Torino FC pod wodzą Ivana Juricia pierwszy raz od dawna pozytywnie zaskoczyło swoich kibiców. Podczas letniej przerwy fani "Granaty" mieli jednak powody do niepokoju. Szkoleniowiec w lipcu niemal pobił się z dyrektorem sportowym, a tuż przed pierwszym meczem zbuntował się kapitan drużyny. Dodatkowo Jurić wciąż nie jest zadowolony z polityki transferowej klubu.
Nie wiadomo, czego dokładnie spodziewać się po pierwszym spotkaniu w wykonaniu Torino. Teoretycznie zaczyna ono nowy sezon Serie A od spotkania z łatwym przeciwnikiem. Będzie nim bowiem beniaminek z Monzy, który awansował z Serie B dopiero po barażach. Pieniądze legendarnego polityka i milionera Silvio Berlusconiego pozwoliły jednak na wzmocnienie „Biancorossich”, dlatego „Granata” musi mieć się na baczności.
Trener kontra dyrektor
Właściciel Torino Urbano Cairo pod względem podejścia do pieniędzy jest przeciwieństwem swojego odpowiednika z Monzy. Uważnie ogląda więc każde wydane euro, a przez lata chwalił się przede wszystkim wynikami finansowymi swojego klubu. Zdrowe podstawy budżetowe nie przekładały się jednak na wyniki zespołu. Sytuacja zmieniła się dopiero w ubiegłym sezonie. Drużyna zakończyła go na dziesiątym miejscu, pierwszy raz od trzech lat plasując się w górnej połowie tabeli Serie A.
Fani „Granaty” w końcu nie musieli więc do końca obawiać się o ligowy byt swojego zespołu. Najwyraźniej większe oczekiwania ma jednak sam szkoleniowiec Torino. Jurić po ostatnim meczu ubiegłego sezonu z Romą dał do zrozumienia, że oczekuje większej stabilizacji kadrowej. Najlepsze efekty przynosi bowiem długofalowa praca, a nie da się jej prowadzić przy tak dużej liczbie krótkoterminowych wypożyczeń.
Co prawda od tamtego czasu chorwacki szkoleniowiec nie organizował konferencji prasowych, ale do mediów trafiały przecieki dotyczące jego oczekiwań transferowych. Najgłośniej zrobiło się o nich przy okazji starcia Juricia z dyrektorem sportowym Davide Vagnatim. Pod koniec lipca w sieci pojawiło się bowiem nagranie z ich kłótni, podczas której Vagnati zaczął szarpać Juricia i musiał być od niego odciągany.
#Torino , lite furibonda tra #Juric e il ds #Vagnati pic.twitter.com/1boZ1ejKAN
— calciomercato.com (@cmdotcom) July 27, 2022
Z „rozmowy” obu panów wynikało, że trener Torino ma pretensje do dyrektora o opieszałość klubu na rynku transferowym. Jeszcze tego samego dnia Vagnati nie tylko zadeklarował pogodzenie się z Juriciem, ale odniósł się do oczekiwań szkoleniowca liczącego na jak najszybsze wzmocnienia. Dyrektor „Granaty” podkreślił, że chce pozyskiwać nowych piłkarzy, ale rynek transferowy jest obecnie niezwykle trudny.
Torino wciąż nie zadowala Juricia
W sporze między trenerem a kierownictwem klubu trudno nie stanąć po stronie Juricia. Torino w letnim okienku transferowym musiało bowiem pogodzić się ze stratą wielu kluczowych graczy z praktycznie każdej formacji. Część rzeczywiście odeszła z zespołu z powodu kończących się wypożyczeń, tak jak miało to miejsce choćby w przypadku Josipa Brekalo, Tommaso Pobegi czy Dennisa Praeta.
Inni postanowili z kolei poszukać nowych wyzwań. Najlepszy piłkarz Torino ubiegłego sezonu, czyli Bremer, stał się nawet bohaterem jednego z najbardziej hitowych transferów tego lata w Serie A. Przeniósł się więc za blisko 40 milionów euro do Juventusu. Kontraktu z klubem nie przedłużył natomiast Andrea Belotti. Napastnik wciąż nie znalazł jednak nowego zespołu.
Miejsce po wymienionych wyżej zawodnikach mają zająć zupełnie nowe nazwiska. Jurić częściowo dopiął swego, bo wciąż spora część piłkarzy przyszła jedynie na wypożyczenia. O jedno z nich zabiegał mocno sam szkoleniowiec, który namówił do gry w „Granacie” swojego rodaka Nikolę Vlasicia. Sam piłkarz komentując swoje wypożyczenie z West Hamu, podkreślał zresztą, że obaj pochodzą z tego samego miasta.
🚨 Oficjalnie: Aleksey Miranchuk 🇷🇺 wypożyczony do Torino!
Rosyjski pomocnik nadchodzące rozgrywki Serie A spędzi w zespole prowadzonym przez Ivana Juricia. 26-latek w Atalancie raczej byłby głębokim rezerwowym, a w drużynie ze stolicy Piemontu może odgrywać główną rolę. pic.twitter.com/nhxqueoFdl
— Kacper Karpowicz (@Kkacper5995) August 11, 2022
Na tej samej zasadzie do Torino trafił Aleksiej Miranczuk. Rosjanin ma za sobą nieudane półtora roku pobytu w Atalancie Bergamo, dlatego zamierza odbudować się pod okiem Juricia. Na regularną grę w „Granacie” liczą też inni wypożyczeni gracze: Valentino Lazaro z Interu Mediolan czy Nemanja Radonjić z Olympique Marsylia.
Chorwacki szkoleniowiec mimo tych i kilku innych nabytków wciąż jest jednak niezadowolony z aktywności Torino na rynku transferowym. Jurić podczas konferencji prasowej przed meczem z Monzą powiedział wprost, ze jego zespół jest niekompletny, dlatego czeka chociażby na następcę Bremera. Skrytykował również kontynuację polityki wypożyczeń, bo jego zdaniem „piłkarze to nie naklejki„.
Kapitan może opuścić statek
Jak widać, lato w bordowej części Turynu było więc niezwykle gorące. Okazuje się jednak, że to nie koniec wątpliwych atrakcji dla szkoleniowca „Granaty” i jej kibiców. Jeszcze dzień przed meczem z Monzą Jurić zachwalał nowego kapitana swojego zespołu. Został nim Sasa Lukić, który zdaniem szkoleniowca po sześciu latach gry dla Torino naturalnie zasłużył na swoją nową rolę w drużynie
Ostatecznie pomocnik nie pojawił się na piątkowym treningu i nie znalazł się w kadrze zespołu na inauguracyjne spotkanie nowego sezonu Serie A. W mediach pojawiają się sprzeczne doniesienia na temat powodów odsunięcia Lukicia od składu. Niektórzy dziennikarze twierdzą, że zawodnik poprosił o zgodę na transfer. Inne wersje mówią z kolei o nieudanych rozmowach w sprawie przedłużenia kontraktu oraz o kłótni ze szkoleniowcem.
Nie jest tajemnicą, że od pewnego czasu serbskim piłkarzem zainteresowana jest Roma. Rzymianie w tym okienku transferowym są niezwykle aktywni, a przede wszystkim tylko oni są w stanie zapłacić odpowiednią kwotę za Lukicia. Torino oczekuje bowiem blisko 35 milionów euro za jednego ze swoich kluczowych zawodników. Sprawa, jak widać, jest więc niezwykle rozwojowa.
Linetty zacznie grać?
Przed dwoma laty właściciel Torino chciał w końcu zamknąć usta swoim krytykom, sięgając głębiej do kieszeni. Cairo wydał wówczas między innymi 7,5 miliona euro na Karola Linetty’ego. Swojego byłego podopiecznego z Sampdorii Genua chciał bowiem widzieć w kadrze Marco Giampaolo, który jednak wytrwał na stanowisku trenera zespołu tylko przez kilka miesięcy.
Reprezentant Polski od czasu zwolnienia Giampaolo odgrywa więc marginalną rolę w drużynie z Turynu. Davide Nicola niemal od razu posadził go na ławce, natomiast Jurić korzystał z Linetty’ego tylko na początku ubiegłego sezonu. Od listopada ubiegłego roku polski pomocnik pojawił się na boiskach Serie A tylko trzykrotnie, a od pierwszej minuty zagrał jedynie w lutym.
Nic więc dziwnego, że od paru miesięcy spekuluje się nad powrotem Linetty’ego do Sampdorii. Chętnie swojego ulubieńca widziałby w niej Giampaolo, od stycznia ponownie trenujący zespół z Genui. W ubiegłym miesiącu pojawiły się z kolei doniesienia o przeprowadzce do Spezii w ramach wymiany za Giulio Maggiore. Polak podobno nie był jednak zainteresowany tym kierunkiem.
Karol #Linetty rzutem na taśmę ma szansę wybiec w podstawie w meczu #MonzaTorino. Anonsowany był Lukić, ale miał powiedzieć Juriciowi, że chce odejść i żeby ten nie brał go pod uwagę w ustalaniu składu. Co jeszcze wydarzy się u turyńczyków z Cairo na czele?… pic.twitter.com/wnKUy8eS2C
— Marcin Nowomiejski (@mnowo8) August 13, 2022
Linetty być może postąpił właściwie. Jurić zadeklarował bowiem przed spotkaniem z Monzą, że w ustawieniu z trzema stoperami Linetty będzie podstawowym zawodnikiem środka pola. Jeszcze większą szansę na grę Polak będzie miał po ewentualnym odejściu Lukicia, zwłaszcza jeśli „Granata” nie pozyska jego następcy.
Niewiadoma
Stacja Sky Sports przypomniała przed nowym sezonem, że w poprzednich rozgrywkach drużyna Juricia nie była w stanie ustabilizować swojej formy. Z jednej strony szkoleniowiec wyraźnie odcisnął na niej swoje piętno, zwłaszcza jeśli chodzi o waleczność, pressing czy wysoko grającą obronę. Z drugiej piłkarze nie zawsze wykorzystywali wypracowane wcześniej rozwiązania.
Cieniem na „Granacie” kładzie się oczywiście wspomniana kłótnia między trenerem a dyrektorem sportowym. Obaj uczestnicy głośnej scysji twierdzą, że już się pogodzili, ale nie wiadomo, jak jest naprawdę. Zwłaszcza biorąc pod uwagę ostatnie wypowiedzi szkoleniowca, wciąż nieszczędzącego krytycznych słów słów wobec polityki transferowej swojego klubu.
Trudno jednak oczekiwać, aby zespół został znacząco wzmocniony w powoli kończącym się okienku transferowym. Co prawda udało się dokonać kilku transferów, ale właściciel Torino dał niedawno do zrozumienia, że Jurić będzie musiał w większym stopniu korzystać z młodych graczy. To zaś często może negatywnie przekładać się na wyniki.