Tak, trzy kolejki to już wystarczający dla niektórych moment, w którym można realnie ocenić pracę szkoleniowca. Ot, nic innego jak typowe polskie klimaty. Trenerzy mogą powoli mieć się na baczności. Życzliwie można powiedzieć, że dla niektórych to jeszcze niezły moment, by przed wrześniem zaplanować sobie jakieś wakacje nad Bałtykiem czy gdzieś indziej. Dla czekających już na karuzeli to pierwsza okazja, by na dobre nie rozstawać się z telefonem, noszą przy sobie na wszelki wypadek ładowarkę. Kogo zatem może dosięgnąć ślepa Temida polskiej prezesury?
Kazimierz Moskal
Nie bójmy się tego powiedzieć, praca w Pogoni dla sympatycznego szkoleniowca z Jaworzna miała być przede wszystkim prawdziwym testem dojrzałości. Solidna kadra, stabilny klub, słowem wreszcie posada w miejscu, gdzie warunki do pracy są naprawdę optymalne. Niestety, po trzech kolejkach nic kompletnie dla byłego trenera Wisły się nie układa. I pomijamy już fakt, że brakuje wyników, z tym zawsze różnie u niego bywało, a przecież to dopiero początek sezonu, więc jeszcze wszystko można odkręcić. Problem leży natomiast gdzieś indziej. Pogoń nie ma kompletnie stylu, jest bezpłciowa i niemal tak widowiskowa jak akcja serialu „Graczykowie”. No na litość boską, gdzie się podział ten potencjał w środku pola? Co się dzieje od niemal roku ze Zwolińskim? Nawet środek obrony, stanowiący w zeszłym sezonie mocny punkt ekipy, zatracił swoją formę kompletnie. Dalecy jesteśmy od zwalniania trenerów już po trzech kolejkach, ale w Szczecinie ewidentnie nikt już nie wytrzymuje ciśnienia. Kibice gwiżdżą, działacze coraz głośniej spiskują, no słabo to wygląda. I jeśli Moskal faktycznie poleci, obawiamy się, że nieprędko otrzyma kolejną ofertę z ekstraklasy. A szkoda, bo to faktycznie miał być najpoważniejszy test jego umiejętności.
Jan Urban
Niespecjalnie dobrze, delikatnie mówiąc, radzi sobie również szkoleniowiec „Kolejorza”. Już w piątek po meczu z Jagiellonią dochodziły sygnały o ostrym grillowaniu trenera przez życzliwych mu ludzi w korytarzach klubowych. A my w tym wszystkim zastanawiamy się, gdzie leży problem. I niestety, nie mamy dobrych wiadomości. Jan Urban to fajny chłop i niezły fachowiec, który sprawdziłby się bardziej w roli drugiego szkoleniowca. Na Twitterze znaleźliśmy ostatnio bardzo celny komentarz na ten temat.
Jan Urban byłby dobrym drugim trenerem, psychologiem, z którym piłkarz mógłby pogadać. Ale taktyką powinien zajmować się, kto inny.
— Przemysław Zych (@PrzemZych) July 29, 2016
Prześledźmy na szybko karierę Urbana. Gdzie i kiedy do tej pory radził on sobie najlepiej? Albo w klubach, gdzie dawał piłkarzom wolną rękę do gry (drugi etap w Legii), albo w zespołach, które należało przede wszystkim odblokować, wyczyścić głowy, dać trochę tej radości z gry (początek w Zagłębiu, Polonia Bytom i Lech Poznań tuż po kryzysie). Gdy już natomiast przychodziło do etapu budowy zespołu, tworzenia własnej koncepcji, próby rozwoju całej drużyny, były trener Osasuny natrafiał na wyraźne problemy. Swoją drogą w Hiszpanii również dostał za zadanie budowę wszystkiego od nowa i niestety poległ. Pytanie więc, czy przypadkiem rewolucja w Lechu to nie za wysokie progi?
Andrzej Rybarski
Na pewno jego nazwisko nie przewija się tak często w mediach, ale pierwsze trzy mecze niespecjalnie napawają optymizmem. Górnika po prostu ogląda się z wielkim trudem, jednak grzechem byłoby zrzucanie tu całej odpowiedzialności na trenera. Po prostu, dostaje on taki materiał, a nie inny i musi sobie z nim radzić. Nie jego wina, że w Łęcznej jedynym zawodnikiem, który w zasadzie od dwóch lat ciągnie zespół, jest Grzegorz Bonin. Gdy skrzydłowy ma swój dzień, wygląda to dobrze. Problem w tym, że w tym roku do takich sytuacji dochodzi coraz rzadziej.
Podsumowując, myślę, że presji wielkiej na Rybarskim jeszcze nie ma, co nie oznacza, że powinien on czuć się stuprocentowo pewny.
Tomasz Wilman
Kto nie pomyślał po pierwszym meczu, że trener Korony wytrzyma góra trzy kolejki, ręka do góry. Tymczasem Wilman jakoś się broni. Jasne, Koronie wciąż daleko do stabilnej sytuacji gwarantującej szkoleniowcowi bezpieczną posadę, ale w obecnej sytuacji kadrowej musi on się nastawić na niemalże cotygodniowe rozbrajanie bomby. Na razie idzie mu nie najgorzej. Pytanie tylko, jak wielkie ambicje drzemią w głowach Senegalczyków. Bo jeśli nagle ubzdura im się, że Kielce mają już skład na górną ósemkę, oj, wtedy 40-latkowi zazdrościć nie będziemy.
Dariusz Wdowczyk
Ktoś powie, że oszaleliśmy. Czyżby? Nowy właściciel to zawsze inna koncepcja budowy drużyny. A Wdowczyk w ostatnich dwóch kolejkach się nie popisał. Gdyby era Cupiała jeszcze przy Reymonta trwała, piątkowe derby prawdopodobnie byłyby grą o życie, wszak wielu już traciło głowy po przegranym szlagierze z Cracovią. Wprawdzie nastały nowe czasy, ale ewentualne trzy porażki w pierwszych czterech kolejkach wyglądałyby i tak bardzo źle.
Kto najlepiej ustawia?
Postanowiliśmy przy okazji przeprowadzić mały eksperyment, symulując prostą grę. Chcieliśmy sprawdzić, jak każdy szkoleniowiec radziłby sobie, gdyby za każde spotkanie przyznawano mu punkty w Fantasy. Czy tabela różniłaby się znacząco od rzeczywistości? Ustaliliśmy punktację, następnie w ruch poszły kalkulatory. I wyszło nam takie coś:
Piotr Stokowiec – 24 pkt.
Michał Probierz – 17 pkt.
Grzegorz Niciński – 15 pkt.
Czesław Michniewicz – 11 pkt.
Mariusz Rumak – 11 pkt.
Jacek Zieliński – 11 pkt.
Piotr Nowak – 8 pkt.
Besnik Hasi – 8 pkt.
Marcin Kaczmarek – 4 pkt.
Jiri Necek – 3 pkt.
Dariusz Wdowczyk – 2 pkt.
Andrzej Rybarski – 2 pkt.
Waldemar Fornalik – 1 pkt.
Jan Urban – 1 pkt.
Tomasz Wilman – 0 pkt.
Kazimierz Moskal – 0 pkt.
Krótko o zasadach punktowania:
Zwycięstwo – 3 pkt. Remis – 1 pkt. Porażka – 0 pkt. Każdy strzelony gol – 1 pkt. Każda stracona bramka, licząc od drugiej – 1 pkt. Czyste konto w meczu – 2 pkt. 3 żółte karki – minus 1 pkt. Bezpośrednia czerwona kartka – minus 2. Gol lub asysta zawodnika z ławki – 1 pkt, Trener Kolejki – 1 pkt.