Transfery czy wychowankowie? Jakie rozwiązanie dla Realu w przypadku zakazu transferowego?


14 stycznia 2016 Transfery czy wychowankowie? Jakie rozwiązanie dla Realu w przypadku zakazu transferowego?

O tym, że zakaz transferowy to we współczesnym futbolu wielkie wyzwanie dla największych klubów, mamy okazję przekonać się na własne oczy, obserwując FC Barcelona. Sankcje nałożone przez FIFA na kataloński klub były bardzo zaskakujące, ale od razu też wzbudziły podejrzenia, że „Barca” wcale nie musi być rodzynkiem, jeśli chodzi o tę kwestię. Na potwierdzenie tych tez nie trzeba było długo czekać, gdyż FIFA pod lupę wzięła kolejne hiszpańskie kluby, w tym Real Madryt.


Udostępnij na Udostępnij na

Ponad rok temu FIFA ukarała „Dumę Katalonii” zakazem transferów podczas dwóch okien transferowych. Real Madryt mógł się cieszyć i liczył na odskoczenie od odwiecznego rywala, w cieniu którego – nie ma co ukrywać – pozostaje od kilku lat. Na kolejne działania FIFA wymierzone w największe kluby świata, nie trzeba było długo czekać. Pierwsze spekulacje, że podobnymi sankcjami mogą zostać ukarani dziesięciokrotni triumfatorzy Ligi Mistrzów, pojawiły się już w kwietniu. Początkowo podejrzenia te potwierdzały się w postaci szybkiego ogłoszenia transferu Danilo, co w przypadku „Królewskich” w trakcie sezonu się nie zdarzało.

Wówczas mówiło się, że Real tak samo jak Barcelona pozyskiwał niepełnoletnich juniorów spoza Unii Europejskiej, co łamie przepisy FIFA. Temat ten przewija się w mediach od dłuższego czasu, więc można wnioskować, że coś jest na rzeczy. Wobec zbliżającego się zimowego okna transferowego nasiliły się doniesienia – szczególnie katalońskich mediów – że decyzja o ukaraniu Realu już zapadła. Taki obrót spraw byłby skazą, nie tylko na wizerunku klubu, ale również prezydenta Florentino Pereza, którego dymisji w ostatnich tygodniach coraz głośniej domagają się miejscowi kibice.

Gdyby ewentualny zakaz transferowy wszedł w życie, dla Realu byłby to ogromny cios, kto wie, czy nawet nie większy niż ten wymierzony przed rokiem w Barcelonę. „Królewscy” to klub bazujący przede wszystkim na transferach, którego akademia – choć w ostatnich latach dostarczająca coraz więcej wychowanków – nadal pozostawia wiele do życzenia. W związku z tym rodzi się pytanie, jaki kurs obierze klub z Santiago Bernabeu, postawi na wychowanków, czy będzie dokonywał desperackich transferów?

Transfery czy cantera?

Biorąc pod uwagę profil klubu, trudno nie odnieść wrażenia, że „Królewscy” z Madrytu skłonią się ku tej drugiej i droższej opcji. Florentino Perez to osoba lubiąca być w centrum uwagi, a to są mu w stanie zapewnić transfery. Prezydent Realu niechętnie stawia na wychowanków, bo ci wymagają cierpliwego wprowadzania do drużyny, a w takich klubach nikt nie może sobie pozwolić na odpuszczenie sezonu, by tych zawodników ograć.

Presja wyniku na Santiago Bernabeu jest tak ogromna, że nagły zwrot i postawienie na wychowanków klubowej cantery wydaje się wręcz sprzeczne z filozofią prowadzenia klubu, którą wyznaje Perez. Skłonienie się ku kupowaniu zawodników nie oznacza jednak, że w stolicy Hiszpanii szansy nie otrzymają wychowankowie. Zakładając, że w klubie pozostanie stosujący szeroko pojętą rotację w składzie Rafa Benitez, śmiało można stwierdzić, że obie opcje, a więc transfery i zwrócenie się ku klubowej akademii, zostaną wyśrodkowane.

martin odegaard
Martin Odegaard (fot. 101greatgoals.com)

Zakaz transferowy może być przede wszystkim szansą na udowodnienie swego talentu dla Martina Odegaarda. Młody Norweg to ciekawy i niezwykle utalentowany zawodnik, a gra dla pierwszej drużyny to dla niego priorytet. Jego minusem jest bardzo młody wiek, ale nie przeszkadzało to w maju Carlo Ancelottiemu, który pozwolił mu zadebiutować w wieku 16 lat.

Znacznie starszym zawodnikiem, dla którego zakaz transferowy może być szansą na zaistnienie, jest Marcos Llorente. 20-latek zagrał w poprzednim sezonie 25 spotkań dla drugiej drużyny, a w obecnych rozgrywkach dwukrotnie wchodził na plac gry z ławki rezerwowych. Łącznie zaliczył 23 minuty, nie jest to imponujący wynik, ale należy pamiętać, jak wielka konkurencja panuje w drugiej linii „Królewskich”. Rotacja Beniteza sprawia, że środkowego pomocnika z pewnością będziemy mogli jeszcze obserwować w trwającym sezonie.

Interesującym zawodnikiem jest także Borja Mayoral. 18-latek to piłkarz, o którym mówi się nieśmiało, że może zostać drugim Raulem. Od tego typu spekulacji do rzeczywistego zastąpienia żywej legendy Realu bardzo długa droga, ale nie zmienia to faktu, że skala talentu młodego napastnika jest ogromna. Mayoral latem został najskuteczniejszym piłkarzem mistrzostw Europy U-19, po czym natychmiast został przez Beniteza włączony do pierwszej drużyny na przedsezonowe sparingi.

https://www.youtube.com/watch?v=3HyatUTMuHc

Spory potencjał Real ma również wśród wypożyczonych zawodników. Diego Llorente, grający dla Rayo Vallecano, to jedno z największych odkryć tego sezonu. W Espanyolu Barcelona obiecująco rozwija się Marco Asensio. W Olimpique Marsylia szlifuje się Lucas Silva, który w poprzednim sezonie dla „Los Blancos” rozegrał dziewięć meczów.

Zakaz komplikuje plany

Wśród spekulacji transferowych z madryckim klubem coraz częściej łączony jest Eden Hazard. Nie milkną też echa nieprzeprowadzonego transferu Davida de Gei, którego Florentino Perez z chęcią sprowadziłby w miejsce zajmowane obecnie przez Keylora Navasa. Kolejnym, głośnym nazwiskiem łączonym z klubem z Madrytu jest Robert Lewandowski, który miałby być ewentualnym zastępcą Karima Benzemy. Wzmocnienia wymagane są również w linii defensywnej „Królewskich”. Zakaz ucieszyłby natomiast włodarzy Juventusu Turyn, którzy wówczas zatrzymaliby u siebie Alvaro Moratę.

Gonzalo Higuain
Gonzalo Higuain, Real Madryt (fot. Skysports.com)

Gdyby zakaz transferowy wszedł w życie po styczniowym oknie transferowym, to trudno byłoby przypuszczać, aby którykolwiek z zawodników ze światowego topu dołączył do Realu. Takie transfery zimą są obarczone ogromnym ryzykiem, ponieważ zawodnikom trudno jest wywalczyć miejsce w składzie w środku sezonu. Utrudniona, a często nawet niemożliwa, jest też rejestracja takiego zawodnika do gry w europejskich pucharach.

W związku z tym Real musiałby nastawić się na zakup piłkarzy o mniej znanych nazwiskach, co wcale nie oznacza, że nie wyszłoby to „Los Blancos” na dobre. Historia pokazuje, że mniej znani piłkarze sprowadzani na Santiago Bernabeu zimą potrafili zostać kluczowymi postaciami. Mowa tu oczywiście o Diego Lopezie, Marcelo, Gonzalo Higuainie czy nawet Casemiro. To zawodnik,  który po przenosinach do Madrytu występował początkowo w Castilli, a na stałe do pierwszej drużyny trafił przez wypożyczenie do FC Porto. Wśród zimowych zakupów Realu są też niewypały, ale wspomniana trójka pokazuje, że zimą można pozyskać ciekawych piłkarzy.

Uniknąć podziałów

W obliczu zakazu transferowego Real Madryt musi pamiętać o przeszłości. Postawienie na zawodników cantery, nawet jeśli będzie to powiązane z transferami, może wprowadzić do drużyny podziały, jakie miały miejsce podczas ery „Galacticos”. Wówczas Florentino Perez stosował politykę, która polegała na corocznym zakupie głośnego nazwiska. Czasy obecne w pewien sposób do tego nawiązują, ale nie są to tak spektakularne transfery, jak na początku XIX wieku.

Wówczas skład uzupełniano wychowankami, którzy dla Pereza byli koniecznością mającą pomóc zbilansować budżet. Nikomu nie trzeba przypominać, do czego takie podejście doprowadziło madrycki klub. „Zidanes y Pavones” to projekt, który okazał się niewypałem i na dobre podzielił szatnię, w której nie wszyscy czuli się równi. Kolejne upychanie wychowanków w momencie, gdzie wśród klubowych władz nie będzie wiary w to, że mogą oni podołać grze dla jednego z najlepszych klubów świata, może przywrócić wspomnienia, do których prezydent „Królewskich” nie chciałby wracać.

Komentarze
Dan (gość) - 9 lat temu

Czytając ten tekst można odnieść wrażenie, że domniemany zakaz transferowy miałby obowiązywać nie rok, a 5 lat. Kadra jest stosunkowo młoda. A gdyby zakaz wszedł w życie to Real na pewno postarałby się zatrzymać aktualnych zawodników tudzież transfery były by zbędne oprócz może jakiegoś zmiennika dla Marcelo i klasycznej 9.

Z wymienionych młodych w pierwszej drużynie widziałbym tylko Mayorala i Asensio. Odegaard to dzieciak i jak przystało na mediapunte leniwy w destrukcji. Zdecydowanie brakuje mu waleczności co udowodnił w meczu barażowym z Węgrami.

Brakuje w tym gronie Vallejo, który należy do Realu, a jest również wypożyczony. Natomiast Silva nie ma paszportu UE, więc raczej odpada .

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze