Transferowe grzechy Louisa van Gaala, czyli czas żółtodziobów


19 grudnia 2015 Transferowe grzechy Louisa van Gaala, czyli czas żółtodziobów
bleacherreport.com

W rozegranym tydzień temu meczu z Bournemouth w obronie Manchesteru zaczęli spotkanie Guillermo Varela, Patrick McNair oraz Cameron Borthwick-Jackson. Średnia wieku – 20 lat. O pięć lat starszy Daley Blind, który z konieczności grał w tym meczu na środku defensywy, wyglądał przy swoich nieopierzonych kolegach jak weteran. A Louis van Gaal podczas swojej kadencji w klubie wydał już 335 milionów euro...


Udostępnij na Udostępnij na

Latem 2014 roku z zespołu odeszli Rio Ferdinand i Nemanja Vidić, a więc gracze, którzy przez lata tworzyli razem ostoję defensywy. Żaden z dostępnych w składzie środkowych obrońców nawet w połowie nie dorównywał poziomem, ani tym bardziej doświadczeniem, żadnemu z nich. I kiedy kibice prosili van Gaala „kup obrońcę, kup obrońcę!”, ten puszczał ich prośby mimo uszu. Od tego czasu przez Old Trafford przewinęły się sumy wręcz astronomiczne, a kiedy drużyna zaczęła łapać kontuzje – co, znając metody treningowe surowego Holendra, nie powinno nikogo dziwić – menedżer musiał ratować się wystawianiem żółtodziobów.

„Czerwone Diabły” spotkanie z beniaminkiem przegrały, co również nie było zaskoczeniem wielkiego kalibru dla kibiców bacznie przyglądających się postępom poczynaniom zespołu. Co prawda rywale nie dysponowali wielką mocą uderzeniową, ale zdziesiątkowana przez kontuzje drużyna z Old Trafford wybiegła na murawę z defensywą, która o grze w Premier League wie tyle, ile można usłyszeć od starszych kolegów. Albo, w przypadku Borthwicka-Jacksona i Guillermo Vareli, zobaczyć w telewizji. Pierwszy ma dopiero 18 lat i nie można oczekiwać od niego doświadczenia potrzebnego do gry na tym poziomie. Cztery lata starszy Urugwajczyk również zbiera pierwsze szlify w angielskiej ekstraklasie. Z całej trójki młokosów jedynie Patrick McNair może pochwalić się jakim takim obyciem na pierwszoligowych boiskach, bowiem w poprzedniej kampanii zagrał w szesnastu meczach, dziesięć razy dostając więcej niż 75 minut.

https://twitter.com/__arsenalnews_/status/675721592635269122

Wiara w młodych czy może konieczność?

Van Gaal i Thomas Muller w Bayernie Monachium (fot. onlinebetz.com)
Van Gaal i Thomas Mueller w Bayernie Monachium (fot. Onlinebetz.com)

Są tacy, którzy chwalą van Gaala za dawanie szans młodym. Nie będę tutaj Holendra karcił – z tej tendencji zawsze był znany i wykreował kilka gwiazd na światową skalę. To on wpuszczał na boisko Xaviego Hernandeza, Andresa Iniestę czy Thomasa Muellera, te trzy nazwiska powinny wystarczyć. Sytuacja w Manchesterze jest jednak prosta tylko na pierwszy rzut oka. Otóż można śmiało przypuszczać, że gdyby Chris Smalling, Luke Shaw oraz Matteo Darmian byli zdrowi, żaden z trzech młodzieńców nie wyszedłby na murawę od pierwszej minuty. Czy w tej sytuacji wystawianie nowicjuszy można uznać za dawanie szans, czy tylko za wyjście konieczne? Pamiętajmy, że rozmawiamy o meczu z Bournemouth – zespołem, który pierwszy raz w historii ma możliwość gry na szczeblu Premier League. Jakie konsekwencje miałoby wystawienie takiego bloku defensywnego w meczu z Barceloną czy Bayernem Monachium?

I tutaj trzeba powrócić do postulatu fanów z pierwszego akapitu – „kup obrońcę, kup obrońcę”. Kiedy Louis van Gaal obejmował Manchester, nikt nie obawiał się o ofensywę zespołu. Duet van Persie – Rooney miał zapewniać masę goli, ubezpieczać mieli ich superrezerwowy Chicharito oraz jak zawsze dający z siebie wszystko (choć często z miernym skutkiem) Danny Welbeck. Kłopot pojawiał się w szeregach obronnych, gdzie najbardziej doświadczonym środkowym obrońcą był wówczas Jonny Evans, który, delikatnie mówiąc, nie miał na Wyspach dobrej prasy.

Daley Blind i Chris Smalling tworzą parę stoperów Manchesteru (fot. bleacherreport.net)
Daley Blind i Chris Smalling tworzą parę stoperów Manchesteru (fot. Bleacherreport.net)

Mówiło się o dziesiątkach nazwisk z Hummelsem i Godinem na czele. Co zrobił holenderski szkoleniowiec? Sprowadził Marcosa Rojo i Daleya Blinda, czyli lewego obrońcę i defensywnego pomocnika, których później z większym bądź mniejszym powodzeniem przekwalifikowywał na pozycję, na której miał wakat. A napastników, prócz Rooneya, sprzedał. Zajęło mu to dwa letnie okienka transferowe, podczas których do klubu trafiło szesnastu nowych graczy i ani jeden środkowy obrońca.

Dzisiaj gracze z Old Trafford mogą cieszyć się statystyką dwunastu straconych goli w szesnastu rozegranych meczach Premier League, co czyni ich najskuteczniejszą obroną w lidze. Jest to jednak w głównej mierze zasługa Chrisa Smallinga, najlepszego obecnie stopera w Anglii, który nadrabia błędy za wszystkich kolegów ze swojej formacji. Kto partneruje mu na środku defensywy? Najczęściej Daley Blind, zdarza się również zagrać tam Philowi Jonesowi. Obaj spisują się dobrze, jednak nie jest to poziom, który mógłby odciążyć zawodnika z numerem 12 na plecach i zapewnić stabilizację w zespole. Wystarczy kontuzja Smallinga i cała obrona pozostaje bez lidera.

Stary i nowy Manchester, czyli kasa, kasa, kasa!

Ed Woodward i Louis van Gaal wydali razem ponad 335 milionów euro (fot. fm-base.co.uk)
Ed Woodward i Louis van Gaal wydali razem ponad 335 milionów euro (fot. Fm-base.co.uk)

Dlaczego Holender nie sprowadził przez trzy okienka transferowe obrońcy i na co wydał aż 335 milionów? Na pierwsze pytanie odpowiedź zna (na pewno?) tylko sam van Gaal. Druga kwestia to nieumiejętne ruchy na rynku transferowym… i słaba pozycja klubu. Dziwnie to brzmi w odniesieniu do marki, która może chwalić się bazą fanów liczącą ponad 700 (słownie: siedemset) milionów osób, nie sądzicie? Kiedyś, a mam tu na myśli czasy sir Aleksa Fergusona, większość zawodników skłonna była zrobić naprawdę wiele, aby dołączyć do Manchesteru i grać pod wodzą Szkota. Kwestie poborów schodziły zaś na niższy poziom. Dzisiaj, w erze „po Fergiem”, pieniądze wydają się jedynym głównym powodem, dla którego gracze decydują się na dołączenie do zespołu. Wiedzą o tym włodarze innych klubów, na co znakomitym dowodem są kwoty wydawane przez Eda Woodwarda, dyrektora wykonawczego Manchesteru, na nowych piłkarzy.

Podczas gdy Jose Mourinho ściągał na Stamford Bridge Diego Costę za 38 milionów euro, van Gaal za podobną kwotę kupował Luka Shawa z Southampton. Costa był wtedy jednym z najlepszych snajperów w Hiszpanii z 36 golami na koncie, Shaw był zaś perspektywicznym lewym obrońcą z niezłymi występami na angielskich boiskach. Widzicie różnicę? Kwintesencją polityki transferowej byłego selekcjonera reprezentacji Holandii jest, jeśli nie liczyć niekupienia obrońcy, sprowadzenie do klubu Anthony’ego Martiala.

Louis van Gaal i jego sensacyjny transfer, Anthony Martial (fot. manudt.com)
Louis van Gaal i jego sensacyjny transfer, Anthony Martial (fot. Manudt.com)

Młodziutkiego Francuza znało niewielu, widziało go w akcji jeszcze mniej, a przyszedł za astronomiczne 50 milionów euro! Nie można wątpić, że ma on przed sobą niezwykle świetlaną przyszłość – właśnie zgarnął nagrodę Golden Boy dla najlepszego młodego piłkarza Europy, jednak dla przykładu świetny w minionym sezonie Carlos Bacca kosztował Milan o 20 milionów mniej. Co więcej, przenosiny byłego piłkarza AS Monaco domknięto w ostatnim dniu okienka transferowego; może to świadczyć o fakcie, że przez przynajmniej dwa miesiące menedżer United nie zdołał przekonać żadnego cenionego napastnika do gry dla swojej drużyny.

Co siedzi w głowie van Gaala? Czy nie robi transferów umyślnie, aby dawać szansę młodym, czy też jest to zwykła nieporadność i przecenianie umiejętności niektórych zawodników? Ciężko skłonić się ku pierwszej opcji, wiedząc, że klub na zasadzie wypożyczenia opuścił niedawno James Wilson, przez co jedynymi napastnikami w kadrze zostali katastrofalnie grający Wayne Rooney i żółtodziób Martial. Powinniśmy móc powiedzieć, że w styczniu spodziewamy się transferu obrońcy i napastnika – ale czy możemy, widząc dotychczasowe poczynania trenera?

Holender miał zbudować na Old Trafford drużynę, która, i tak niepewna po odejściu Fergusona, została doszczętnie pozbawiona wiary w swoje umiejętności za kadencji Davida Moyesa. Dzisiaj z mistrzowskiego teamu 2012/2013 pozostało w klubie zaledwie siedmiu piłkarzy: Rooney, Carrick, Valencia, Young, Smalling, Jones i De Gea. To, co miało zostać przez 64-latka ustabilizowane, zostało pozbawione trzonu złożonego z graczy, którzy zwycięskie DNA Manchesteru mogliby przekazywać młodszym. Z wymienionej wyżej siódemki tylko Rooney i Carrick pamiętają moskiewski finał Ligi Mistrzów z Chelsea.

Van Gaal znajduje się w trudnym położeniu. Gra z meczu na mecz wygląda gorzej, Manchester w ostatnich jedenastu spotkaniach zanotował zaledwie trzy zwycięstwa, a entuzjaści zwolnienia 64-latka pojawiają się jak grzyby po deszczu. Z uwagą obserwujmy styczniowe okienko transferowe w Manchesterze – czy będzie to spokojna zima, czy też ponowne podejmowanie pochopnych decyzji, które przyprawiają o zawroty głowy klubową księgową?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze