Union Berlin w najgłębszym kryzysie w tym sezonie


Seria „Żelaznych” bez wygranego meczu staje się coraz dłuższa. Zespół z czerwonej części stolicy Niemiec musi zacząć punktować w najbliższych spotkaniach

8 czerwca 2020 Union Berlin w najgłębszym kryzysie w tym sezonie
Chivista

Gdy po trudnym okresie na początku rozgrywek i tylko jednym zwycięstwie w pierwszych siedmiu kolejkach Union Berlin odbił się od dna i zajmował 10. lokatę w tabeli, wydawało się, że zespół jest bliski utrzymania. Od tego czasu drużyna ze stolicy Niemiec wpadła w głęboki kryzys, a widmo spadku zbliża się do niej w szybkim tempie.


Udostępnij na Udostępnij na

6 marca – tuż przed przerwaniem rozgrywek w Bundeslidze – Union Berlin plasował się na 10. miejscu w tabeli z dorobkiem 30 punktów na koncie. W Niemczech przyjęło się, że 40 „oczek” – z racji liczby 18 drużyn – z reguły zapewnia spokojne miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej na przyszły sezon. Utrzymanie wydawało się niemalże pewne, tym bardziej że rywale z końca stawki niespecjalnie przekonywali swoją grą. Pewniakiem do spadku od początku sezonu wydaje się Paderborn, który po piątej kolejce spotkań spadł na ostatnią lokatę w tabeli i prawdopodobnie nie poprawi swojej sytuacji do końca rozgrywek.

Fatalnie spisuje się również Werder Brema, który przegrywa mecz za meczem i traci mnóstwo goli. Do tego dochodzą problemy takich drużyn jak FSV Mainz i Fortuna Düsseldorf. O ile przewaga nad drużyną z Bremy jest dość spora, o tyle nad innym rywalami już niekoniecznie. Oczywistym faktem było to, że „Die Eisernen” – jak nazywany jest zespół z dzielnicy Köpenick – dalej muszą regularnie punktować. W ostatnim czasie dzieje się jednak inaczej, a drużyny z końca tabeli znacząco przybliżyły się do „Czerwono-białych”.

Kryzys Unionu Berlin

Sześć bramek strzelonych, 17 straconych i tylko trzy zdobyte punkty – to dorobek drużyny Ursa Fischera w ostatnich siedmiu spotkaniach. Jakimś usprawiedliwieniem może być fakt, że rywale drużyny Rafała Gikiewicza byli naprawdę mocni – m.in. Bayern Monachium, Borussia Mönchengladbach czy rozpędzona w ostatnim czasie inna drużyna z Berlina – Hertha BSC. Nie zmienia to jednak faktu, że zespół występujący na stadionie Przy Starej Leśniczówce gra w ostatnim czasie po prostu za słabo, aby regularnie wygrywać. W kadrze brakuje przede wszystkim kreatywności w ofensywie. Wszystkie auty z okolic pola karnego przeciwnika są rzucane bezpośrednio w kierunku bramki rywali, w pobliże Szweda Sebastiana Anderssona, co często świadczy o bezradności Unionu i dość ofiarnej grze. Dużo większą kreatywnością wykazuje się nawet drużyna Paderborn, która – mimo braku klasowych piłkarzy – częściej stara się rozegrać futbolówkę, a nie tylko wstrzelać ją w pole karne rywala.

Największy problem „Żelaźni” mają już na samym początku rozgrywania swoich akcji. Żaden z trójki podstawowych środkowych obrońców – Friedrich, Schlotterbeck, Subotić – nie jest w stanie regularnie wyprowadzać piłki na wysokim poziomie. W ostatnim spotkaniu miejsce Nevena Suboticia zajął Florian Hübner, jednak także on nie potrafił poprawić tego elementu gry. Proste błędy zdarzają się nawet w sytuacjach, kiedy rywale niespecjalnie zainteresowani są wysokim pressingiem.

Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji byłaby po prostu gra z kontry, ale również ona nie wygląda w drużynie Ursa Fischera najlepiej. Co prawda udało się w ten sposób zdobyć bramkę w ostatnim spotkaniu z Schalke 04, jednak ta drużyna nie jest żadnym wyznacznikiem i remis z nią nie może być uznany w ostatnim czasie jako sukces. Brakuje przede wszystkim szybkości przy tym wariancie gry. Problem pojawia się również, kiedy „Czerwono-biali” się otworzą i zaatakują wyższym pressingiem. Taki obrót spraw jest jak woda na młyn dla przeciwników, którzy – dzięki zagraniu jednej dłuższej piłki na szybszych napastników – momentalnie stwarzają sobie groźne sytuacje. Linia obrony Unionu – jak i zresztą cała drużyna – jest na Bundesligę w wielu fazach meczu po prostu za wolna.

Wpływ pozaboiskowych sytuacji na drużynę

Sytuacja na boisku, lecz również poza nim, nie wygląda najlepiej. Urs Fischer ma do dyspozycji wąską kadrę i często nie jest w stanie reagować w trakcie spotkania. Nie tylko typowi zawodnicy rezerwowi, lecz także ci balansujący na krawędzi między zmiennikami a podstawową jedenastką pozostawiają wiele do życzenia. Na plus w ostatnim spotkaniu można zaliczyć występ 29-letniego Antohnyego Ujaha, który rozprowadził kontrę Unionu, po której padła pierwsza bramka z gry dla berlińczyków po pięciu strzelonych golach ze stałych fragmentów gry. Ciekawym piłkarzem jest Yunus Malli, który mimo młodego wieku wydaje się mieć najlepsze lata już jednak za sobą. Daleko mu do dyspozycji z FSV Mainz, która zaowocowała transferem do VfL Wolfsburg. Nie jest on jedyną postacią, która być może tylko i wyłącznie za nazwisko występuje w drużynie z czerwonej części Berlina. Również wspomniany wcześniej Neven Subotić, a także Felix Kroos wydają się takimi zawodnikami.

Nastawienie kluczowych graczy problemem berlińczyków?

Pod dużym znakiem zapytania stoi nastawienie piłkarzy w ostatnich meczach sezonu. Pewne jest to, że drużynę wraz z jego końcem opuści Rafał Gikiewicz. Biorąc pod uwagę oceny „Kickera”, polski bramkarz jest zdecydowanie najlepszym zawodnikiem Unionu w tym sezonie. Jako jedyny potrafi utrzymać średnią not za mecz poniżej trzech punków (skala „Kickera” wynosi 1-6, gdzie 1 jest najlepszą oceną). Polak nie porozumiał się z władzami klubu w sprawie przedłużenia wygasającego 30 czerwca kontraktu.

Wydaje się jednak, że należy wziąć pod lupę także innych piłkarzy, a nie samego Gikiewicza. Christian Gentner zapowiedział, że jeśli drużyna spadnie do 2. Bundesligi, a VfB Stuttgart z niej awansuje, on sam wróci do swojej byłej drużyny. Pytanie, czy takie wypowiedzi na tym etapie sezonu są konieczne i nie można się było z nimi wstrzymać jeszcze kilka tygodni do jego zakończenia. Niewykluczone, że w barażach – tak jak w zeszłym sezonie – dojdzie do starcia obu drużyn. Z walki o premiowane bezpośrednim awansem do Bundesligi 2. miejsce w dalszym ciągu nie rezygnuje Hamburger SV i to z nim najprawdopodobniej do samego końca będzie walczyła drużyna ze Stuttgartu.

Stałe fragmenty gry i korzystny terminarz światełkiem w tunelu Unionu

Od samego początku sezonu Union stawia na stałe fragmenty gry. W taki sposób berlińczycy zaskoczyli swoich rywali już 16 razy, co jest wysokim procentem wszystkich zdobytych bramek – łącznie 35 trafień. Ogromna w tym zasługa duetu Sebastian Andersson i Christopher Trimmel. Szwed ma na swoim koncie już dwanaście bramek w tym sezonie. Siedem z nich zaliczył po uderzeniach piłki głową. W tej statystyce równać się z nim może tylko lider klasyfikacji strzelców – Robert Lewandowski.

Trimmel natomiast ma w tym sezonie już dziewięć asyst i wykonuje wszystkie rzuty rożne, a także niemal wszystkie rzuty wolne podyktowane dla drużyny, której on sam jest kapitanem. Pozytywnej energii może dodać również fakt, że drużyna wykupiła w ostatnim czasie wypożyczonego do tej pory z Magdeburga Mariusa Bültera, który oprócz wyżej wspomnianego tercetu był najjaśniejszą postacią Unionu w tym sezonie i zdobył w nim siedem bramek. W innych rozgrywkach dołożył do tego bilansu jeszcze cztery asysty.

Do końca rozgrywek pozostały cztery spotkania. Połowę z nich „Żelaźni” rozegrają Przy Starej Leśniczówce. Rywalami Unionu na tym obiekcie będą drużyny, które w dalszym ciągu walczą o utrzymanie – Paderborn (już tylko matematycznie) i Fortuna Düsseldorf. Terminarz w ostatnich kolejkach sprzyja zawodnikom ze stolicy Niemiec i wszystko zależy od nich, czy pozostaną oni w 1. Bundeslidze. Decydujący może okazać się mecz ostatniej kolejki z Fortuną, jednak do tego czasu należy wrócić do solidnego punktowania.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze