– Być może spróbujemy stworzyć oddzielny sektor dla czarnoskórych kibiców, by nie dochodziło do takich sytuacji – te słowa wypowiedział Włodimir Spliczenko, dyrektor stadionu Dynama. Media oczywiście uznały tę wypowiedź za dosłowną. I rozpętała się burza. Nikt jednak nie pomyślał, że te słowa mogły być najzwyklejszym na świecie wykpieniem nacisku UEFA na walkę z rasizmem.
Ukraińscy kibice należą do tych najbardziej zadziornych w całej Europie. Nie jest zaskoczeniem, że tworzą się tam tak zwane zgody i kosy. Na trybunach dominuje ideologia prawicowa (często widzimy emblematy z przekreślonym sierpem i młotem), oraz skrajnie nacjonalistyczna. Są także takie ekipy jak np. Czernomorec Odessa, która jest nastawiona prorosyjsko. Kibice, zwłaszcza Dynama Kijów, czyli największej i bezkonkurencyjnej na Ukrainie grupy, gloryfikują także swoich narodowych bohaterów, w tym Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) i Stiepana Banderę (odpowiedzialnego m.in. za „Rzeź wołyńską”). Wywieszają transparenty z jego wizerunkiem oraz czerwono-czarne flagi. I to był właśnie jeden z powodów, przez które wynikło napięcie i obława kibiców Dynama na fanów Legii. Przy okazji to także potwierdziło, że bójki na trybunach są rzadkością, a utarczki załatwia się właśnie na ulicy.
https://youtu.be/J9HFvqR5HI8
Oczywiście bardzo często odnotowywane są także przypadki transparentów czy szalików z symbolem krzyża celtyckiego (obecnie uznawany za symbol „białej siły”), symboli Ku-Klux-Klanu czy bezpośrednie rasistowskie slogany. Oczywiście Kijów bez wątpienia dominuje pod tym względem, ale te znaki widywane były również na stadionach Szachtara, Zorii Ługańsk czy też Karpatów Lwów. FARE od lat monitoruje podobne przypadki i tworzy z nich setki raportów. Ten najbardziej skrupulatny stworzony był przed mistrzostwami Europy w 2012 roku. Zachodnie media, sugerując się tym, twierdziły, że na polsko-ukraińskich boiskach będą dziać się wręcz dantejskie sceny. Nic więc dziwnego, że ostatni atak kibiców Dynama na czarnoskórych fanów Chelsea od razu został skrytykowany i uznany za kulminację rasistowskich nastrojów. Trzeba też wspomnieć, że sezon temu władze klubu z Kijowa musiały zapłacić 15 tysięcy za rasistowskie obelgi pod adresem piłkarzy angielskiego Evertonu. Recydywa. Wniosek więc nasuwa się sam. Oczywiście kara za takie zachowanie się należy. To nie ulega wątpliwości. Przemoc słowna czy fizyczna, a co za tym idzie – próba zrobienia krzywdy drugiemu człowiekowi jest czymś wręcz odrażającym.
Druga strona medalu
Ukraińcy mają swoje za uszami i z tym nie można polemizować. Trzeba jednak uczciwie zapytać. Czy UEFA zareagowałaby w ten sposób, gdyby ofiary nie miały ciemnego odcienia skóry? To jasne, że tak by się nie stało. Sprawa ta przeszłaby bez żadnego echa. Poza tym atak na tych mężczyzn mógł mieć zupełnie inne podłoże. Oni sami także mogli sprowokować kibiców, zwłaszcza że znajdowali się na trybunie tych największych fanatyków. Tak… każdy człowiek ma prawo czuć się bezpiecznie wszędzie, ale na zdrowy rozum… Czy usiedlibyście w autobusie koło agresywnego i reagującego na nas negatywnie człowieka? Czy fan Wisły Kraków usiądzie w młynie Lecha? UEFA powinna przeprowadzić w tej sprawie obiektywne śledztwo. W końcu Ukraińcy twierdzą, że ci mężczyźni znaleźli się na trybunie bez biletów i że była to po prostu prowokacja. Racje obu stron powinny zostać wzięte pod uwagę.
Mam wrażenie, że walka z rasizmem na wschodnich stadionach prowadzona jest w zły sposób. Zachód nie rozumie Wschodu i nie zmieni się to nigdy. Kary za flagi czy rasistowskie odzywki jedynie nakręcają spiralę nienawiści. Zamiast zajmować się takimi sprawami, powinno się postawić na dialog, żeby zmniejszyć ilość takich zachowań. Bo całkowicie wyplenić się ich nie da. Stąd właśnie słowa Spliczenki. Oddzielenie sportu od polityki czy ideologii to utopia, której nie da się zrealizować, ale do której można dążyć. I tu zadanie stoi po stronie ukraińskich władz, które muszą sami poradzić sobie z tym, co dzieje się na ich boiskach. W końcu kary UEFA uderzają bezpośrednio w kluby, które pozbawiane są dodatkowych dochodów, oraz w piłkarzy, którym odbiera się możliwość zaprezentowania się na arenie międzynarodowej. To bez wątpienia nie wpłynie pomyślnie na – swoją drogą całkiem niezły – ukraiński futbol.