Transfery na linii Lech – Legia – im przeprowadzka do Warszawy wyszła na dobre


25 października 2015 Transfery na linii Lech – Legia – im przeprowadzka do Warszawy wyszła na dobre

Ruchy transferowe pomiędzy Lechem a Legią od zawsze wywołują poruszenie wśród kibiców obu drużyn. Historia zna kilkanaście przypadków, kiedy piłkarz zamieniał Poznań na Warszawę. My przyjrzyjmy się zawodnikom, którzy zdecydowali się na taki ruch, a potem odnosili sukces w piłce.


Udostępnij na Udostępnij na

Mirosław Okoński

03.10.2012 Lech Poznań - HSV Hamburg 2:1
Mirosław Okoński (fot. Hanna Urbaniak / iGol.pl)

Napastnik Lecha to typowy przykład, w jaki sposób w czasach PRL działały kluby zarządzane przez wojsko. W 1985 roku 22-letni wówczas Okoński stanął przed wyborem: albo kamasze, albo transfer do jednego z trzech klubów. Piłkarz służbę wojskową mógł odrobić w Zawiszy Bydgoszcz, Śląsku Wrocław albo właśnie w Legii. Wybór padł na ten ostatni klub. Jak wyjaśniał sam zawodnik, zadecydowały kwestie piłkarskie. Animozje pomiędzy kibicami obu drużyn nie były wtedy jeszcze tak wyraźne jak obecnie i większość fanów Lecha ze zrozumieniem przyjęła decyzję młodego piłkarza. Sam zawodnik też nie odcinał się też od „Kolejorza” i zaraz po zakończeniu dwuletniego zesłania do Legii wrócił do Poznania. Dwa lata gry w Warszawie zaowocowały zdobyciem dwóch Pucharów Polski. Większe sukcesy odnosił, grając dla Lecha: trzykrotnie zdobywał mistrzostwo kraju, dwa razy puchar. Okoński może się również pochwalić osiągnięciami z okresu gry poza granicami kraju.W 1986 roku zmienił Lecha na HSV Hamburg, z którym zdobył Puchar Niemiec. Został także wybrany na drugiego najlepszego piłkarza Bundesligi.

Jarosław Araszkiewicz

Z podobnym problemem jak Okoński pięć lat później zmierzył się inny piłkarz Lecha – Araszkiewicz. Pomocnik z Poznania także postawił na grę w piłkę i zameldował się w klubie przy Łazienkowskiej. W barwach Legii z powodzeniem występował w Pucharze UEFA (m.in. pamiętny dwumecz z Interem Mediolan zakończony minimalną porażką legionistów) i dwukrotnie zajął drugie miejsce w lidze. Tytuły mistrzowskie zdobywał jednak po powrocie do Lecha, z którym w sumie pięciokrotnie tryumfował w lidze. Araszkiewicz swoich sił próbował także za granicą. Najlepiej szło mu w tureckim Bakirkoysporze, dla którego w 50 meczach zdobył 20 bramek.

Jerzy Podbrożny

Podbrożny do Legii najprawdopodobniej nigdy by nie trafił, gdyby nie sugestia ówczesnych włodarzy Lecha, którzy oznajmili, że 28-letni napastnik jest już za… stary, by grać w „Kolejorzu”. Była to decyzja o tyle niezrozumiała, że jeszcze pół roku wcześniej świętował zdobycie tytułu króla strzelców ekstraklasy (drugiego z rzędu) oraz mistrzostwa Polski (także drugiego z rzędu). Kiedy wydawało się, że „Gumiś” zacznie strzelać gole dla MSV Duisburg, transfer do niemieckiego klubu upadł na ostatniej prostej. Wtedy właśnie pojawił się temat przejścia do Legii – z porozumieniem z właścicielem Legii Januszem Romanowskim nie było problemu i transfer do Warszawy stał się faktem. Była połowa sezonu 1993/1994, w którym to Legii, po 24 latach przerwy, udało się odzyskać mistrzowski tytuł. W wydatny sposób do wywalczenia mistrzostwa przyczynił się były napastnik Lecha. Wiosną strzelił dla „Wojskowych” 11 bramek. Kolejne dwa sezony w barwach Legii to kolejny tytuł i osławione występy w Lidze Mistrzów. W 1996 w wieku 30 lat Podbrożny zdecydował spróbować swoich sił za granicą – wybór padł na CP Merida, z którym „Gumiś” wywalczył awans do Primera Division. Kolejny sezon to występy w innym hiszpański drugoligowcu – CD Toledo – a w 1998 roku przeniósł się do Chicago Fire, z którym wywalczył mistrzostwo MLS oraz krajowy puchar.

Maciej Murawski

Maciej Murawski
Maciej Murawski (fot. zachod.pl)

Macieja Murawskiego, by ten przeszedł do Legii, miał ponoć namawiać… kapitan „Kolejorza”, Piotr Reiss. Lech był w tym czasie w niemałych problemach finansowych i pieniądze z transferu „Murasia” miały być przeznaczone na wypłatę zaległych pensji piłkarzom z Poznania. 24-latek nie był przekonany do tego rozwiązania, ale zirytowany zaistniałą sytuacją w końcu się zgodził. Patrząc na obecne relacje pomiędzy kibicami Lecha i Legii, trudno sobie wyobrazić, by podobna sytuacja mogła wydarzyć się dziś: w pierwszym meczu Murawskiego przeciwko „Kolejorzowi” kibice z Poznania skandowali jego nazwisko. Przejście do Legii okazało się dla Murawskiego dobrym posunięciem – dobrą postawę obrońcy w mistrzowskim sezonie 2001/2002 docenił Jerzy Engel i zabrał go na mundial do Korei. Po mistrzostwach przez dwa sezony występował w Niemczech jako zawodnik Arminii Bielefeld. Murawski próbował też swoich sił w Grecji – najpierw w Arisie Saloniki, następnie w Apollon Kalamarias. Najgłośniej o ekslegioniście zrobiło się chyba jednak po zakończeniu kariery – obecnie jest ekspertem i komentatorem w stacji Canal+. Część kibiców ceni jego rozległą wiedzę na temat futbolu, inni uważają, że tylko obrzydza transmisję dużą liczbą pustych zdań.

Łukasz Fabiański

Łukasz Fabiański
Łukasz Fabiański (fot. walesonline.co.uk)

Kiedy w styczniu 2005 roku 19-letni Fabiański przechodził z Lecha do Legii, jego nazwisko nie było znane większości kibiców z Poznania. W „Kolejorzu” był wtedy trzecim bramkarzem i miał na koncie tylko jeden występ w Pucharze Polski. Pół roku później Boruc zamienił Warszawę na Glasgow i to właśnie Fabiański został podstawowym golkiperem Legii. W mistrzowskim sezonie 2005/2006 wystąpił w każdej minucie wszystkich 30 meczów ligowych. Efektem świetnych występów w barwach warszawskiego klubu był transfer do Arsenalu w 2007 roku. W Londynie był głównie rezerwowym. Najpierw przeszkodą do gry w pierwszym składzie był Manuel Almunia, a kiedy w sezonie 2010/2011 wydawało się, że Fabiański na dobre zadomowił się w podstawowym składzie „Kanonierów”, doznał poważnej kontuzji. Do bramki wskoczył wtedy niejaki Wojciech Szczęsny i miejsca między słupkami już nie oddał. Wychowanek Polonii Słubice na nowo odżył po transferze do Swansea, gdzie jego pozycja jest niepodważalna. Ostatni rok to także renesans „Fabiana” w reprezentacji. W tym wypadku role się odwróciły i to on wskoczył w miejsce, które wcześniej zajmował Szczęsny. Jeżeli nie stanie się nic nieprzewidzianego, to właśnie Fabiański będzie numer jeden na mistrzostwach we Francji.

Bartosz Bereszyński

09.08.2012 LE: Lech Poznań - AIK Solna 1:0
Bartosz Bereszyński w barwach Lecha (fot. Hanna Urbaniak / iGol.pl)

Ostatni głośny transfer na linii Lech – Legia to przypadek Bartosza Bereszyńskiego. W Lechu z sezonu 2012/2013 był postacią drugoplanową, ale wiązano z nim pewne nadzieje – w prawie każdym meczu wchodził na boisko z ławki rezerwowych. Mimo to młody zawodnik zdecydował się na transfer do Legii. Jakie były tego konsekwencje, wszyscy pamiętamy – wściekłość kibiców z Poznania i setki SMS-ów z pogróżkami. Przechodząc do Legii, Bereszyński na pewno nie stracił sportowo. Z miejsca stał się podstawowym zawodnikiem „Wojskowych”, a pół roku później był o krok od podpisania kontraktu z Benficą Lizbona. Za kadencji Berga jego pozycja w Legii nieco osłabła, na pozycji prawego obrońcy częściej grywał Łukasz Broź. Jednak 23-latek wciąż ma szansę na dużą karierę. Jego potencjał docenił ostatnio trener Napoli, Maurizio Sarri. Zapytany o najgroźniejszych zawodników Legii, to właśnie Bereszyńskiego wymienił w pierwszej kolejności.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze