Już w ten piątek, 14 listopada, reprezentacja Polski rozegra kolejny mecz w eliminacjach do mistrzostw świata 2026. Tym razem biało-czerwoni zmierzą się z Holandią na PGE Narodowym, a Jan Urban przygotował kilka zaskoczeń. Jedną z nich jest fakt, że Polska bez defensywnego pomocnika przystąpi do tego spotkania. Czy ta decyzja okaże się ryzykiem, czy może genialnym ruchem selekcjonera, który chce nadać drużynie nowy styl?
Absencja Bartosza Slisza – nasza jedyna „szóstka”
Reprezentacja Polski nie będzie mogła skorzystać z usług Bartosza Slisza, który pauzuje za nadmiar żółtych kartek. Pomocnik Atlanty United jest jedynym klasycznym defensywnym pomocnikiem w naszej kadrze, który otrzymał powołanie. Jego brak automatycznie rodzi pytania: kto przejmie jego rolę i jak Jan Urban ustawi środek pola, skoro zabraknie typowej „szóstki”?
Warto też zwrócić uwagę, że Slisz i tak nie jest w rytmie meczowym. Sezon MLS zakończył się dla niego już 19 października meczem z DC United (1:1), więc zawodnik od trzech tygodni nie grał. To mogło dać Urbanowi dodatkowy argument, by poszukać alternatywnego rozwiązania. Jednak selekcjoner nie zdecydował się na powołanie innego defensywnego pomocnika. Zamiast tego postawił na zupełnie nową koncepcję gry.
Jan Urban od lat słynie z ofensywnego podejścia. Jego drużyny grają z odwagą, wysoko podchodzą do przeciwnika i starają się szybko odzyskać piłkę. Tak samo ma wyglądać jego reprezentacja – aktywna, dynamiczna i grająca na własnych zasadach. Dlatego pomysł, by Polska bez defensywnego pomocnika zagrała przeciwko tak wymagającemu rywalowi jak Holandia, nie jest przypadkiem. Urban zdaje się mieć jasno określoną wizję: kontrola meczu poprzez dominację w środku pola, a nie cofanie się do obrony. To duże ryzyko, ale też sygnał, że selekcjoner wierzy w techniczne umiejętności swoich pomocników i ich zdolność do utrzymania równowagi między atakiem a obroną. Nie jest to więc decyzja spontaniczna. Raczej przemyślany eksperyment, który ma pokazać, że Polska potrafi grać odważnie i wysoko, nawet z rywalem światowej klasy.

Dwóch środkowych zamiast jednej „szóstki”?
Wszystko wskazuje na to, że Urban postawi na duet środkowych pomocników, którzy będą łączyć zadania ofensywne i defensywne. Najbardziej prawdopodobna para to Piotr Zieliński i Bartosz Kapustka. Obaj mają doświadczenie w grze w środku pola i dobrze odnajdują się w systemie opartym na wymianie pozycji. Zieliński jest w wysokiej formie i może odpowiadać za kreacje. Podczas gdy Kapustka jest bardziej dynamiczny i pracowity, może pełnić rolę łącznika między liniami. Ten duet ma potencjał, by dać drużynie równowagę, choć brak klasycznej „szóstki” oznacza, że będziemy bardziej narażeni na szybkie kontry rywali.
Dla Zielińskiego to także okazja, by potwierdzić, że jest liderem środka pola w nowej kadrze Jana Urbana. Kapustka z kolei może tym meczem otworzyć nowy rozdział w swojej reprezentacyjnej karierze. Jeśli obaj sprostają oczekiwaniom, Urban zyska mocny argument, że ofensywna wizja może przynieść realne efekty.
Czy są alternatywy?
Teoretycznie w kadrze znajduje się jeszcze Kacper Kozłowski, który w przeszłości grywał jako klasyczny środkowy pomocnik. Jednak obecnie jego profil mocno się zmienił. W klubie częściej występuje wyżej, bliżej napastników, i skupia się bardziej na kreowaniu niż przerywaniu akcji rywala. To już nie ten sam zawodnik, którego pamiętaliśmy z Pogoni Szczecin.
Oczywiście trener Urban mógłby spróbować wariantu z Kozłowskim obok Zielińskiego, ale wiązałoby się to z dużym ryzykiem utraty równowagi w środku pola. W takim ustawieniu brakowałoby typowego gracza do „czarnej roboty”, a przy wysokim pressingu Holendrów każda strata mogłaby skończyć się groźną kontrą. Dlatego selekcjoner raczej postawi na rozwiązanie z dwoma pomocnikami o bardziej zrównoważonym profilu, którzy potrafią zarówno utrzymać piłkę, jak i skutecznie ją odzyskać. Nie można też wykluczyć, że Urban będzie chciał w trakcie meczu przetestować różne warianty. Na przykład przesunięcie jednego z ofensywnych graczy nieco niżej lub rotację w trakcie spotkania, by dopasować się do stylu Holendrów. To pokazuje, że mimo braku klasycznej „szóstki”, selekcjoner ma kilka planów awaryjnych i nie zamierza rezygnować z odwagi w grze.
Odwaga czy przesada?
Polska bez defensywnego pomocnika przeciwko Holandii to odważny eksperyment, który może zdefiniować styl Jana Urbana. Jeśli plan zadziała, reprezentacja pokaże nowoczesne, ofensywne oblicze i udowodni, że potrafi grać z najlepszymi bez strachu. Jeśli jednak środek pola nie utrzyma balansu, Holendrzy mogą bezlitośnie wykorzystać każdą lukę. Urban jednak nie boi się ryzyka — jego drużyna ma grać z pasją, pressingiem i wiarą w swoje umiejętności. To podejście może przynieść korzyści nie tylko w tym jednym meczu, ale i w dłuższej perspektywie, budując charakter drużyny. W piątkowy wieczór przekonamy się, czy ta filozofia odwagi okaże się początkiem nowego stylu reprezentacji Polski.