Do końca rozgrywek jeszcze dwie kolejki, ale wiadomo już prawie wszystko. Czarnym Sosnowiec do pierwszego mistrzostwa kraju od 2000 roku brakuje punktu, TME UKS SMS Łódź zwycięstwem nad Medykiem POLOmarket Konin zapewnił sobie pierwszy ligowy medal w historii klubu, a Górnik Łęczna już na pewno nie wygra ligi czwarty raz z rzędu. Niemniej jednak nieustalona pozostaje jeszcze lokata dwóch drużyn walczących o miejsce za plecami Czarnych.
Jasne było, że 20. kolejka będzie miała ogromny wpływ dla końcowej kolejności w tabeli. Poszczególne wyniki ostatecznie znacznie nakreśliły sytuację na ostatniej prostej i w zasadzie pewne jest, że miejsce na pudle zajmą Czarne Sosnowiec, TME UKS SMS Łódź oraz Górnik Łęczna. Medyk Konin pierwszy raz od 19 lat będzie musiał zadowolić się lokatą poza najlepszą czwórką.
Czarne już prawie złote
Końcówka sezonu miała być dla Czarnych Sosnowiec jedynie formalnością. Duża przewaga nad grupą pościgową, niespecjalnie wymagający terminarz – w teorii całkiem przyjemna pozycja wyjściowa. W międzyczasie jednak pojawiły się pojedyncze problemy. Pierwsza (i jak dotąd jedyna) porażka w lidze z Medykiem POLOmarket Konin, bezbramkowy remis u siebie z bezpośrednim rywalem w walce o mistrzostwo. Czarne potrzebowały bodźca, który utwierdziłby w przekonaniu, że zespół zmierza we właściwym kierunku.
I te bodźce drużyna Sebastiana Stemplewskiego otrzymała. Wymęczone, acz niezwykle ważne zwycięstwo na trudnym terenie w Krakowie, w międzyczasie awans do finału Pucharu Polski, aż w końcu pewna wygrana 4:1 ze Śląskiem Wrocław. Wygrana, która matematycznie mistrzostwa co prawda jeszcze nie gwarantuje, ale sprawia, że w Sosnowcu można spać spokojnie.
Sosnowiczanki już trzymają ręce na pucharze. Wystarczy już jedynie go schwycić. Terminarz żadnych problemów stanowić nie powinien (na drodze bowiem zostały już jedynie piąty i dziesiąty zespół ligi), a i sama zdobycz punktowa nie powinna być wielkim wyzwaniem. Z sześciu punktów wystarczy jeden i to w wypadku, gdy SMS Łódź wygra do końca sezonu oba swoje spotkania. W Sosnowcu można bez nerwów chłodzić szampany.
Zdjęta łódzka klątwa ekstraligi kobiet
Dla TME UKS SMS-u Łódź 20. kolejka miała szczególne znacznie. Brak porażki w Koninie z Medykiem równał się z niemal pewnym miejscem na podium, porażka znacznie utrudniłaby sprawę, bo wówczas o marzenia podopieczne Marka Chojnackiego musiałyby się bić z Górnikiem Łęczna. I w pewnym momencie, gdy łodzianki przegrywały spotkanie z 4-krotnym mistrzem Polski 1:2, wizja odroczenia w czasie świętowania historycznego triumfu wydawała się bardzo realna.
– Nie było momentu zwątpienia – mówiła nam jednak po meczu zawodniczka TME UKS SMS-u Łódź Dominika Gąsieniec. – Wiedziałyśmy, o co gramy i po co przyjechałyśmy do Konina. Nie zwątpiłyśmy ani trochę, bo wiedziałyśmy, że gramy dobrze i będziemy mieć okazje do strzelenia bramek – dodała. I cierpliwość łodzianek się opłaciła. Dwa gole w ostatnim kwadransie meczu dały zwycięstwo 3:2 i historyczny triumf dla łódzkiego klubu.
TME UKS SMS Łódź – w drodze po medalowe marzenia w ekstralidze kobiet
Dla łódzkiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego jest to pierwszy medal ekstraligi kobiet. Smakujący z wielu powodów wyjątkowo. Oficjalnie odkreślono etap skażony ciągłym kończeniem sezonu na piątym miejscu, a decydujące spotkanie drużyna Marka Chojnackiego wygrała z rywalem, który przez lata wydawał się poza zasięgiem. A owe zwycięstwo daje realną szansę, że medal, który niedługo zawiśnie na szyjach łódzkich piłkarek, może być koloru srebrnego.
– Od samego startu ligi miałyśmy za cel miejsce na podium – wspomina Dominika Gąsieniec. – Jesteśmy bardzo szczęśliwe, że zdobędziemy pierwszy medal w historii klubu. Emocje są niesamowite, cieszymy się bardzo, bo zrealizowałyśmy cel, który sobie od początku postawiłyśmy – dodaje z radością. Po raz pierwszy do Łodzi trafi medal mistrzostw Polski, to już pewne. Jego kolor zależał będzie jednak prawdopodobnie od starcia w ostatniej kolejce z Górnikiem Łęczna.
Zabójcza wiosna nie wystarczyła Górnikowi Łęczna na obronę tytułu
49 goli w dziewięciu spotkaniach, zabójcza skuteczność duetu Kamczyk – Karczewska i zaledwie jedna porażka w lidze na wiosnę. Górnik Łęczna robił wszystko, co mógł, aby przedłużyć swoje szanse na czwarte mistrzostwo Polski z rzędu, ale rywale nie spuścili z tonu. Rewelacyjna dyspozycja ofensywna nie wystarczyła. Piłkarki Piotra Mazurkiewicza będą musiały zadowolić się co najwyżej srebrem.
A i o nie nie będzie łatwo. Zawodniczki z Łęcznej na dwie kolejki przed końcem rozgrywek tracą trzy punkty do TME UKS SMS-u Łódź, z którym czeka je bezpośredni pojedynek w ostatniej serii gier. Aby zatem myśleć o medalu w kolorze srebrnym, podopieczne trenera Mazurkiewicza muszą zdobyć komplet punktów w ostatnich dwóch spotkaniach ligi.
📣💬 "Mieliśmy problem ze skutecznością, ale cały czas to my naciskaliśmy". Po meczu z TS ROW Rybnik porozmawialiśmy z naszym trenerem, @robmak78 i Eweliną Kamczyk, która ustrzeliła hat-tricka 🎯. Sprawdźcie, co powiedzieli 👇 pic.twitter.com/zeqJK3gAAU
— GKS Górnik Łęczna – Piłka Nożna Kobiet (@GKS_Gornik) May 16, 2021
Choć tak czy inaczej sezon Górnika Łęczna nie będzie można uznać za w pełni udany. Jak co roku klub celował w złoto, jednakże potknięcia jeszcze z pierwszej części sezonu znacznie utrudniły sprawę. Ewelina Kamczyk wraz z Nikolą Karczewską zgromadziły już jak dotąd 48 goli w ligowych rozgrywkach, ale nawet taki wynik nie odmieni znacząco sytuacji. Górnikowi pozostaje walka o srebro.
Koniec hegemonii Konina – symbol zmian w ekstralidze kobiet
Przez wiele lat, mówiąc polski kobiecy futbol, myślało się Medyk Konin. Z tronu jednak zejść musi kiedyś każdy. Bo choć ostatnie mistrzostwo kraju trafiło do Konina już cztery lata temu, to zespół Romana Jaszczaka cały czas trzymał się w ścisłej czołówce ekstraligi kobiet. Obecny sezon okaże się jednak najprawdopodobniej przełomowy. Po raz pierwszy od 2002 roku Medyk Konin nie zdobędzie medalu mistrzostw Polski.
Matematyka rzecz jasna pozwala jeszcze marzyć. Ale logika już niekoniecznie. Ona miałaby poparcie w matematyce, gdyby zespół z Konina dowiózł do końca prowadzenie w ostatniej kolejce w meczu z SMS-em Łódź. Wówczas w czołówce zrobiłoby się niezwykle ciasno, a o miejscach na pudle decydowałaby ostatnia kolejka. Medyk dał sobie jednak strzelić dwa gole i na koniec sezonu zostanie prawdopodobnie z niczym.
Do brązu brakuje pięciu punktów, zatem zespół Romana Jaszczaka nie tylko musiałby zdobyć komplet oczek w ostatnich dwóch kolejkach (z dwoma wymagającymi rywalami – UJ-em Kraków oraz Śląskiem Wrocław), lecz także liczyć na potknięcie Górnika. Bez owijania w bawełnę – w tej chwili kobiecofutbolowe science fiction. Konin więc najprawdopodobniej zostanie bez medalu. Niezwykle znamienne i symboliczne w kontekście zmian w ekstralidze kobiet.
Bardzo ciekawy artykuł, pozdrawiam.