Torino na remis z Bologną


W niezwykle ciekawym pojedynku 31. kolejki Serie A Bologna zremisowała z Torino. Mecz zakończył się wynikiem 2:2, a obie drużyny walczyły o punkty do ostatnich minut. Piłkarze z Turynu gola na wagę remisu strzelili w ostatniej akcji spotkania.


Udostępnij na Udostępnij na

W drugim spotkaniu 31. kolejki włoskiej Serie A zmierzyły się ze sobą sąsiadujące w tabeli ekipy Bologny i Torino. Drużyny znajdują się w dolnej części tabeli, ale są raczej spokojne o utrzymanie, ponieważ mają około dziesięciu punktów przewagi nad strefą spadkową. Kibice nie zachwyceni pierwszym sobotnim spotkaniem liczyli na dużo lepszy spektakl. Szczególnie fani w Bolonii chcieli zobaczyć dobry występ swoich pupili, gdyż jak do tej pory wygrali oni u siebie tylko sześć z 15 pojedynków.

Gospodarze rozpoczęli z werwą. Tak jakby chcieli od razu spełnić oczekiwania wymagających kibiców. Już w 5. minucie znakomitą okazję zmarnował Taider, z kolei minutę później na strzał z rzutu wolnego zdecydował się Alessandro Diamanti. Włoch był bardzo blisko celu, uderzył obok muru, ale jego strzał minął słupek nieco zaskoczonego Gilleta. Torino było stłamszone. W ciągu kwadransa nie potrafiło skutecznie wyjść z własnej połowy, ograniczało się jedynie do wybijania piłki. Dopiero w 21. minucie udało się mu zaatakować i wywalczyło nawet rzut rożny, lecz zagrożenie z tego stałego fragmentu gry było znikome. Jednak zaledwie trzy minuty później po niegroźnie wyglądającym ataku gości i strzale z daleka padła bramka. Basha zdecydował się na uderzenie z dystansu, a ogromny błąd popełnił bramkarz Bologny, który wypuścił piłkę przed siebie. Najszybciej dopadł do niej Barreto i spokojnie umieścił ją w siatce. Kibice zamarli, ponieważ ich pupile prowadzili grę, ale stracili gola. Gospodarze od razu rzucili się więc do odrabiania strat, lecz natrafili na dużo większy opór ze strony rywali. Torino wyraźnie uskrzydlił ten gol i od tego momentu stało się ono godnym przeciwnikiem. W 38. minucie to ono było bliższe strzelenia drugiej bramki, ale w ostatniej chwili Cerci został ubiegnięty przez defensora Bologny. Miejscowi długo nie mogli otrząsnąć się po straconym golu, ale w 42. minucie wyrównali stan meczu. Wydawało się, że sędzia uznał już bramkę dla Bologny, ale w ostatniej chwili zmienił decyzję i stwierdził, że Gilardino był na pozycji spalonej. Jednak jak pokazały telewizyjne powtórki, był w błędzie. W końcówce jeszcze więcej kontrowersji wywołała sytuacja z udziałem Kamila Glika. Polak skierował piłkę do siatki, ale wcześniej faulował golkipera rywali. Od razu z pomocą bramkarzowi ruszyli koledzy z pola i obie drużyny w bojowych nastrojach zeszły do szatni.

Drugą połowę zdecydowanie lepiej rozpoczęli gospodarze. To oni narzucili wysokie tempo i zaatakowali rywali. Torino zostało zepchnięte do obrony podobnie jak w pierwszej połowie. Jednak znakomite sytuacje marnowali kolejno Gilardino, Taider i ponownie Gilardino. W odpowiedzi świetną akcję przeprowadziło Torino, ale Basha nie potrafił umieścić piłki w siatce. Bologna w 62. minucie wprowadziła na plac gry kolejnego napastnika i jej starania zostały nagrodzone. Zaledwie 180 sekund później po fantastycznym dośrodkowaniu Morleo Kone nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. 1:1 i mecz zaczął się od nowa, a fanatyczni kibice razem ze swoimi pupilami świętowali zdobycie bramki. Od tej pory głośnymi okrzykami zachęcali ich do zdobycia zwycięskiej bramki. Widząc, co się dzieje, trener gości Ventura dokonał dwóch kluczowych zmian. Wprowadzając Bianchiego, tchnął nowe życie w swój zespół i Torino bardzo się odbudowało. Rolando parę razy urwał się obrońcom i zagroził bramce Curciego. W 81. minucie znakomitą szansę do strzelenia gola zmarnował wpuszczony przed chwilą Jonatas. Brazylijczyk znakomicie wyminął swojego rywala i znalazł się sam na sam z golkiperem, lecz jego uderzenie było dalekie od ideału. Niewykorzystane sytuacje się mszczą i także w tym przypadku to przysłowie znalazło swoje potwierdzenie. W 86. minucie po ogromnym zamieszaniu w polu karnym prowadzenie Bolognie dał Guarante. Piłkarz płaskim strzałem pokonał próbującego interweniować bramkarza i doprowadził swoich fanów do ekstazy. Włoch zanotował fantastyczny start, wszedł bowiem na murawę zaledwie chwilę wcześniej i przy pierwszym kontakcie z piłką strzelił bramkę. Prawdziwe wejście smoka. Wydawało się, że ten gol rozstrzygnie już losy meczu, ale w ostatniej akcji Rolando Bianchi wyrównał. Napastnik wykorzystał znakomite podanie D’Ambrossio i pewnym strzałem umieścił piłkę w bramce. Włoch ustalił tym samym wynik i wydaje się, że remis jest najbardziej sprawiedliwym rezultatem.

Podział punktów nic nie daje obu drużynom, ponieważ pozostał status quo. Bologna dalej ma jeden punkt przewagi nad Torino, ale przewaga obu ekip nad  strefą spadkową prawdopodobnie się powiększy, gdyż zespoły z końca tabeli mają nikłe szanse na wygranie spotkań.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze