Trudne początki Cuadrado w Londynie


23 kwietnia 2015 Trudne początki Cuadrado w Londynie

Jose Mourinho to bez wątpienia trener nietuzinkowy, potrafiący zaskakiwać swoim zachowaniem, ale przede wszystkim boiskowymi zagrywkami. „The Special One” przyzwyczaił nas również do tego, że jeśli uprze się przeprowadzić transfer zawodnika, który wpadł mu w oko, nikt i nic nie odwiedzie go od tego pomysłu. Tak było z przeprowadzką na Stamford Bridge Juana Cuadrado. 


Udostępnij na Udostępnij na

O czarnoskórym Kolumbijczyku świat usłyszał podczas zeszłorocznych mistrzostw świata w Brazylii, gdzie wraz ze swoją reprezentacją dotarł do ćwierćfinału. Tam ekipa dowodzona przez Jose Nestora Pekermana okazała się słabsza od gospodarzy, ale dla wielu podopiecznych słynnego trenera tamten turniej był przełomowy. Wielu kibiców piłki nożnej zapewne słyszało o zawodnikach takich jak: David Ospina, James Rodriguez, Victor Ibarbo czy Pablo Armero jeszcze przed startem mundialu 2014, lecz to właśnie w „Kraju Kawy” okazało się, że z solidnych rzemieślników, za jakich ich wcześniej uważano, już wkrótce mogą wyrosnąć prawdziwe gwiazdy. Do grona wcześniej wymienionych zawodników „Los Cafeteros” zaliczyć trzeba także naszego bohatera, który był jedną z najjaśniejszych postaci nie tylko swojego teamu, ale też całego turnieju.

Za plecami Rodrigueza

Gdyby nie świetna postawa jego kolegi, Jamesa, który obecnie reprezentuje barwy Realu Madryt, oczy wszystkich Kolumbijczyków zwrócone byłby zapewne na pomocnika z charakterystycznymi dredami. Cuadrado miał nadzieję, że uda mu się wreszcie odegrać pierwszoplanową rolę w kadrze ojczystego kraju, ponieważ wcześniej była ona przypisana innemu długowłosemu piłkarzowi, Radamelowi Falcao. Gdy jednak ówczesny napastnik AS Monaco nabawił się poważnej kontuzji na początku zeszłego roku i po pewnym czasie było jasne, że jego występ w Brazylii jest niemożliwy, o rolę przywódcy drużyny Pekermana zaczęli rywalizować ze sobą dwaj pozostali najbardziej zdolni piłkarze. Obaj młodzi, głodni sukcesów, błyskotliwi i gotowi pokierować zespołem. Selekcjoner Kolumbii zadecydował jednak, że to J.R. będzie stanowił gwiazdą zespołu, zaś jego koledzy muszą zadowolić się funkcją pomocników błyskotliwego playmakera.

https://twitter.com/FootyHumour/status/589493866677567489

Wszyscy jednak doskonale wiemy, że jeden — nawet najwybitniejszy futbolista — nie jest w stanie sam wygrać żadnego meczu. Wokół niego musi przebywać dziesięciu innych, wartościowych graczy, by móc myśleć o zdobyciu jakiegokolwiek pucharu. Zdawał sobie z tego sprawę także opiekun Kolumbijczyków, który, by drużyny nie ogarnął jakiś poważny konflikt, miał za zadanie przekonać swego drugiego, zaraz po Jamesie, najbardziej ambitnego gracza, że nawet będąc schowanym za czyimiś plecami, może zadziwić swoją grą cały piłkarski świat. I tak też się stało! Południowoamerykańska drużyna imponowała swoją postawą od początku brazylijskiego czempionatu, a jej mocny punkt stanowił Cuadrado. Choć niedawny zakup trenera Mourinho nie zdobył podczas trwania mistrzostw ani jednej bramki, ekspertów telewizyjnych zachwycił swoimi rajdami po obu skrzydłach, efektownymi dryblingami i dokładnymi dośrodkowaniami.

Bez zaangażowania Juana w grę swojego teamu nie byłoby sukcesu „Los Cafeteros”, za jaki należy uznać ich obecność wśród ośmiu najlepszych drużyn ubiegłorocznego turnieju. Kiedy Rodriguez zdobywał kolejne gole, których, jak się później okazało, nikt od niego więcej nie zdołał zdobyć, jego reprezentacyjny kolega harował w defensywie. Właśnie tak jednak powinien dziś grać każdy nowoczesny skrzydłowy — biegać wzdłuż linii bocznej boiska i nie tylko groźnie centrować w pole karne rywali, ale też wspomagać obrońców przy rozbijaniu ich ataków. Te cechy zapewne cenił u byłego gracza włoskiej Fiorentiny Mourinho, który nie wahał się na początku lutego zapłacić władzom klubu Serie A 32 mln euro i sprowadzić go na Wyspy.

https://www.youtube.com/watch?v=lajEptHUxD0

Powiedzieć jednak o Juanie, że jest on tylko rewelacją jednego turnieju, byłoby wielce niesprawiedliwe w stosunku do niego. Owszem, rok 2014 okazał się dla Cuadrado najwspanialszym w jego dotychczasowej karierze, która wystartowała wiele lata temu w Independiente Medellin, ale nie tylko dzięki udanym mistrzostwom. Wcześniej, przywdziewając koszulkę Fiorentiny, także zwracał na siebie uwagę obserwatorów włoskiej ekstraklasy. I nie chodzi tu tylko o jego oryginalny wygląd. J.C. spędził na Stadio Artemio Franchi ponad dwa lata i był to okres szczęśliwy dla piłkarza. Nie osiągnął z „Fiołkami” niczego wielkiego (największym sukcesem było dwukrotnie zajęcie przez jego drużynę czwartego miejsca w Serie A), lecz  jego grę kibice fioletowo-białych wspominają z dużym rozrzewnieniem.

Ich ulubieniec słynął bowiem z dynamicznych akcji oskrzydlających, często zakończonych celnym dośrodkowaniem na głowę któregoś z partnerów. Urodzony w Necocli zawodnik nigdy nie był lisem pola karnego i chwilami raził swoją nieskutecznością. Wyjątek stanowił jednak sezon 2013/2014, kiedy zdobył dla Fiorentiny 11 bramek, dokładając do tego 8 asyst. Takie statystyki musiały zapewnić mu miejsce w pierwszej jedenastce Kolumbii na mistrzostwa. Wcześniej także stanowił o jej sile, jednak oczy wszystkich zwrócone były na Falcao, który często zdobywał gole dla swojej reprezentacji. Poza tym grał w lepszych klubach niż „Viola”, gdzie na chleb zarabiał jego kumpel z kadry. FC Porto, Atletico Madryt oraz AS Monaco to kluby bardzo znane, a „El Tigre” dodatkowo zdobywał dla nich mnóstwo goli i przyczynił się do wywalczenia znaczących trofeów, jak choćby Puchar Ligi Europy (dwa razy). Nadszedł jednak i czas na przenosiny Cuadrado do lepszej drużyny, choć z perspektywy czasu może on tego posunięcia gorzko pożałować.

Nieprzemyślany transfer Mourinho

Nie byłoby przeprowadzki Juana, gdyby nie Jose Mourinho. Szkoleniowiec „The Blues” zapomniał chyba jednak, że kupowanie zawodników z Ameryki Południowej przez brytyjskie kluby to zawsze wielkie ryzyko. Przyzwyczajeni do wysokich temperatur piłkarze mają duże problemy z przywyknięciem do zimnego angielskiego klimatu. Ale Portugalczyk uparł się, że Juan jest mu potrzebny i kropka. Właścicielowi Chelsea, rosyjskiemu oligarsze Romanowi Abramowiczowi, nie pozostało więc nic innego, jak sięgnąć głębiej do kieszeni i zakontraktować Kolumbijczyka. Teraz jednak, po upływie ponad dwóch miesięcy od podpisania z nim umowy, coraz wyraźniej słychać głosy, że dawny menedżer m.in. FC Porto, Interu Mediolan oraz Realu Madryt pomylił się w ocenie potencjału byłej gwiazdy „Violi”.

Brytyjscy żurnaliści zastanawiają się, dlaczego najdroższy zimowy transfer Chelsea, jak na razie, okazuje się kompletnie chybiony. Być może rzeczywiście warunki atmosferyczne nie pozwalają J.C. zaprezentować szerokiej palety swoich umiejętności, choć czy jest to jedyna przyczyna jego słabej dyspozycji? Zapewne nie. Jeżeli już koniecznie „The Special One” szuka powodów takiego obrotu spraw, powinien najpierw uderzyć się w pierś i przyznać szczerze, że sprowadzenie Cuadrado do Londynu było jego nieprzemyślanym posunięciem. Patrząc na to, jak prezentuje się pupil Jose, i porównując jego osiągnięcia z wynikami zawodników, których całkiem niedawno pozbył się charyzmatyczny opiekun „Niebieskich”, dochodzimy do przejrzystego wniosku: to Kevin De Bruyne powinien grać w stolicy Imperium zamiast kolumbijskiego pomocnika.

Sprzedany przed początkiem sezonu 2014/2015 do VfL Wolfsburg Belg rozgrywa najlepszy sezon w swojej karierze i to głównie dzięki jego doskonałej formie „Wilki” zajmują obecnie drugą lokatę w tabeli Bundesligi. We wszystkich rozgrywkach młody pomocnik strzelił już 15 goli i zaliczył 25 asyst! A jak na angielskiej ziemi radzi sobie jego następca? Delikatnie mówiąc — nijak. Ledwie sześc spotkań w Premiership plus jedno w Champions League, zero bramek i brak kluczowych podań składają się na ponury obraz gry Cuadrado. Ten, który walczył o jego podpis pod umową z drużyną 4-krotnych mistrzów Anglii, czyli Mourinho nadal stara się przekonywać wszystkich dookoła, że jego podopieczny zdoła jeszcze błysnąć formą, ale chyba sam już nie wierzy swoim słowom.

Czas pakować manatki?

Jeżeli do końca sezonu skrzydłowy Chelsea nie rozegra przynajmniej kliku dobrych spotkań, kto wie, czy nie zostanie zmuszony opuścić najlepszej ligi piłkarskiej świata równie szybko, co wielu innych obywateli krajów Ameryki Południowej w przeszłości. A ten czarny scenariusz trzeba wziąć pod uwagę, patrząc na popisy pozostałych pomocników „The Blues”. Eden Hazard i Cesc Fabregas to piłkarze wybitni, którzy potrafią wszystko, czego wymaga się od zawodników występujących na ich pozycji. Oprócz nich są jeszcze trzej solidni Brazylijczycy: Willian, Ramires i Oscar. Każdy z nich stanowi mocny punkt zespołu i pozbycie się ich przez trenera CFC można włożyć między bajki. Ponadto Mourinho coraz śmielej zaczyna wprowadzać do dorosłej kadry swego zespołu młodych, zdolnych piłkarzy pokroju Isaiaha Browna czy Rubena Loftusa-Cheeka. Ta dwójka może pochwalić się trumfem w tegorocznej edycji Młodzieżowej Ligi Mistrzów. Nastoletni londyńczycy w finałowym spotkaniu rozegranym 13 kwietnia w Nyonie pokonali Szachtar Donieck 3:2,

Gdzie zatem upatrywać szansy przebicia się do podstawowej jedenastki 26-letniego Cuadrado? Chyba tylko drastyczny spadek formy lub kontuzja któregoś z graczy drugiej linii zmierzającej po piąty tytuł mistrzowski drużyny Chelsea może pomóc kolumbijskiemu zawodnikowi w zmianie swojej obecnej pozycji na Stamford Bridge. Nawet Jose Mourinho zaczyna powoli tracić do Juana cierpliwość i coraz rzadziej pozwala mu grać. Czy taka nagła zmiana uczuć jednego z najwybitniejszych trenerów na świecie względem rewelacji ostatniego mundialu oznacza dla niego pożegnanie z deszczową Anglią? Niewykluczone, choć główny zainteresowany chciałby zapewne udowodnić, że nie jest jedynie rewelacją jednego turnieju i stać go na wiele.

31-krotny reprezentant Kolumbii jest graczem wciąż młodym i rozwijającym się, a w przyszłości mógłby zaproponować wielu znanym markom Starego Kontynentu swoje piłkarskie usługi, Może gdyby poczekał z transferem jeszcze chwilę, trafiłby do innego klubu, gdzie byłby pierwszym wyborem trenera. Liverpool FC, AC Milan, Borussia Dortmund — te zespoły miały ochotę zakontraktować Cuadrado, ale konkretniejszą ofertę przedstawiła Chelsea. Rywalizacja w Londynie jest ogromna i posadzenie Hazarda, Oscara czy Fabregasa na ławce rezerwowych jest w tej chwili wykluczone. Może przyszły sezon (jeśli nie odejdzie latem) okaże się dla Juana lepszy niż obecny? Na pewno nie zatracił on swoich walorów i stać go na regularne występy w Premier League, musi jednak udowodnić to podczas treningów i nielicznych minut, na które co jakiś czas desygnuje go do gry Mourinho.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze