W swoim piątym występie pod wodzą Juergena Klinsmanna piłkarska reprezentacja USA poniosła trzecią porażkę. Tym razem jankesi ulegli na Red Bull Arena w Harrison, NJ, Ekwadorowi 0:1, nie dając zbyt wielu powodów do optymizmu kibicom i selekcjonerowi.
Spotkanie, które zgromadziło niemal 21 tysięcy widzów na trybunach, toczone było w szybkim tempie. Gospodarze, którzy w ubiegłą sobotę odnieśli pierwsze zwycięstwo od czasu, kiedy reprezentacyjne stery przejął Juergen Klinsmann (1:0 z Hondurasem), mieli apetyt na kolejną wiktorię i od początku rzucili się do ataków. Już w 2. minucie kąśliwym strzałem popisał się gracz AZ Alkmaar Jozy Altidore, ale Maximo Banguera był na posterunku. W odpowiedzi Ekwadorczycy, których fani stanowili zdecydowaną większość na trybunach, uruchomili kontratak, ale występujący w kadrze po raz 70. Tim Howard okazał się szybszy od największej gwiazdy gości, Antonio Valencii.
W 5. minucie ładną akcją popisał się świeżo upieczony kadrowicz USA Danny Williams, którego coach Klinsmann znalazł w… Hoffenheim. Urodzony w Karlsruhe 22-latek, który ma na swoim koncie występy w kadrze… U-15 Niemiec i który zadebiutował w reprezentacji USA przed trzema dniami, przedarł się prawą stroną i zagrał do o rok młodszego Breka Shea. Napastnik FC Dallas uderzył mocno z lewego narożnika pola karnego, ale Banguera wypiąstkował piłkę na rzut rożny. Chwilę później na lewej stronie zatańczył z futbolówką grający po raz 80. w kadrze Clint Dempsey i odegrał do Timmy’ego Chandlera, który strzelił mocno, ale minimalnie niecelnie. Chandler to kolejny 21-latek z niemieckim paszportem grający w Bundeslidze (Nuernberg), którego namówiono do gry dla Ameryki. Jak widać, nie tylko nasz selekcjoner szuka wyszkolonych za granicą talentów.
Trzeba obiektywnie stwierdzić, że obaj piłkarze, których ojcowie są amerykańskimi żołnierzami stacjonującymi w Niemczech, rozegrali dobre spotkanie. Williams grał jak stary wyjadacz i kilka razy popisał się nietuzinkowymi umiejętnościami technicznymi. Chandler natomiast zupełnie wyłączył z gry Valencię. – Timmy i Danny rozegrali świetne spotkanie – chwalił ich na pomeczowej konferencji ich trener – Obaj przecież dopiero zaczynają swoją przygodę z kadrą, a wyglądali, jakby grali w niej od lat.
Niewidoczny był Valencia, grali natomiast inni, mniej znani Ekwadorczycy. Podopieczni pochodzącego z Kolumbii Reinaldo Ruedy stwarzali zagrożenie pod bramką gospodarzy głównie za sprawą szybkiego i błyskotliwego gracza Betisu Sewilla, Jeffersona Montero, który w 12. minucie wygrał pojedynek biegowy ze Steve’em Cherundolo, ale jego strzał zewnętrzną częścią stopy minął bramkę Howarda, dla którego był to powrót na stare śmieci (urodził się w North Brunswick, NJ).
W 24. minucie szybką i efektowną akcję przeprowadzili goście. Valencia – jedyny oprócz Montero piłkarz, który gra w Europie (Manchester United) – prostopadłym podaniem uruchomił Michaela Arroyo, który efektownym młynkiem ograł niepewnie grającego Cherundolo, ale jego dośrodkowanie obrońcy jankesów wybili na rzut rożny.
Po pół godzinie meczu toczonego w zawrotnym tempie emocje nieco opadły. Obie ekipy uspokoiły grę, a Amerykanie oddali inicjatywę gościom. Ci niby parli do przodu, ale widać było, że im też bardziej leży gra z kontry, w której mogli wykorzystać szybkość swoich żądeł: Montero i Arroyo. Do przerwy było więc bez bramek.
Po zmianie stron Klinsmann dokonał roszad. Na boisku pojawili się: gracz miejscowych New York Red Bulls Juan Agudelo, rozgrywający 95. mecz w kadrze DaMarcus Beasley, piłkarz Birmingham City Jonathan Spector i Michael Bradley. I właśnie syn byłego selekcjonera był w 57. minucie był bliski strzelenia pierwszego gola. Gracz włoskiego Chievo uderzał z rzutu wolnego, ale pomylił się o centymetry. W odpowiedzi również niecelnie uderzał wszędobylski Montero, który rozegrał naprawdę dobrą partię.
Po godzinie gry na zmiany zdecydował się także „El Profesor” Rueda (w przeszłości był wykładowcą na uniwersytetach w Kolumbii), wpuszczając na boisko trzech piłkarzy, którzy w sobotnim meczu eliminacji do MŚ 2014 z Wenezuelą (2:0 dla Ekwadoru) zagrali w pierwszym składzie: Luisa Saritamę, Jaime Ayovi i Cristiana Suareza. I był to strzał w dziesiątkę, bo dwóch z nich uczestniczyło w akcji decydującej dla losów spotkania. W 79. minucie piłkę z autu wrzucał kapitan Walter Ayovi, otrzymał ją Saritama, który natychmiast odegrał futbolówkę z powrotem do Waltera. Ten dośrodkował ją wprost na głowę Jaime Ayovi, który jest jego… kuzynem. Gracz meksykańskiej Pachuci wyskoczył wyżej od wprowadzonego zaledwie pięć minut wcześniej Tima Reama i ładnym strzałem pokonał wyciągniętego jak struna Howarda. Dla Ayovi był to drugi ważny gol strzelony na przestrzeni kilku dni, bo w spotkaniu z Wenezuelą też wpisał się na listę strzelców.
Gospodarze próbowali zmienić losy pojedynku, ale czynili to bardzo nieporadnie. Nie pomogło wprowadzenie doświadczonego snajpera Edsona Buddle, który też na co dzień występuje w Niemczech. W doliczonym czasie gry ostatnią szansę na wyrównanie zmarnował Dempsey, którego strzał – po podaniu Oguchi Onyewu – zablokował ekwadorski obrońca. – Mieliśmy szanse, ale ich nie wykorzystaliśmy – powiedział po meczu gracz Fulham – Z przebiegu gry zasłużylismy przynajmniej na remis.
Mecz jednak zakończył się zwycięstwem Latynosów, którzy pokazali przeciętny, ale solidny futbol. Jankesi walczyli, ale samą ambicją nie wygrywa się spotkań. Juergen Klinsmann – który po meczu bronił Reama (– To wyróżniający się gracz w MLS i zasługuje na to, aby grać w kadrze. Zresztą on jest bardzo pojętny i, grając u boku Carlosa czy Oguchi, może tylko zyskać) i wychwalał Beckermana (– Kyle wykonał krecią robotę. Trudno zliczyć, ile piłek przechwycił w środku pola. Swoje zadanie wykonał naprawdę dobrze), ma przed sobą naprawdę wiele pracy. Czasu natomiast ma niewiele, bo pierwsze spotkania w eliminacjach do mundialu w Brazylii kadra USA rozegra już w czerwcu przyszłego roku.
Mecz towarzyski: 11 października 2011, 19:15
Red Bull Arena, Harrison, NJ
USA – Ekwador 0:1 (0:0)
0:1 – Jaime Ayovi’79
USA: 1. Tim Howard – 2. Steve Cherundolo (13. Jonathan Spector’46), 4. Oguchi Onyewu, 5. Carlos Bocanegra (14. Tim Ream’72), 3. Timmy Chandler, 6. Kyle Beckerman, 7. Danny Williams (17. Edson Buddle’65), 8. Maurice Edu (15. Michael Bradley’46), 11. Brek Shea (16. DaMarcus Beasley’46), 10. Clint Dempsey, 9. Jozy Altidore (18. Juan Agudelo’46)
Trener: Juergen Klinsmann
Ekwador: 1. Maximo Banguera – 2. Eduardo Morante, 3. Fricson Erazo, 18. Gabriel Achilier, 10. Walter Ayovi, 16. Antonio Valencia (13. Cristian Suarez’63), 8. Edison Mendez (19. Luis Saritama’69), 14. Segundo Castillo, 9. Jefferson Montero (17. Jaime Ayovi), 11. Christian Benitez (15. Jairo Campos’90), 7. Michael Arroyo (4. Juan Carlos Paredes’86).
Trener: Reinaldo Rueda
Sędziował: Joel Aguilar (Salwador)
Żółte kartki: Bocanegra – Saritama, Jaime Ayovi
Widzów: 20707