Umierają, dlaczego?


1. listopada to dobry dzień do refleksji nad ludzkim istnieniem, czy przemijaniem kruchego, ulotnego życia. Jest to też okres, w którym śmiało można zadać pytanie: czemu coraz częściej piłkarze umierają podczas wykonywania swojej pracy?


Udostępnij na Udostępnij na

Szlak tej tragicznej passie przetarł Kameruńczyk Marc Foe, który zmarł zaraz po meczu Kamerun – Kolumbia podczas Mundialu 2002 roku. Przyczyną, jakże często teraz wymienianą, był atak serca. Piłkarza nie dało się już uratować, mimo, że był reanimowany przez 45 minut. Wtedy cały piłkarski świat ogarnęła wielka tragedia, proponowano nawet, aby nie rozgrywać pozostałych spotkań turnieju. Sprawa jednak przycichła i nikt już nie szukał winnych, czemu tak się stało, czemu piłkarz o wręcz atletycznej budowie, w stosunkowo młodym wieku, zmarł na atak serca.
Sytuacja powtórzyła się w przypadku węgierskiego napastnika, Miklosa Fehera, który zasłabł pod koniec meczu ligowego Vitoria – Benfica. Biegł pogratulować koledze zdobytej bramki, zbyt długo manifestował swoją radość, za co został ukarany żółtą kartą, uśmiechnął się jeszcze do arbitra i… padł na murawę. Ustała akcja serca, zawodnika oczywiście już nie dało się reanimować.
Tragedia Antonio Puerty, utalentowanego hiszpańskiego obrońcy, to przypadek najświeższy, nie mam więc zamiaru rozdrapywać jeszcze nie zabliźnionych ran.
Takie przypadki można wymieniać bardzo długo, w ostatnim czasie można się pokusić o  stwierdzenie, że wręcz regularnie. Co jakiś czas piłkarz młody, starszy, czy nawet junior, bez względu na drużynę i ligę w której występuje, nagle pada na murawę i umiera… Czemu tak się dzieje?!

Wszystkie te śmierci łączy jeden fakt: każdy piłkarz zmarł na atak serca. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się to niedorzeczne, bowiem jak silny, młody mężczyzna, do tego zawodowo uprawiający sport może mieć taki atak? Jednak, gdy spojrzymy na nowoczesny futbol pod innym kątem, to wszystko da się wyjaśnić. W dobie dopingu, wielkiego stresu, katorżniczych treningów czy różnych chemicznych specyfików, mających na celu fałszywe podniesienie sprawności w organizmie każdego zawodnika coś w końcu może pęknąć, któryś narząd może odmówić posłuszeństwa. Najczęściej czyni to serce, wielkości zaledwie pięści, nie przekraczające 5 kg wagi, jednak niezwykle delikatne i kruche.
Wszystkie zgony tych piłkarzy najwidoczniej nie dały trenerom do myślenia, bowiem niektórzy nadal stosują swoje „metody” szkolenia. Co najwyżej wyostrzyły się rygory badań, jeżeli jakiś klub chce pozyskać nowego zawodnika.

Trzeba w końcu z tym przestać, bowiem przez te wypadki futbol idzie w odwrotną stronę od zamierzonej. Nie daje już czystej radości, a tylko pieniądze, brud, stres i śmierć…
Dzisiejszy dzień jest dobry, aby na chwilę się zatrzymać i zastanowić, w jaką stronę podąża futbol XXI wieku. Takie refleksje powinien przeżyć każdy człowiek, nie tylko fan piłki nożnej.

Komentarze
Paolo (gość) - 16 lat temu

Błąd! Foe zmarł nie podczas Mundialu 2002, a podczas
Pucharu Konfederacji...

Odpowiedz
Paweł Szwarc (gość) - 16 lat temu

Błąd! Foe zmarł nie podczas Mundialu 2002, a podczas
Pucharu Konfederacji...

Odpowiedz
~123 (gość) - 13 lat temu

Błąd! Foe zmarł nie podczas Mundialu 2002, a
podczas Pucharu Konfederacji..

Odpowiedz
~Van (gość) - 13 lat temu

I pomyśleć,że Miklós Feher miał zaledwie 24
lata...Mógł jeszcze tyle zrobić,miał całe życie
przed sobą;((.
Mindig emlékezni fogok rólad!!Szeretlek!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze