Argentyna wygrywa Finalissima 2022! „Albicelestes” w prestiżowym starciu mistrza Ameryki Południowej z mistrzem Europy pokonali Włochów 3:0. Bramki strzelali Lautaro Martinez, Paulo Dybala oraz Angel Di Maria. Trzeba przyznać, że zdobywca Copa America zaprezentował się w tym starciu naprawdę dobrze oraz widowiskowo. Miejmy nadzieję, że nasz selekcjoner bacznie obserwował to starcie, gdyż Argentyńczycy są naszymi grupowymi rywalami na zbliżającym się mundialu.
Na wstępie pochwały należą się za samo widowisko. Pamiętajmy, że jest czerwiec i niektórzy myślami zapewne są już na wakacjach, ale otrzymaliśmy pokaz światowego futbolu. Angielskie Wembley było świadkiem fantastycznego spotkania, które przez cały czas trzymało nas wszystkich w napięciu. Tak właśnie powinno to wyglądać. Idea UEFA i COMNEBOL spełniła swoje założenia w stu procentach. Futbol, cholera jasna!
The Messi love in full force 🤗💙#Finalissima pic.twitter.com/wYDYOlFJue
— UEFA EURO 2024 (@EURO2024) June 1, 2022
Argentyna niczym latynoska szarańcza pod wodzą Lionela Scaloniego
Pierwsze skojarzenie dotyczące drużyny z Ameryki Południowej? Finezja, joga bonito, plaża i przede wszystkim zabawa. Wszyscy gdzieś żyjemy w takim przeświadczeniu, gdyż ów stereotyp posiadał solidne podwaliny od wielu długich lat. Reprezentacja Argentyny też wzbudza takie skojarzenia, ale od początku kadencji selekcjonera Lionela Scaloniego trzeba je po prostu zgnieść i wyrzucić do kosza na śmieci. Nadeszła rewolucja.
Argentyna jest teraz niczym szarańcza. Szarańcza, która ciągle kąsa i nie daje swojej ofierze choć chwili oddechu, a o ucieczce to tu nawet nie ma mowy. W starciu z Italią „Albicelestes” od samego początku wywierali presję na rywalach. To, co przede wszystkim imponuje, to ten nieustanny wysoki pressing. Wydawałoby się, że jest to fizycznie niemożliwe, by biegać za piłką przez 90 minut, lecz latynoska szarańcza jest organizmem pozbawionym potrzeby oddechu. Włosi kompletnie sobie nie radzili z tą wywieraną presją i czasami w dziecinnie prosty sposób oddawali piłkę zdobywcom Copa America. W ich oczach było widać tę bezradność, która czasem popychała ich do bezmyślnych fauli, a Argentyna konsekwentnie od początku do końca grała swoje.
Jeżeli ktoś jeszcze żyje stereotypami na zasadzie "Latynosi = piękna, techniczna gra", to polecam włączyć Finalissimę. Argentyna wysoki pressing, atak od razu po stracie piłki, duża intensywność, jazda na dupach, nikt nie odstawia nogi. Jaca byłby jak u swoich.
— Michał Gajdek (@michalgajdek) June 1, 2022
Niech podkreśleniem wyjątkowości tej idei taktycznej będzie to, że nawet Leo Messi brał czynny udział w pressingu. Piłkarz PSG raczej nie słynie z zaangażowania w defensywie, a podczas Finalissimo walczył i pracował równie ciężko co cały zespół. Kapitan z krwi i kości.
Leo Messi i Angel Di Maria wciąż na najwyższym poziomie
Zmartwieniem trenera reprezentacji Argentyny mogłaby być nie najlepsza forma Leo Messiego w rozgrywkach Ligue 1. Umówmy się – 34-latek świeżo zakończony sezon może spokojnie zaliczyć jako najgorszy w karierze. Zmiana otoczenia i nowy klub mu nie posłużyły. Pojawiły się nawet głosy, że to początek końca legendarnego zawodnika. Jednak przyjazd na kadrę udowodnił, że wcale nie powiedział ostatniego słowa i będzie walczył o trofeum mistrzostw świata.
Messi w spotkaniu z Włochami zaliczył asystę, ale na uznanie przede wszystkim zasługuje jego bajeczna umiejętność kreowania sytuacji. Widać, że nie jest już tak szybki jak za najlepszych lat, lecz potrafi to nadrabiać mądrością i fantastyczną wizją. Argentyńczyk wykreował mnóstwo akcji bramkowych, jednak można się przyczepić o to, że przeprowadzając bardzo groźny kontratak, zachował się samolubnie i ostatecznie oddał niegroźny strzał. Mimo to Leo zaczął też pracować w pressingu i to nawet ze świetnym skutkiem, gdyż kilkukrotnie odebrał piłkę rywalom. Jego przygotowania do być może ostatniego turnieju w karierze idą pełną parą i legenda Barcelony zrobi wszystko, by powalczyć o główne trofeum.
El arte de jugar y hacer jugar. Simplemente Lionel Messi. THE GOAT. pic.twitter.com/mQYsPVk2Js
— Invictos (@InvictosSomos) June 1, 2022
Angel Di Maria natomiast przestawił licznik i momentami miewa się wrażenie, że znów ma 29 lat. Doświadczony skrzydłowy ciężko pracuje i daje ogromną dawkę jakości w fazie ofensywnej. Oprócz jego już klasycznego „odcięcia” na pierwszych metrach bardzo dobrze się ustawia i fenomenalnie kończy sytuacje bramkowe, o czym boleśnie przekonał się Gianluigi Donnarumma.
Ale tak idealnie nie było
Argentynie należą się wszelkie pochwały za ten mecz. Nie wiadomo, czy Włosi nie wyszli w pełni zmotywowani na to starcie, czy też po prostu „Albicelestes” wyłączyli ich z gry. Ale tego dnia w piłkę grali tylko Messi i spółka. Trudno jednak uwierzyć, że Italii zabrakło woli walki. W końcu był to ostatni kadrowy mecz Giorgio Chielliniego.
Niemniej Argentyna nie była wcale idealna. Im niżej w formacji, tym gorzej. Dało się przede wszystkim zauważyć, że defensywa nie była w pełni przygotowana. A może po prostu rozluźniona? Trudno powiedzieć. Włosi co prawda nie dochodzili do wielu szans, ale gdy takie już się zdarzały, to czasami naprawdę było groźnie. Nicolas Otamendi utrzymał swoją łatkę łamacza kości i zgarnął żółtą kartkę. Mam wrażenie, że miewał w swojej karierze lepsze spotkania. Nicolas Tagliafico również miał wyraźne kłopoty z utrzymaniem pozycji, ale jego koledzy, w tym Di Maria, mądrze go ubezpieczali. Do perfekcji trochę zabrakło, ale tego dnia Argentynie naprawdę nie było daleko.
Panie Michniewicz, Argentyna koniecznie do obserwacji
Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby dzisiaj na mecz z Argentyną wyszedł Tymoteusz Puchacz. Tu nawet nie chodzi o pastwienie się nad „Puszką”, bo świetny z niego chłopak i na pewno ma potencjał, ale o podkreślenie różnicy klas. Nie zaskoczę nikogo, jeśli stwierdzę, że jesteśmy lata świetlne za Argentyną. Pytanie tylko, czy wszyscy mamy świadomość, jak bardzo ta Argentyna jest mocna.
Jest oczywiście zbyt wcześnie na poważne przewidywania, ale jeśli Argentyńczycy byliby w stanie w Katarze zagrać tak jak dzisiaj, to są poważnym kandydatem do końcowego triumfu.
Miejmy nadzieję, że w głowie Czesława Michniewicza już po końcowym gwizdku w Anglii narodził się jakiś pomysł na dekonstrukcję tej argentyńskiej maszyny. Inaczej może być naprawdę trudno. Nasz selekcjoner podczas trenowania U-21 błysnął właśnie z umiejętności gry z lepszymi rywalami. Trzeba liczyć, że i teraz wymyśli coś, co da nam korzystny rezultat.
Reasumując – Argentyna tak mocna w XXI wieku chyba nie była. Piłkarze mają świadomość, że jeśli nie uda się w grudniu, to zapewne nigdy. Leo Messi nie odpuści. Angel Di Maria nie odpuści. Nikt z nich nie odpuści. Latynoska szarańcza nadchodzi i z pewnością nikogo się nie boi.