Piłkarzom Red Bulls Nowy Jork nie udało się obronić jednobramkowej zaliczki z pierwszego półfinałowego meczu Wschodniej Konferencji MLS. Rewanż miał być formalnością, ale Bobby Convey i jego Earthquakes sprawili psikusa miejscowym piłkarzom i rekordowo licznej publiczności. Dzięki szybko strzelonej bramce na początku meczu i szalonej wymianie ciosów w końcówce to ekipa z San Jose zagra w kolejnej rundzie. Henry i spółka – już bez Angela – marzenia o tytule muszą odłożyć na kolejny rok.
Korespondencja własna z New Jersey
Pierwszy w historii Red Bull Arena mecz fazy pucharowej MLS przyciągnął na stadion rekordową liczbę widzów, którzy mimo deszczowej i chłodnej aury od początku głośno dopingowali swoich ulubieńców. Występujący w play off po raz pierwszy od pięciu lat goście przyjechali do New Jersey z zamiarem szybkiego odrobienia strat z pierwszego meczu w San Jose, w którym ulegli nowojorczykom 0:1. Udało im się to już w 6. minucie. Prawą stroną przedarł się 25-letni reprezentant Jamajki, Ryan Johnson, wrzucił w pole karne do Scotta Sealy’a, a ten trochę przypadkowo odegrał ją na 14 metr. Tam dopadł do niej Bobby Convey, który technicznym strzałem z lewej nogi pokonał Bounę Coundoula. Dla 45-krotnego reprezentanta USA był to zaledwie drugi gol w sezonie!
Chwilę później mogło być 2:0. Dynamiczną akcję prawą flanką przeprowadził Dane Richards, ale w starciu z obrońcą Earthquakes padł na boisko. Arbiter nie dopatrzył się faulu i piłka szybko przemieściła się pod bramkę Red Bulls, gdzie sam na sam z Coundoulem znalazł się Johnson. Senegalczyk obronił pierwszy strzał napastnika z San Jose, a dobitka przeszła tuż obok słupka.
Po nerwowym początku gospodarze stopniowo zaczęli dochodzić do głosu, ale ich akcje były szarpane i pozbawione płynności. W 13. minucie kapitan miejscowych, Juan Pablo Angel, próbował zaskoczyć Jona Buscha z rzutu wolnego, ale piłka poszybowała nad poprzeczką. Pięć minut później równie nieskutecznie z dystansu strzelał Rafa Marquez.
Pozbawieni usług swojej największej gwiazdy, Thierry’ego Henry (wrócił do drużyny jako rezerwowy po kontuzji kolana) nie mieli większych kłopotów z przedostaniem się w okolice bramki gości, ale tam brakowało pomysłu i wykonawców do wykończenia. Na kolejną dogodną okazję kibice czekali aż do 39. minucie, kiedy to zastępujący Francuza zaledwie 17-letni Juan Agudelo wymanewrował obrońców i z kilku metrów potężnie huknął… w słupek bramki Buscha! W odpowiedzi Convey miękko wrzucił piłkę w pole karne, gdzie po raz kolejny szczęścia szukał bardzo aktywny w pierwszej odsłonie Johnson. Jamajczyk sprytnie skierował piłkę w kierunku długiego słupka, ale na jej drodze znowu stanął Coundoul. Jeszcze w tej samej minucie sam na sam z bramkarzem gości znalazł się Richards, ale strzał skrzydłowego Red Bulls minął zarówno golkipera jak i bramkę San Jose.
Druga część rozpoczęła się od bardziej zdecydowanych ataków „Czerwonych Byków”. W 49. minucie w pole karne Earthquakes wpadł Roy Miller, ale strzał obrońcy gospodarzy był tak mocny jak i niecelny. Cztery minuty później o centymetry z rzutu wolnego pomylił się Marquez. Potem dwie dynamiczne akcje przeprowadził młokos Agudelo, ale najpierw wyjechał z piłką poza boisko, a w 60. minucie jego podania nie potrafił w dogodnej sytuacji wykończyć Ballouchy. W odpowiedzi ładnym strzałem spoza pola karnego popisał się król strzelców tegorocznego sezonu, Chris Wondolowski, ale Coundoul zdołał na raty złapać piłkę.
W ostatnich 25 minutach gospodarze złapali wiatr w żagle i ich akcje w końcu zaczęły się zazębiać. Po lewej stronie szaleli Lindpere i Agudelo, rozruszał się Ballouchy. I kiedy wydawało się, że bramka dla gospodarzy musi paść, ziemia zatrzęsła się po raz drugi. W 76. minucie reprezentant Salwadoru Arturo Alvarez (wprowadzony przed momentem w miejsce szybkiego, ale bezproduktywnego byłego gracza Barcelony Geovanniego) zakręcił obrońcami i pięknie puścił w uliczkę Bobby’ego Convey i ten po raz drugi pokonał Coundoula.
Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa. Lewą stroną uciekł Agudelo i dośrodkował wprost na głowę Angela, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki. Stadion eksplodował radością, ale trwało to tylko kilkadziesiąt sekund, bo w 81. minucie Convey uciszył kibiców miejscowych po raz trzeci. Tym razem filigranowy pomocnik świetnie wrzucił piłkę w pole karne, gdzie równie ładną główką popisał się Wondolowski i piłka zatrzepotała w siatce. Ten sam zawodnik miał jeszcze szansę na kolejną bramkę, ale jego potężne uderzenie z dystansu w 85. minucie minęło lewy słupek Red Bulls.
Gospodarze do końca dążyli do wyrównania, ale mimo prawdziwego oblężenia bramki San Jose, brakowało im skuteczności. Podopiecznym Hansa Backe’a nie pomogło nawet wprowadzenie w 84. minucie Henry’ego, który zdążył jeszcze zmarnować dwie szanse na zdobycie gola. Wynik już nie uległ zmianie i niespodziewanie to Earthquakes uzyskali awans do finału Konferencji Wschodniej, gdzie zmierzą się ze zwycięzcą potyczki Colorado Rapids i – prowadzonych przez Roberta Warzychę – Columbus Crew.
Odpadnięcie Red Bulls z play off oznacza również, że swój ostatni mecz w biało-czerwonych barwach rozegrał kapitan i legenda klubu, Juan Pablo Angel. Kolumbijczyk, który strzelił dla „Czerwonych Byków” 61 goli w 109 grach od jakiegoś czasu był otwarcie krytykowany przez włodarzy za swoje „osiągnięcia“ z drugiej połowy sezonu (zaledwie cztery trafienia z czego tylko dwa z gry). W przyszłym sezonie Henry, Marquez i reszta znowu będą bić się o najwyższe trofea, ale już bez najlepszego strzelca w historii klubu.
Mecz rewanżowy Półfinału Konferencji Wschodniej MLS:
4 Listopad 2010, 20:20
Red Bull Arena, Harrison, NJ
New York Red Bulls – San Jose Earthquakes 1:3 (0:1)
0:1 – Bobby Convey’6, 0:2 – Bobby Convey’76, 1:2 – Juan Pablo Angel’78, 1:3 – Chris Wondolowski’81
Pierwszy mecz: San Jose – New York 0:1 (Lindpere’55)
Awans: San Jose
San Jose: 18. Jon Busch – 20. Tim Ward, 21. Jason Hernandez, 14. Brandon McDonald, 12. Ramiro Corrales (kapitan, 23. Eduardo’45) – 8. Chris Wondolowski, 4. Sam Cronin, 9. Scott Sealy, 11. Bobby Convey – 77. Geovanni (10. Arturo Alvarez’75) 19. Ryan Johnson
Trener: Frank Yallop
Red Bulls: 18. Bouna Coundoul – 3. Chris Albright (17.Jeremy Hall’84), 44. Carlos Mendes (23. Salou Ibrahim’85), 5. Tim Ream, 7. Roy Miller, – 19. Dane Richards, 20. Joel Lindpere, 4. Rafael Marquez, 10. Mehdi Ballouchy, 39. Juan Agudelo (23.Thierry Henry’84), 9. Juan Pablo Angel (kapitan)
Trener: Hans Backe
Sędziował: Mark Geiger
Widzów: 22839 – klubowy rekord meczu w fazie pucharowej playoffs. Poprzedni najlepszy wynik to: 15467 – 30 Września 2000 roku w wygranym 2:0 meczu z Chicago Fire
Żółte: Corrales (32, faul), Busch (81 opóźnianie gry)