„Un Classique”, czyli starcie PSG z Olympique Marsylia jako „wojna” odwiecznych rywali


Analiza klubów i historii ich rywalizacji, która już dawno wyszła poza ramy czysto piłkarskie

13 stycznia 2021 „Un Classique”, czyli starcie PSG z Olympique Marsylia jako „wojna” odwiecznych rywali
Nicolas Messyasz / Pressfocus

Kto od dłuższego czasu śledzi francuskie rozgrywki Ligue 1, ten wie, że nic we Francji nie budzi takich emocji piłkarskich w kraju jak starcie Paris Saint-Germain i Olympique Marsylia. Spotkania tych ekip zawsze rozpalają kibiców do czerwoności. Mecze obu drużyn urosły do rangi "wojny", a wzajemna rywalizacja przełożyła się także na pojedynki między samymi miastami i ich kibicami. Toczy się ona także na płaszczyźnie finansowej, kulinarnej, obyczajowej czy językowej. Przed nami pojedynek, w którym zespoły nie walczą jedynie o zwycięstwo nad przeciwnikiem, ale chcą jego całkowitej deklasacji. Nagrodą zaś nie jest jedynie trofeum, ale przede wszystkim upokorzenie przeciwnika. Komu ta sztuka uda się lepiej w środowy wieczór? Odpowiedź już wkrótce.


Udostępnij na Udostępnij na

Francuskie pojedynki PSG z Marsylią niejednokrotnie zapisały się w historii futbolu, jako starcia, gdzie nie przebiera się w słowach i czynach. Rywalizacja między tymi klubami od dłuższego czasu jest bardzo szeroko komentowana nie tylko w mediach sportowych, ale również w serwisach niezajmujących się sportem. Niegdyś spokojne widowisko, dziś pełne wybuchowości i agresywności. Oba zespoły dzieli wiele, począwszy od historii klubowej, aż po sytuację finansową. W ten wieczór będzie się jednak liczyło to, co piłkarze obu ekip zaprezentują na boisku. To ono zweryfikuje, kto w tym momencie jest lepszą drużyną. W dzisiejszym starciu rolę faworyta pełnią Paryżanie, ale zawodnicy Olympique na pewno łatwo tego spotkania nie odpuszczą.

Zrobimy z tego „wojnę”

Gdyby ktoś zapytał o wskazanie meczu we Francji, który przyciąga tyle widzów ile hiszpańskie El Clasico, od razu usłyszałby odpowiedź: PSG – OM. Oczywiście jest wiele innych ciekawych pojedynków w Ligue 1, natomiast żaden nie budzi tylu skrajnych emocji. Byłoby sporym niedociągnięciem twierdzić, że jest to jedynie mecz o sportowe zwycięstwo. Walka wyszła już dawno poza ramy piłkarskie. Zawodnicy stali się reprezentantami całego miasta, a co za tym idzie, pewnego kolektywu, czyli danej społeczności. Każda z nich natomiast utożsamia różnego rodzaju obyczaje, sposoby postępowania i podejście do życia. Warto przybliżyć zatem profil obu klubów i ich historię, aby lepiej zrozumieć rywalizację na linii Paryż – Marsylia.

Nie byłoby prawdą, gdybyśmy stwierdzili, że już od pierwszego pojedynku między PSG a OM istniało napięcie, jakie towarzyszy tym spotkaniom w czasach obecnych. Pierwszy mecz obu drużyn odbył się w sezonie 1971/1972. W tamtym czasie spotkania między tymi zespołami nie były postrzegane jako fascynujące dla świata francuskiej piłki nożnej. Początek rywalizacji pomiędzy OM a PSG tak naprawdę sięga wczesnych lat 90. Można uznać, że wszystko zaczęło się w 1986 roku, kiedy stery w Olympique przejął Bernard Tapie, francuski przedsiębiorca. To w szczególności dzięki niemu narodził się ten klasyk. Dla Francuza boisko miało być teatrem, do którego ludzie częściej przychodzą, jeśli dosłownie „leje się krew, pot i łzy”. Wtedy to utarto stereotypy na temat obu miast powtarzane z roku na rok coraz bardziej, a także wykreowano antagonizmy wpisujące się w rywalizację północy z południem czy Paryża z prowincjami.

Jak wiadomo, im więcej nienawiści i agresywnego nastawienia, tym lepiej. To podsycanie miało jeden cel, a mianowicie stworzyć mecz we Francji podobnej wagi, jaką miały wówczas spotkania w Lidze Mistrzów. Przypomnijmy, że w tamtym czasie to właśnie we Francji przed rokiem 1990 narodził się biznes piłkarski na antenach satelitarnych. Angielski Sky miał premierę dopiero w 1992 roku, więc Tapie miał wówczas idealne warunki, by budować swoje „Un Classique”. Francuzowi, mimo wielu negatywnych rzeczy (m.in. kupowanie spotkań), przypisuje się obfity w triumfy okres na stanowisku dyrektora w marsylskim klubie. Olympique podczas jego urzędowania cztery razy wygrał mistrzostwo Francji, stworzył gwiazdy światowego formatu, a do tego dwa razy był w finale europejskich rozgrywek.

Największy sukces jednak to oczywiście wygranie Ligi Mistrzów w 1993 roku. Do tej pory żaden francuski klub nie powtórzył tego wyczynu, choć PSG w roku ubiegłym było naprawdę blisko. Od tamtej pory mecze między OM a PSG prezentowane były jako spotkania o wysoką stawkę, a rywalizacja z sezonu na sezon tylko się wzmagała. Można wręcz powiedzieć, że rozprzestrzeniła się już poza boisko. W miarę upływu czasu „Un Classique” zaczął podlegać rozbudowanym i szczególnym środkom bezpieczeństwa. Od 1995 r. francuskie siły bezpieczeństwa przeprowadziły nie mniej niż ponad 400 aresztowań zwolenników obu obozów. To wszystko podkreśla całą pasję, czasem ekstremalną, jaka towarzyszy tym sportowym wydarzeniom.

Więcej niż rywalizacja

Oba kluby do tej pory spotkały się w historii 98 razy we wszystkich możliwych rozgrywkach, w tym rozegrały 82 mecze w Ligue 1, 13 spotkań w ramach Pucharu Francji, dwa mecze Pucharu Ligi i jedno spotkanie Superpucharu wygrane przez Marsylię. W bilansie bezpośrednim lepiej wyglądają paryżanie, wygrali bowiem 44 spotkania. Olympique zaś wyszedł zwycięsko z 34 pojedynków, a 20 starć zostało zakończonych remisem.

Średnia goli na mecz podczas spotkań obu ekip wynosi 2,6. Meczem zakończonym z największą liczbą bramek jest starcie z 7 kwietnia 1979 roku. Tego wieczoru do siatki piłka wpadła siedem razy, a PSG wygrało wówczas 4:3 na Parc des Princes. Największe upokorzenie rywala dzierży drużyna z Paryża, która ograła marsylczyków 27 października 2019 4:0. Poprzedni rekord istniał od 26 lutego 2017 roku, kiedy to PSG wygrało 5:1 przeciwko Olympique na Stade Vélodrome, ustanawiając jednocześnie rekord największego zwycięstwa wyjazdowego. Najwyższą wygraną ekipy z Lazurowego Wybrzeża nad paryżanami datuje się na 28 listopada 1986 roku. Klub z Marsylii wygrał wówczas u siebie 4:0.

Oczywiście mecze o taką stawkę muszą także skutkować wieloma starciami pomiędzy piłkarzami. Mecz, w którym sędzia rozdał najwięcej kartek, to spotkanie PSG – OM w sezonie 2020/2021, kiedy arbiter pokazał 12 żółtych i pięć czerwonych kartek. Poprzedni rekord pochodził z sezonu 2002/2003 i było to 11 żółtych i dwie czerwone kartki. Wtedy Olympique przyjechał na Parc des Princes.

Tak elektryzujące spotkania przyciągają rzeszę widzów, jednak to finał Pucharu Francji w sezonie 2005/2006 zdobył najlepszą widownię telewizyjną z 10,76 mln widzów „przyklejonych” do ekranu. Jeśli chodzi o spotkania w Ligue 1, to mecz PSG – OM z 1991 roku jest dotychczas rekordowy z 2,91 mln widzów. Najlepszymi strzelcami w tych pojedynkach są Szwed Zlatan Ibrahimović (11 bramek) i Francuz Hervé Florès z pięcioma trafieniami.

Bogata metropolia vs. biedna prowincja

Odwołując się do nadchodzącego meczu pomiędzy PSG a OM, nie sposób pominąć prezentacji obu klubów. Pierwszy z wymienionych narodził się 12 sierpnia 1970 roku w wyniku fuzji pomiędzy Paris FC, utworzonym rok wcześniej, a Stade Saint-Germain założonym w 1904 roku w Saint-Germain-en-Laye, miejscu narodzin króla Ludwika XIV. Pierwsze ważniejsze tytuły paryżanie zaczęli zdobywać jednak nieco później. Przede wszystkim mowa o Pucharach Francji z 1982 i 1983 roku oraz pierwszym tytule mistrza Francji w 1986 roku. Po tych wydarzeniach nastąpiła era Canal +, która rozpoczęła się w 1991 roku i wprowadziła Paryż do strefy wielkich klubów europejskich.

Ten okres również przyniósł wiele dobrego dla paryżan. Klub w latach 1993–1997 wziął udział w pięciu kontynentalnych półfinałach z rzędu, a na Parc des Princes wróciło trofeum za mistrzostwo Francji z sezonu 1993/1994. Już dwa lata później stolica Francji mogła cieszyć się ze zdobycia pierwszego i bardzo ważnego europejskiego trofeum – Pucharu Zdobywców Pucharów. W kolejnych latach klub z Paryża jakby przygasł. Mimo takich graczy jak Ronaldinho czy Pedro Pauleta nie udało się na początku XXI wieku odzyskać dawnego prestiżu. Dominował wówczas we Francji Olympique Lyon sięgający po siedem tytułów mistrza kraju z rzędu.

Wszystko odmieniło się po przejęciu klubu w 2011 r. przez Qatar Sports Investments (QSI) i objęcie przewodnictwa przez katarskiego prezesa Nassera Al-Khelaifiego. Postawiono wówczas ambitny plan przyszłościowy. Projekt zakładał, że Paryż będzie wygrywał wszystko, począwszy od rodzimej ligi po europejskie rozgrywki. Pieniędzy nie brakowało, stąd transfery takich zawodników jak Zlatan Ibrahimović, Edinson Cavani czy dosyć niedawno Neymar Jr i Kylian Mbappe.

Do tej listy należy z całą pewnością dodać Marco Verrattiego, Angela Di Marię, Thiago Silvę czy nawet Marquinhosa. Choć niektórzy z wymienionych już ne stanowią o sile PSG, to jednak dołożyli oni dużo, aby Paryż mógł się cieszyć ze zdobycia 22 tytułów od pojawienia się QSI. Od czasu objęcia klubu przez Katarczyków i napływu olbrzymich środków pieniężnych to paryżanie stanowią największą siłę Ligue 1 i są jej głównymi zdobywcami w ostatnich latach.

Najbliższy rywal paryżan to ekipa o dłuższej historii klubowej. Olympique Marsylia to potomek powstałego dwa lata wcześniej Football Club de Marseille, który został założony 31 sierpnia 1899 roku. Na początku drogi piłkarskiej marsylczycy rozgrywali jednak spotkania lokalnie. Dopiero po II wojnie światowej Marsylia naprawdę zaczęła budować szacunek poza Bouches-du-Rhone. Choć warto wspomnieć, że już przed wojną Olympique zdobywał trofea, takie jak Puchar Francji w latach 1924, 1926, 1927, 1935, 1938.

Na głębszą analizę historii klubu po 1945 roku przyjdzie jeszcze czas, nam zależy jednak na okresie, kiedy wykształciła się rywalizacja PSG – OM, a więc od pojawienia się już wspomnianego Bernarda Tapie. Oczywiście w klubie z Lazurowego Wybrzeża tytuły pojawiały się wcześniej (3 tytuły mistrza kraju, 3 Puchary Francji czy Superpuchar), ale to właśnie okres pod przewodnictwem wspomnianego przedsiębiorcy przyniósł Marsylii największe sukcesy.

Era zwycięstw Bernarda Tapie – tak nazywają ten okres kibice Olympique, który trwał od 1986 roku do 1993 roku. Przede wszystkim pięć tytułów mistrza kraju z rzędu, które na pewno przyniosły nie tylko sławę klubowi, ale także dominację we Francji. Jednak Marsylia za kadencji Tapie to także europejskie trofea. W rozgrywkach w Europie OM grało w finale Pucharu Europy Mistrzów Klubowych (przegranym z FK Crvena zvezda), a już dwa lata później w 1993 roku zawodnicy z Marsylii triumfowali w Lidze Mistrzów. Jest to ostatni francuski zespół, który od tamtej pory zdobył „uszaty” puchar.

Niestety w kolejnych latach za sprawą skandalu w meczu Valenciennes – OM został zrujnowany wizerunek klubu. Prezes Tapie próbował kupić wynik powyższego starcia, przekupując niektórych graczy drużyny. Klub w konsekwencji spadł do drugiej ligi, a Francuz został skazany i osadzony w więzieniu. Od tamtej pory Marsylia musiała budować swoje dobre imię od nowa. W 1995 r. Olympique powrócił do najwyższej klasy rozgrywkowej i mimo ciągłego zbliżania się do szczytu Ligue 1 zdobycie trofeum przyszło stosunkowo późno. W lidze wtedy dominował Lyon i trudno było przełamać świetną passę tego klubu. Dopiero w sezonie 2009/2010 Marsylia zdobyła upragniony tytuł mistrza kraju, co wcale nie było łatwe. Kiedy wszystko powoli zaczęło się układać, nastał czas „szejków” z Paryża. PSG po ściągnięciu gwiazd światowej piłki, szybko pozbawiło Marsylię marzeń o kolejnych tytułach. Rywalizacja pomiędzy klubami wzrosła tym bardziej, że finansowo kluby dzieli jednak bardzo wiele.

„Będziemy agresywni”

Finalista ostatniej Ligi Mistrzów kończy rozczarowującą pierwszą połowę sezonu, w której Olympique Lyon zdobył honorowy tytuł mistrza jesieni. W wyniku konfliktu ze swoim kierownictwem Thomas Tuchel został zwolniony i zastąpiony automatycznie przez byłego zawodnika klubu, Mauricio Pochettino. Argentyński technik wyróżniał się już pracą na ławkach w hiszpańskim Espanyolu czy na Wyspach, prowadząc Southampton, ale przede wszystkim przez długi okres Tottenham. Pochettino musi przywrócić tożsamość gry zespołowi, który ponownie stał się zbyt zależny od geniuszu swoich gwiazd. Mauricio potrzebuje czasu, widać to po ostatnich spotkaniach paryżan. O ile w meczu przeciwko Brest dominacja PSG nie podlegała dyskusji, to jednak w starciu z Saint-Etienne, zremisowanym 1:1, piłkarze Pochettino nie mogli znaleźć sposobu na „Les Verts”.

Paryż jest w wielu fragmentach meczu w ostatnich spotkaniach zdany wyłącznie na dyspozycję swojej ofensywy. O jej sile stanowią tacy gracze jak Neymar Jr, Kylian Mbappe, Di Maria, ale także Moise Kean, który będąc na wypożyczeniu z Evertonu, od razu dobrze wprowadził się do drużyny. Włoch ma już na koncie dziewięć bramek w Ligue 1 i rzeczywiście u boku Mbappe i Di Marii (Neymar pauzuje ze względu na kontuzję) w ostatnich spotkaniach gra bardzo dobrze. Ostatni mecz przeciwko Brest paryżanie całkowicie zdominowali, wygrywając 3:0 na Parc des Princes.

Do gry przeciwko Marsylii prawdopodobnie będzie gotów były gracz Barcelony leczący kontuzję kostki. Brazylijczyk Neymar jest jednym z dwóch piłkarzy, którzy otrzymali medyczne zielone światło. Razem z nim może wystąpić także Presnel Kimpembe. Obecność Brazylijczyka musi uruchamiać wyobraźnię. Ostatnie spotkanie pomiędzy PSG a OM było spektakularne nie za sprawą samego widowiska piłkarskiego, a sytuacji, do której doszło między zawodnikiem Marsylii, Alvaro, a właśnie Neymarem. Możliwe, że będziemy świadkami podobnych obrazków, jeśli obu znów zobaczymy na stadionie w Lens, wybranym ze względów sanitarnych.

Olympique Marsylia nie zakwalifikował się do następnej fazy Ligi Mistrzów, gdzie klub zaliczył kompletną wpadkę. W Ligue 1 „Les Phocéens” są dalecy od atrakcyjnych wyników, które dawałyby im szansę na walkę o miejsce w Lidze Mistrzów. Punktem kulminacyjnym nadchodzącej rywalizacji i dotychczasowego sezonu w Marsylii jest jednak zwycięstwo na Parc des Princes zakończone rezultatem 1:0 po bramce Floriana Thauvina. Olympique po długich latach oczekiwań w końcu odniósł sukces. Ostatni raz OM wygrał z PSG w 2011!

Warto jednak podkreślić, że paryżanie w ostatnim spotkaniu tych ekip zostali całkowicie zdziesiątkowani, co nie nastąpi w środowy wieczór. Olympique z trudem zakończył rok 2020 porażkami z Rennes i Angers, a także remisem z Reims. W zeszłym tygodniu podopieczni André Villasa-Boasa pokonali co prawda Montpellier 3:1 na Stade Orange Vélodrome, ale pokazali znów swoje słabości przeciwko Dijon w zremisowanym 0:0 spotkaniu. OM ma zagrać jednak agresywnie, o czym na konferencji prasowej mówił szkoleniowiec Marsylii:

To spotkanie jest zawsze gorące. Kibice czekają na ten mecz i chcą, abyśmy odpowiedzieli zaangażowaniem i pewną agresywnością na boisku. Doskonale wiemy, że możemy się wówczas nadziewać na kontry, ale przeciwko PSG trzeba grać agresywnie…

Villas-Boas już podgrzał atmosferę przed meczem, kiedy padły jego słowa o najbliższym przeciwniku:

OM nie zdobywało trofeów, odkąd PSG zbiera wszystko we Francji. To jedne z najbardziej niewyrównanych rozgrywek na świecie. Budżet PSG jest znacznie wyższy niż nasz i nie mamy presji, by zdobyć trofeum.

Paryżanie, którzy wyszli przegrani z ostatniej potyczki między tymi zespołami, zapewne będą chcieli od pierwszych minut „nacisnąć” na Marsylię. Porażka u siebie na Parc des Princes w spotkaniu naznaczonym kilkoma elektryzującymi starciami zapewne zmotywuje piłkarzy PSG, aby przejąć kontrolę nad spotkaniem już od pierwszej minuty. Ponadto motywacją dla zawodników Mauricio Pochettino będzie chęć zdobycia pierwszego tytułu przez argentyńskiego menedżera. W trakcie najbliższego starcia najbardziej do głosu powinien chcieć dojść włoski technik Marco Verratti, który zdecydowanie wolałby zaliczyć bardziej udany występ niż ten we wrześniu.

Francuskie media spekulują, że Pochettino odzyskuje w drużynie pewne elementy, których brakowało Tuchelowi przed jego zwolnieniem. Mowa o nawiązywaniu dobrych relacji z wszystkimi zawodnikami i dyrekcją klubu. Argentyńczyk ma również jasno określony plan na drużynę, która nie musi być zdana jedynie na jej siłę ofensywną. Mauricio ma także „ławkę”, która może zrobić różnicę w trakcie meczu, podczas gdy piłkarze Villasa-Boasa wypadali przeciętnie w niedawnych spotkaniach. Tylko jedno zwycięstwo w ciągu ostatnich pięciu kolejek Ligue 1. To nie jest najlepszy bilans Olympique. Finalnie ośmiokrotny zwycięzca tytułu, PSG, ma więc więcej atutów, by wygrać Superpuchar. Od takich deklaracji daleki jest jednak argentyński szkoleniowiec, który pokornie i z opanowanymi emocjami mówi o środowym spotkaniu:

To wyjątkowy mecz przeciwko rywalowi, który nie boi się walki. Najważniejsze jest jednak dla nas zwycięstwo. To także kwestia dumy i ważne jest, aby zdobyć tytuł.

/www.rte.ie/

Były obrońca PSG rozegrał sześć „klasyków” przeciwko OM w latach 2001–2003. W tym czasie wygrywał trzy razy i okrasił to wszystko jedną bramką.

Pamiętam to bardzo dobrze. Wiem, co te spotkania oznaczają dla naszych kibiców i dla miast. Podzielamy to uczucie.

Widać, że „Poche” w pełni utożsamia się z atmosferą tego meczu. Mógł to poczuć jako zawodnik, a teraz ma możliwość jako trener. Argentyńczyk podkreśla, że to także rywalizacja pozaboiskowa, na którą składa się wiele elementów.

Spójrzmy zatem na kadrę obu ekip. W drużynie paryżan obrońca Bernat i pomocnicy Rafinha, Paredes i Danilo nadal nie nadają się do gry. Z drugiej strony, boczni obrońcy Florenzi i Kurzawa ponownie zagrali w sobotę wieczorem i obaj wypadli pozytywnie. W międzyczasie Neymar i Kimpembe wrócili do treningów i mogą być gotowi na najbliższe spotkanie. W sobotę na boisko w meczu z Brest po kilku miesiącach nieobecności powrócił Argentyńczyk Icardi, który szybko znalazł drogę do bramki, a Włoch Kean strzelił swojego dziewiątego gola w tym sezonie. Ze swojej strony Mbappé pokazał dobry futbol, ale nie mógł strzelić swojego 13. gola w sezonie, choć wywalczył swoją piątą asystę.

W Marsylii lewy obrońca Jordan Amavi z powodu kontuzji dalej nie będzie mógł wesprzeć swoich kolegów w najbliższym spotkaniu. Z kolei mocno liczy się na serbskiego napastnika Radonjicia, który zagrał bardzo poprawne zawody przeciwko Dijon. W sobotni wieczór był zdecydowanie najgroźniejszym ogniwem w formacji ofensywnej Marsylii, choć nie okrasił spotkania strzeloną bramką. Być może Serb znów wybiegnie w podstawowym składzie w miejsce Payeta. Na szpicy w sobotnim meczu z Dijon argentyński napastnik Benedetto był dosyć mało widoczny i nie dochodził niestety do wielu sytuacji bramkowych. Marsylia liczy także na powrót solidnego obrońcy Sansona, który także boryka się z kontuzją, ale jego występ jest wątpliwy. Podsumowując: przewaga PSG na papierze.

***

Już za kilka godzin francuski „Un Classique”, czyli starcie, na które czeka wielu kibiców nie tylko we Francji. Zwycięstwo w meczu o Superpuchar może być bardzo pozytywnym impulsem dla Mauricio Pochettino, który może za chwilę cieszyć się z pierwszego tytułu na ławce paryżan. Czy słabsza w ostatnim czasie Marsylia będzie potrafiła przeciwstawić się ofensywie PSG? Jedno jest pewne. Urażona duma zawodników argentyńskiego szkoleniowca po przegranym meczu na własnym stadionie musi oddziaływać motywująco na nich samych. Czy będą oni w stanie wziąć rewanż za porażkę z września? Dowiemy się za kilka godzin.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze