Upadek „Mechanicznej Pomarańczy”


„Ideał sięgnął bruku” – napisałby Cyprian K. Norwid o występie reprezentacji Holandii w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Nieprzypadkowo, to właśnie to określenie przyszło mi na myśl jako pierwsze, kiedy myślałem o popisach Memphisa Depaya i jego kolegów na przestrzeni ostatnich miesięcy. Ale czy przypadkiem nie było to tylko potwierdzenie pojawiającej się wcześniej tezy, mówiącej o tym, że Holendrzy trafili na wyjątkowo ubogo utalentowane pokolenie? I czy w związku z tym można spodziewać się kilkuletniej posuchy w sukcesach holenderskiej „Mechanicznej Pomarańczy”?


Udostępnij na Udostępnij na

Wielki turniej bez Holandii? Sorry, nie wyobrażam sobie tego. Kiedy zabrakło ich w Korei i Japonii w 2002 roku, człowiek mógł narzekać. Na turniej nie jechali wtedy: Davids, bracia de Boer, Kluivert, Overmars i reszta złotego, holenderskiego pokolenia z przełomu XX i XXI wieku. To były czasy, w których zespół z Niderlandów zbierał owoce pracy Johana Cruyffa, szeroko rozumianego cruyffizmu i futbolu totalnego, na którym wychowywane były kolejne pokolenia z roczników 1960 i 1970. Mimo faktu, że w spotkaniach eliminacyjnych z Portugalią i Irlandią zdobyli zaledwie dwa punkty, to i tak była to wielka reprezentacja, której brak występu bez wątpienia odbierał trochę uroku tej wielkiej imprezie. To tak, jakby na mundial nie pojechała Argentyna. Dziwne, prawda?

Teraz mamy do czynienia z podobną sytuacją, co dziwniejsze, w momencie, w którym podobno na te mistrzostwa jest łatwiej awansować. Przecież we Francji mają zagrać teraz 24 zespoły. Krytycy reformy grzmią o obniżeniu poziomu, a Platini cieszy się z wpuszczenia „ubogich” na salony (i większej ilości głosów). Tym bardziej! Nieobecność Holandii na tej imprezie zakrawa o jakiś słaby żart. TEJ WIELKIEJ HOLANDII? Spadkobierców Cruyffa, Rijkaarda, Van Bastena i Bergkampa?!

Jak się okazało, Islandczycy, Czesi, a także Turcy okazali się za mocni dla podopiecznych Danny’ego Blinda. Fakt. Grupa była naprawdę silna, trzy uznane europejskie marki i zespół, który od kilku lat do tego grona zaczyna aspirować. Ktoś musiał odpaść, no ale kto myślał, że trafi akurat na największego z tej gromady? Raczej mało osób…

Po tym pełnym emocji początku warto jednak trochę zwolnić i przyjrzeć się bliżej obecnej reprezentacji Holandii. Ale na początek może mały powrót do przeszłości. Oto składy Holandii z poszczególnych turniejów z przeszłości:

MŚ 1998, 1/4 finału, Holandia – Argentyna: Edwin van der Sar, Frank de Boer, Arthur Numan, Michael Reiziger, Jaap Stam, Phillip Cocu, Edgar Davids, Ronald de Boer, Wim Jonk, Dennis Bergkamp, Patrick Kluivert.

ME 2004, 1/4 finału, Holandia – Szwecja: Edwin van der Sar – Reiziger, F. De Boer (35. Bouma), Stam, van Bronckhorst; Seedorf, Davids (62. Heitinga), Cocu; van der Meyde (87. Makaay), Robben; van Nistelrooy.

ME 2008 1/4 finału, Holandia – Rosja: Edwin van der Sar – Khalid Boulahrouz (54. Johnny Heitinga), Andre Ooijer, Joris Mathijsen, Giovanni van Bronckhorst – Nigel de Jong, Orlando Engelaar (61. Ibrahim Afellay), Dirk Kuyt (46. Robin van Persie), Rafael van der Vaart, Wesley Sneijder – Ruud van Nistelrooy.

MŚ 2010, finał, Holandia – Hiszpania: Maarten Stekelenburg – Gregory van der Wiel, John Heitinga, Joris Mathijsen, Giovanni van Bronckhorst – Dirk Kuyt, Mark van Bommel, Wesley Sneijder, Nigel de Jong, Arjen Robben – Robin van Persie.

Przyznacie, że gwiazdozbiór gonił gwiazdozbiór. Wielka siła ofensywna, solidność w defensywie. Efekty były różne. Raz Holendrzy bili się o finał mistrzostw świata (1998) bądź Europy (2000,2004), a raz odpadali w 1/8 finału MŚ (2006 – Niemcy). Zawsze były to jednak ekipy naszpikowane gwiazdami, z którymi się sympatyzowało i chciało się je oglądać. Wśród kolegów na podwórku na pytanie: komu kibicujesz? Najczęściej odpowiadali: Holandii! I nie było w tym nic dziwnego. Kto nie chciał strzelać, jak Kluivert, Makaay czy van Nistelrooy, dryblować, jak Robben, dogrywać, jak Bergkamp, mieć szybkość Overmarsa czy zmysł do gry kombinacyjnej, jak Sneijder? W obronie też roiło się od kozaków, a nazwiska Numana, Franka de Boera i Jaapa Stama nadal śnią się po nocach wielu napastnikom z tamtego okresu. A teraz dla porównania skład reprezentacji Holandii z półfinałowego spotkania przeciwko Argentynie na mistrzostwach świata w Brazylii ponad roku temu:

Cillessen, Kuyt, Vlaar, de Vrij, Indi, Blind – Wijnaldum, de Jong – Sneijder, Robben, van Persie.

No tutaj już trudno oprócz ofensywnego trio znaleźć gwiazdy światowego formatu. Można wręcz uznać, że była to trochę „one soldier army”, a tym żołnierzem był oczywiście Arjen Robben. Wielu ekspertów słusznie uznawało, że ekipa zbudowana przez van Gaala była najbardziej „nieholenderską” w historii. Do bólu pragmatyczna, solidna w defensywie, opierająca swoją grę na grze z kontraataku, a nie na ataku pozycyjnym i futbolu totalnym, z którego przez lata słynęli Holendrzy. Był to zespół przede wszystkim zabójczo skuteczny, który najlepszy mecz rozegrał… na otwarciu, przeciwko Hiszpanom, kiedy to bez litości ograli ustępujących mistrzów świata. Później jednak zespół z meczu na mecz słabł, i gdyby nie łatwa drabinka, to prawdopodobnie zespół van Gaala nie zaszedłby tak daleko.

To było już ostrzeżenie. Zespół potrzebował świeżej krwi. Genialne pokolenie z roczników 1983 i 1984 przekroczyło już 30. rok życia.  I o ile umiejętności nadal były te same, o tyle sił zdecydowanie brakowało już na 90 minut walki na najwyższym poziomie. Van der Vaart, van Persie, Sneijder, Huntelaar i Robben potrzebowali nowych partnerów. I rzeczywiście ich dostali. Co więcej, dla niektórych weteranów zaczęło już brakować miejsca w kadrze (Van der Vaart), a rola niektórych została zmarginalizowana ( van Persie). Jak się jednak miało okazać, następcy to już nie ten sam rozmiar kapelusza.

El. ME 2015: Holandia – Czechy:  Zoet – Tete, Bruma, van Dijk, Riedewald – Wijnaldum, Blind, Sneijder – El Ghazi, Huntelaar, Depay.

Spójrzcie na linię obronną. Van Dijk miał swój udział przy dwóch trafionych bramkach Czechów. Riedewald już od dawna gra w kadrze z braku laku, a w mojej pamięci szczególnie utkwił jego katastrofalny występ w barwach Ajaksu przeciwko Rapidowi Wiedeń. Było to podczas w kwalifikacji do Ligi Mistrzów jeszcze w lipcu… Tete to świeżak, tegoroczne odkrycie, a Bruma nadal wygląda na gościa, który pewnego poziomu już nie przeskoczy. Nawet w porównaniu z Heitingą, Ooijerem i Mathijsenem ta defensywa wypada naprawdę BLADO. Z przodu też bez szaleństw. Sneijder ma najlesze lata za sobą, Huntelaar podobnie. El-Ghazi nawet w Ajaksie nie przekonuje, a jedyną gwiazdą światowego formatu jest tu Memphis Depay, który jednak Robbenem jeszcze nie jest i sam wózka nie uciągnie. Jak więc widzimy, brak klasowych następców jest tu szczególnie zauważalny.

