staje się poważnym kandydatem do sięgnięcia po wymarzony puchar. O grę w finale zmierzą się z wygranym spotkania Senegal – Korea Południowa.