TME: Źle, gorzej, Zagłębie


19 grudnia 2013 TME: Źle, gorzej, Zagłębie

Realizujemy kolejny punkt z podsumowań ekstraklasowej jesieni. Tym razem wytypowaliśmy drużynę, która najbardziej zawiodła nas w mijającej rundzie. Chyba nikogo nie dziwi fakt, że najbardziej rozczarowani jesteśmy postawą lubińskiego Zagłębia.


Udostępnij na Udostępnij na

To miał być ten sezon. Ten, w którym „Miedziowi” wreszcie zagrają na miarę oczekiwań. Na miarę budżetu, którym dysponują. Miało być inaczej, a jest jak zwykle. Nie pomógł zaciąg z rozbiórki Polonii Warszawa, nie pomógł „pan od wf-u” – trener Lenczyk, nie pomoże już chyba nic. Należy się zastanowić – może w Lubinie panuje pewien niesprzyjający grze w piłkę klimat? Może założenie pomarańczowej koszulki momentalnie ściąga na głowę pecha? Trudno uzasadnić w jakiś logiczny sposób to, co dzieje się z piłkarzami przechodzącymi do Zagłębia. Weźmy takiego Przybeckiego, który po świetnej rundzie w Warszawie miał w Lubinie notować asystę za asystą, bramkę za bramką, sprint za sprintem. Tymczasem z dobrze zapowiadającego się piłkarza-atlety został tylko przeciętny skrzydłowy. Łukasz Piątek – w wesołym grajdołku prezesa Króla był facetem od czarnej roboty, przez wielu określany jednym z najlepszym defensywnych pomocników w lidze. Tymczasem po lądowaniu na Dolnym Śląsku widzimy innego piłkarza – niefrasobliwego, niedokładnego, odbierającego znacznie mniej piłek. Jeż, Kwiek, Cotra, Papadopulos, Gliwa… Nazwiska wszystkich negatywnie ocenianych zawodników Zagłębia nie zmieściłyby w jednym wpisie na Twitterze. Nie zmieściłyby, bo Twitter nakłada na użytkowników limit 140 znaków.

Pavel Vidanov
Pavel Vidanov (fot. Mikołaj Olszewski / iGol.pl)

Lekiem na całe zło miała być zmiana trenera. Oczywiście nie liczyliśmy, że Orest Lenczyk jak za dotknięciem magicznej różdżki odmieni „Miedziowych” i ci nagle zaczną prezentować futbol z cyklu polsatowskiego „Niemożliwe? A jednak…”. Jednak gdy spojrzymy na zdobycz punktową Zagłębia z trzecim już w tej rundzie trenerem, wtedy zrozumiemy, że zmiany odbywają się na złych stanowiskach. Otóż lubinianie z Lenczykiem na ławce rozegrali dwanaście spotkań, z których dwa wygrali, trzy zremisowali i przegrali pozostałe siedem. Dwanaście meczów – dziewięć punktów. Gorszy w tym czasie był tylko łódzki Widzew. Niemniej balans na granicy przedostatniego i ostatniego miejsca nie leży w guście kibiców z Lubina. Frustracja spowodowana żenującą postawą zawodników ich ukochanego klubu spowodowała, że pięści poszły w ruch. Nie pochwalamy, rzecz jasna, agresji – sport pozostaje sportem i nie można nikogo bić ze względu na to, że ma problemy z graniem w piłkę. Rakels, Gliwa i Jeż padli ofiarą chuliganów, którzy roszczą sobie prawo do egzekwowania rzekomego plamienia barw klubowych. To nie wina wspomnianej trójki, że ktoś zagwarantował im takie pieniądze za ich usługi. Nie jesteśmy fanami futbolu prezentowanego przez to trio, ale jesteśmy zdecydowanie przeciwko atakom na samych zawodników, na ich samochody czy mieszkania.

Pastwienie się nad tą drużyną nie ma żadnego sensu. Skoro oni sami od kilku sezonów brną w tym samym wyniszczającym kierunku i nic nie wskazuje na to, żeby to się miało zmienić, to czego można im życzyć na zbliżające się święta? Drugiego po Arku Piechu udanego transferu? Powrotu Szymona Pawłowskiego? Ogłady i zimnej głowy dla kilku zakapturzonych oszołomów? U nas zamiast prezentu pod choinkę dostają rózgę. Za to, że znowu brutalnie zawodzą. 

Śledź autora tekstu na Twitterze – @DSmyk

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze