Legia Warszawa wygrywa u siebie z Koroną Kielcę w ramach 22. kolejki T-Mobile Ekstraklasy 1:0 (0:0). Bramkę na wagę trzech punktów zdobył z rzutu karnego Ivica Vrdoljak. Mecz obfitował w wiele ostrych zagrań. Czerwone kartki otrzymali Dwaliszwili i Jovanović.
Spotkanie na dobre się nie rozpoczęło, a sędzia Paweł Gil już musiał je przerwać ze względu na dym wywołany oprawą kibiców Legii. Po wznowieniu gry jeszcze zapatrzeni na sektor najzagorzalszych kibiców „Legioniści” o mało co nie stracili gola. Sam w polu karnym z piłką znalazł się Sobolewski, uderzył na bramkę Kuciaka, ale Słowak był na posterunku i nie dał się zaskoczyć. W 13. minucie z rzutu rożnego wprost na głowę Dossy Juniora piłkę posłał Brzyski, lecz Brazylijczyk nie zdołał skierować futbolówki do siatki. Chwilę później znów próbował najlepszy asystent w Legii, tym razem z gry, lecz centry z lewego skrzydła nie przyjął Radović.
Mecz oglądało się coraz lepiej z minuty na minutę. Po dwóch sytuacjach gospodarzy do głosu doszli „Koroniarze”. Pilipczuk znalazł się w doskonałej sytuacji w obrębie „szesnastki”, oddał strzał, ale futbolówka odbita przez Kuciaka trafiła Korzyma. Strzał byłego Legionisty uprzedził doskonałym wślizgiem Bereszyński. W 24. minucie zawodnicy Korony zostawili dużo miejsca Guilherme, ten zdecydował się na strzał z dystansu, z którym Małkowski nie miał żadnych problemów. Chwilę później znów nowy nabytek Legii, wykorzystując bierność obrony gości, oddał strzał, który dobrze, choć z problemami, obronił golkiper Korony. Prób młodemu Brazylijczykowi pozazdrościł Korzym, który w odpowiedzi także posłał strzał z około dwudziestu metrów wprost w Kuciaka.
Po chwilowym przestoju w grze podopieczni Berga rozegrali bardzo ładną akcję. Radović miękko w pole karne zgrał do Dwaliszwiliego, ten z pierwszej piłki podał do Gulilherme, aktywny pomocnik kąśliwie, po ziemi, uderzył w kierunku twierdzy Korony, lecz dobrym refleksem wykazał się Małkowski. W odpowiedzi składną akcję prawą stroną przeprowadzili goście. Sobolewski po zgraniu Korzyma dograł w obręb „szesnastki”, tam najwyżej wyskoczył Pilipczuk, który głową próbował skierować futbolówkę do siatki, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. Sędzia Gil ze względu na przerwę dodał do pierwszej odsłony pięć minut, ale w tym czasie nie wydarzyło się nic wartego uwagi.
Dwie minuty po wznowieniu gry perfekcyjne podanie prostopadłe do Ojaamy zagrał Radović. Estończyk przegrał pojedynek oko w oko z Małkowskim, próbował dobić Dwaliszwili i znów górą urodzony w Olsztynie bramkarz. W 53. minucie w okresie kiedy gospodarze zamknęli na własnej połowie gości z Kielc, głupotą „wykazał się” Dwaliszwili, który uderzył, będącego bez piłki, Golańskiego, za co Gruzin otrzymał czerwoną kartkę. Po trzech minutach sytuacja się wyrównała, bo drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, otrzymał Jovanović za faul na Guilherme.
Po tych dwóch „czerwach” na boisku panował chaos i oglądaliśmy wiele niedokładnych zagrań. Tę apatię przerwał przepiękny strzał z ostrego kąta Golańskiego, który z największą trudnością wybronił Kuciak. Zaraz po tej akcji po rzucie rożnym w niezłej sytuacji znalazł się Sylwestrzak, ale nie opanował piłki. W 73. minucie doskonałe podanie Łukasika z głębi pola w obrębie szesnastki otrzymał Bereszyński, lecz podanie piłkarza gospodarzy wzdłuż bramki padło łupem defensorów „Złocisto-kriwstych”. Chwilę później Sylwestrzak z prawej strony wrzucił piłkę w pole karne, tam niczym Michael Jordan w górę poszedł Pilipczuk, ale delikatnie, aczkolwiek efektywnie przeszkodził mu Dossa Junior i z akcji Legii nici. Korona kontynuowała ataki za sprawą wprowadzonego w drugiej części spotkania Janoty, który szalał po prawej stronie. Po jednym z takich rajdów były piłkarz Go Ahead Eagles dograł piłkę pod nogi także rezerwowego Kiełba, lecz strzał skrzydłowemu gości uniemożliwił Astiz. Po idealnej interwencji w defensywie Astiz został nieprzepisowo zatrzymywany w polu karnym przyjezdnych przez Sobolewskiego i sędzia Gil wskazał na „jedenastkę”. Karnego na gola pewnym uderzeniem zamienił Ivica Vrdoljak. W odpowiedzi centro-strzał Golańskiego z rzutu wolnego z trudem nad bramką przerzucił, znakomicie dysponowany w tym meczu, Kuciak.
Końcówka meczu nie była obfita w emocje. Warte do odnotowania były dwie sytuacje. Najpierw Radović pięknie zagrał do wprowadzonego chwilę wcześniej Kucharczyka, a ten nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem gości. W doliczonym czasie gry z dystansu wprost w bramkarza kropnął Markowicz i na tym zakończyły się emocję w tym spotkaniu.
Mecz wygrany, nie po pięknej grze, lecz Legia ma receptę na Koronę na własnym boisku i po raz kolejny nie omieszkała jej wykorzystać.
t liga to dno ,pokazaliście klase w LE a
chcieliście do LM. DNO DNO DNO