„Czerwone Diabły” rozgromiły Blackburn aż 7:1! Pięć goli należy do Berbatowa, honorową bramkę dla gości strzelił Samba. Dzięki temu zwycięstwu United jest liderem tabeli. Druga drużyna z Manchesteru, City, pechowo zremisowała ze Stoke, tracąc bramkę w doliczonym czasie gry.
Manchester United – Blackburn Rovers
Nie dało się ukryć, że w tym spotkaniu to „Czerwone Diabły” były faworytem. Jeśli ktokolwiek wątpił, Dimitar Berbatow rozwiał jego wątpliwości, strzelając pierwszą bramkę już w 2. minucie meczu. Na tym gospodarze nie poprzestali. Cały czas szukali okazji do podwyższenia wyniku, m.in. Luis Nani i Patrice Evra próbowali zdobyć bramkę. Ta sztuka udała się Ji-Sung Parkowi w 23. minucie meczu. Chwilę potem wynik podwyższył Berbatow i „Czerwone Diabły” prowadziły już 3:0. Pod koniec pierwszej części gra zrobiła się bardziej nerwowa. Żółtymi kartkami zostali ukarani Michel Salgado i El-Hadji Diouf. Wynik do gwizdka kończącego połowę regulaminowego czasu gry nie zmienił się.
Gospodarze mieli zwycięstwo jak w banku. Jednak postanowili pójść za ciosem. Chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy Berbatow strzelił swoją trzecią bramkę w tym meczu. Dokładnie 72 sekundy później wynik podwyższył Nani, który szukał swojej okazji od początku meczu. United był w tym meczu nie do zatrzymania. W 62. minucie gola na 6:0 strzelił ponownie Berbatow. Ten sam piłkarz podwyższył wynik kilka chwil później. W ciągu godziny „Czerwone Diabły” wbiły Blackburn aż siedem goli! Gospodarze kontrolowali grę do samego końca, choć gościom udało się jeszcze strzelić honorową bramkę. Jako ostatni na listę strzelców wpisał się Christopher Samba. Pod koniec Berbatow chciał podwyższyć wynik, ale nie udało mu się pokonać Paula Robinsona.
Dzięki temu zwycięstwu Manchester United wskoczył na fotel lidera. Ma dwa punkty przewagi nad Arsenalem. Blackburn zaś zajmuje 13. miejsce z dorobkiem osiemnastu punktów, ale jego sytuacja może się zmienić po niedzielnych meczach.
Stoke City – Manchester City
Na Stanley Matthews Way Stoke podejmowało czwarte w tabeli City. Żadna z drużyn długo nie mogła zdobyć bramki. Kibice obejrzeli nieciekawe widowisko. Większe szanse na zdobycie prowadzenia w pierwszej połowie mieli gospodarze. Swoich sił próbowali m.in. Jermaine Pennant, Ricardo Fuller i Matthew Etherington. Goście strzelali na bramkę Stoke sporadycznie, głównie Asmira Begovicia próbował pokonać Carlos Tevez.
Po rozpoczęciu drugiej połowy gracze City wzięli się do roboty. Swój strzał oddał jako pierwszy Mario Balotelli, ale nie trafił w bramkę. Potem Begović obronił uderzenie Jamesa Milnera. Zawodnikom zaczęły puszczać nerwy. W 58. minucie meczu żółtą kartką został ukarany Rory Dela. 10 minut później żółte kartoniki ujrzeli Marc Wilson i Tevez. Ricardo Fullera zmienił Jonathan Walters, który od razu przystąpił do ataku i próbował zdobyć bramkę dla Stoke. Jednak w 80. minucie spotkania to goście wyszli na prowadzenie. Gola strzelił Micah Richards. Pod koniec gra była bardzo nerwowa, żółtą kartkę otrzymał strzelec bramki. Gdy wydawało się, że Manchester wyjdzie z tej walki zwycięsko, w doliczonym czasie Etherington zdobył wyrównującą bramkę dla gospodarzy.
Gracze City mogą mówić o niesamowitym pechu. Zwycięstwo mieli w kieszeni. Jednak kolejny raz zdali sobie sprawę, że trzeba walczyć do końca. „Citizens” utrzymali się na 4. miejscu w tabeli i będą go okupować do następnej kolejki. Stoke zaś zajmuje 8. miejsce, ale po niedzielnych meczach może spaść niżej.
Piekna Wygrana !!! Brawo MANCHESTER !!! Chelsea musi
przegrac lub zremisowac .. i bd mieli PIERWSZE
miejsce w lidze :) i zostanie juz tak do konca ...
BRAWO
Manchester ładnie sobie poradził z Blackkburn.
Ostatnio tyle bramek padło chyba w pamiętny meczu z
Romą. Pomyśleć tylko co by, było gdyby grał
jeszcze Valencia...
Miejmy nadzieję, że Czelsi znowu zgubi punkty i MU
zasiądzie na fotelu lidera na dłużej :D