Ale czemu się w sumie dziwić? Eredivisie już dawno wypadła poza czołową „10” lig w Europie, a o piłkarzach klasy Suareza, Depaya czy nawet Huntelaara możemy już zapomnieć. Klubów z Holandii już dawno nikt w Europie się nie boi na tyle, że wspomniany Rapid jechał do Amsterdamu w lipcu, jak po swoje. W Lidze Europy półfinału kluby nie powąchały już od dawien dawna, a ostatni poważny sukces – to półfinał Ligi Mistrzów w wykonaniu PSV w 2007 roku. Wcześniej jeszcze Ajaks obijał się w ćwierćfinale, walcząc z Interem w 2003 roku, ale sami spójrzcie – dwa razy w XXI wieku kluby z Holandii grały w najlepszej ósemce w Europie. I o ile jeszcze do 2007 roku Eredivisie umiała pogodzić dostarczanie piłkarzy innym ligom z dobrymi wynikami, obecnie tych wyników nie ma.

Podobnie, jak utalentowanej młodzieży. Fakt, jest Depay, Sinkgraven, Klaasen, Willems czy też wspomniany już El-Ghazi. Ale porównując te pokolenie do poprzednich, trudno znaleźć tu oprócz Depaya nazwisko, które pociągnie za sobą tłumy, tak jak w przeszłości robili to Berkamp czy Overmars. Gdy analizujemy młodzież z innych krajów, to nietrudno uciec od wrażenia, że Holendrzy zostali w tyle. Hiszpanie mają kolejne złote pokolenie (Asensio, Ceballos, Vallejo, Mere, Nahuel etc.). Niemcy mają: Arnolda, Meyera, Goretzkę, Draxlera, Wernera czy Juliana Brandta. Anglicy i Włosi, nie wspominając już o Francuzach również na młodzież nie mogą narzekać. Gdy rozmyślam jeszcze o Holandii, na myśl przychodzi mi casus Portugalii.

Przez ostatnie kilka lat zarzucano tej reprezentacji jednowymiarowość i oparcie gry na jednej gwieździe – Cristiano Ronaldo. Była to więc kopia sytuacji, z którą mieli do czynienia Holendrzy w zeszłym roku (uzależnienie od Robbena). Mimo to Portugalczycy poradzili sobie całkiem nieźle na Euro 2012, a wpadek (podobnych do tej obecnej Holandii) nie zaliczali. Po kilku latach posuchy i większego pragmatyzmu (jaki zauważalny był w grze Portugalii) obecnie mamy do czynienia z wejściem nowego pokolenia w osobach: Williama Carvalho, Rubena Nevesa, Ricardo Horty, Bernardo Silvy. Portugalczycy są teraz w trakcie zmiany pokoleniowej z tą różnicą, że opiera się ona na młodzieży, która w czerwcu zdobyła wicemistrzostwo Europy U-21, grając najlepszą piłkę na turnieju.

Na ten moment Holendrzy nie mają, jak już wspominałem, tak uzdolnionej młodzieży. Na wspomnianych mistrzostwach nawet nie zagrali. Na czempionacie U-19 nie wyszli nawet z grupy, a na MŚ U-20 i U-17 nawet nie awansowali. Trudno w takim wypadku o optymizm i wydaje się, że zmiana pokoleniowa w tym wypadku będzie o wiele bardziej bolesna.

Czy Holendrów czeka teraz piłkarskie średniowiecze, i czy po nim nastanie dla nich epoka odrodzenia? Jest to kraj niewątpliwie wybitny piłkarsko, który dał światowemu futbolowi prawdopodobnie najwięcej w historii (mimo faktu, że nigdy nie zdobyli mistrzostwa świata). Szkoda by było tracić na dłużej taką drużynę z europejskiej elity. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się więc wylanie zimnego kubła z wodą na włodarzy i podobnie, jak zrobili Niemcy po Euro 2000, dokonanie rewolucji w całym systemie szkolenia i być może stworzenie nowej filozofii gry. A jak sami doskonale wiemy, Holendrzy potrafią to robić najlepiej. I mimo że obecnie holenderski futbol jest w odwrocie, to nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w europejskim i światowym futbolu. Na pewno.

https://www.youtube.com/watch?v=WtYu0X41OeI

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze