Udana rozgrzewka Francuzów, ale pytania pozostają


16 czerwca 2014 Udana rozgrzewka Francuzów, ale pytania pozostają

Pierwszy mecz na brazylijskim mundialu przeciwko Hondurasowi miał być rozgrzewką przed następnymi spotkaniami dla reprezentacji Francji. Stało się to faktem, ale śmiało możemy stwierdzić, że to przetarcie nie odpowiedziało nam na zbyt wiele pytań odnośnie do dyspozycji podopiecznych Didiera Deschampsa. 


Udostępnij na Udostępnij na

Łatwe 3:0 pozostawiło nam zagadkę dotyczącą formy Francuzów. Do czasu rzutu karnego i czerwonej kartki dla Palaciosa, podopieczni Deschampsa strasznie się męczyli. Mimo swoich wielkich chęci ciężko było im sforsować bardzo fizyczną linię defensywną Hondurasu. Po przerwie szybko zdobyta bramka, o losach której zdecydowała po raz pierwszy w historii technologia goal-line, ustawiła mecz. Benzema dołożył jeszcze swojego drugiego gola i zwycięstwo Francji stało się faktem. Ale gra do świetnych nie należała i trzeba szczerze powiedzieć, że te zawody zdecydowanie stały na niskim poziomie. Poziomie, który odbiegał od innych spotkań rozegranych do tej pory na brazylijskim mundialu. I to może być zmartwieniem dla fanów „Les Bleus”.

Po tym spotkaniu nie jesteśmy w stanie stwierdzić, w jakiej formie są poszczególni gracze z francuskiej drużyny, bo rywal był bardzo słaby. Lloris mógł wziąć sobie spokojnie leżak i książkę na boisko, aby się nie zanudzić. Varane z Sakho nie mieli największych problemów z Costlym czy Bońkiem (oczywiście Garcią, bo ze Zbigniewem mogłoby być inaczej), a Debuchy i Evra częściej przebywali na połowie przeciwnika niż pod swoim polem karnym. Cabaye i Pogba złapali żółte kartki, które nie powinny się w takim meczu przytrafić. Obrona Hondurasu, poza początkiem meczu, nie była ścianą nie do przejścia, a mimo to o bramkach bardziej decydowały indywidualne błędy niż dobrze rozegrane akcje. Gra w przewadze dawała Francuzom duży komfort, ale nie spowodowało to szturmowych ataków na bramkę Valladaresa. Piłkarze Deschampsa nie podkręcali tempa, grając ekonomicznie i myśląc już o następnym spotkaniu ze Szwajcarią. Może to będzie trudniejszy test dla francuskiej kadry, po którym powiemy znacząco, że„Les Bleus” są lub nie są jednym z faworytów do mistrzostwa świata?

Plusy po meczu z Hondurasem w grze Francji też jednak znalazłem. Konsekwencja w poczynaniach Francuzów była bardzo widoczna. Didier Deschamps musi znacząco wpływać na swoich zawodników, gdyż żaden z jego podopiecznych nie zapomniał ani na chwilę, co powinien w danym momencie zrobić, co dobrze zwiastuje przed spotkaniami z trudniejszymi rywalami. Antoine Griezmann godnie zastąpił Francka Ribery’ego, a Karim Benzema pewnie jeszcze mocniej się poczuje po dwóch trafieniach. Ale gwiazdkę dla zawodnika spotkania przyznałbym jednak Mathieu Valbuenie, który napędzał raz po raz akcje ofensywne i doskonale bił stałe fragmenty gry. Zawodnik Marsylii biegał po boisku wszędzie niczym wolny elektron, zawsze był pod grą, a mało zwrotni Honduranie mieli z nim największe problemy. Tak po murawie przemieszczał się filigranowy pomocnik:

Zostańmy przy tym, że zwycięzców się nie sądzi i nie odbierajmy zasług piłkarzom Francji. Kolejne mecze zawodników Deschampsa pokażą nam, na co ich tak naprawdę stać. Ale na trudniejsze sprawdziany przyjdzie dopiero czas w fazie pucharowej. Bo chyba nikt z nas nie ma wątpliwości, że „Les Bleus” się w niej spokojnie znajdą.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze