Długich, ale całkiem przyzwoitych 21 kolejek T-Mobile Ekstraklasy za nami. Przeprowadziliśmy w redakcji małą sondę i wybraliśmy dla Was jedenastkę najlepszych piłkarzy naszej rodzimej ligi. Na kilku pozycjach mieliśmy ogromny dylemat, z kolei na innych wybór był wręcz oczywisty. Zapraszamy do kulturalnej polemiki w komentarzach, ale najpierw zobaczcie kogo wybraliśmy do Zespołu Jesieni.
Michał Miśkiewicz (Wisła) – Na tej pozycji mieliśmy najmniejszy dylemat. Trudno się dziwić, że każdy wskazywał właśnie jego, bo Miśkiewicz bronił rewelacyjnie. Nie opuścił ani minuty w tym sezonie, co daje imponującą liczbę 1890 minut spędzonych jesienią na ekstraklasowych boiskach. W tych 21 meczach przepuścił raptem 19 bramek, a w 12 spotkaniach zachował czyste konto. Różne źródła podają rozbieżne dane, ale golkiper Wisły obronił jesienią około 100 strzałów. To musi robić wrażenie, dlatego u nas dostaje bezapelacyjnie koszulę z „jedynką”, ale z jedną uwagą – koniecznie musi poprawić grę nogami.
Paweł Olkowski (Górnik) – Bodaj największy wygrany ostatnich miesięcy. Debiut w reprezentacji Polski, opinia jednego z najlepszych zawodników w lidze i zainteresowanie ze strony klubów niemieckich. Jeśli poprawi grę w tyłach, to może zrobić sporą karierę. Z kolei w ofensywie – rewelacja. Siedem asyst, świetna gra na obieg, dobre dośrodkowanie w pełnym gazie. Jako jeden z trzech zawodników z pola nie opuścił ani minuty w rundzie jesiennej.
Arkadiusz Głowacki (Wisła) – Kto spodziewał się, że ten 34-latek poprowadzi Wisłę do zimowania na podium tabeli ekstraklasy? „Głowa” to prawdziwa ostoja obrony „Białej Gwiazdy” – bardzo silny, nieustępliwy, twardy w powietrznej walce i przede wszystkim spokojny. Ma wszystkie cechy lidera defensywy. Do świetnej postawy w obronie dorzucił dwie bramki zdobyte po stałych fragmentach gry.
Jakub Rzeźniczak (Legia) – Miał gorsze momenty, szczególnie w kilku ostatnich meczach rundy, ale w naszej jedenastce znalazł miejsce po rewelacyjnym początku sezonu. Wystawiany jako stoper, ale też na boku obrony. My bardziej widzimy go w centrum defensywy. Liczymy, że ustrzeże się błędów takich jak chociażby w meczu z Zawiszą, gdy w dziecinny sposób Geworgyan pozbawił go piłki. „Rzeźnik” dobrze odnajduje się pod bramką przeciwnika, czego efektem są aż cztery zdobyte przez niego gole.
Tomasz Brzyski (Legia) – Kolejny wygrany jesieni. Szkoda, że w przeciwieństwie do Olkowskiego ma już swoje lata. Gdyby „Brzytwa” był 7-8 lat młodszy, to prawdopodobnie dziś mówiłoby się o nim w kontekście wyjazdu za granicę. Świetna lewa noga, najlepszy asystent ligi, bardzo dynamiczny i te stałe fragmenty gry… U nas pewne miejsce na boku obrony oraz pierwszeństwo przy rzutach wolnych i rożnych.
Herold Goulon (Zawisza) – Rewelacyjne warunki fizyczne, choć bardziej pasowałby na wrestlera albo ochroniarza. Choć momentami porusza się w dość karykaturalny sposób, to ma to swoisty wdzięk. Solidny w destrukcji, efektywny i efektowny w grze ofensywnej. Zawsze stara się grać do przodu, notuje bardzo mało podań wszerz boiska, stara się być pierwszym rozgrywającym. My delegujemy go do roli rygla obronnego z inklinacjami do gry w ofensywnej.
Prejuce Nakoulma (Górnik) – Wicelider klasyfikacji kanadyjskiej z 15 oczkami na koncie, na które składa się sześć asyst i dziewięć goli. Po słabszej rundzie w poprzednim sezonie wrócił do formy i znowu imponuje tym, co ma najlepsze – przyspieszenie, drybling i spryt. Gdyby wykorzystywał choćby 10% więcej okazji, które stwarzają mu koledzy, to byłby samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców.
Takafumi Akahoshi (Pogoń) – Zdecydowanie najlepszy zawodnik zaskakująco dobrze grającej Pogoni. Równie efektywny (sześć goli i pięć asyst), co efektowny. Obunożny, doskonale wyszkolony technicznie, dynamiczny. To głównie dzięki jego zagraniom szczecinianie okupują szóstą lokatę. Co by było, gdyby ten japoński samuraj grał z lepszymi partnerami? U nas ma okazję się wykazać przy najlepszych zawodnikach ekstraklasy.
Dani Quintana (Jagiellonia) – Hiszpański magik w Białymstoku pokazywał niejednokrotnie teatr jednego aktora. Chyba każdy pamięta jego nieprawdopodobny show w meczu z Ruchem, kiedy do strzelonego hat-tricka dołożył dwie asysty. Wysoko uniesiona głowa, błyskawiczny drybling, strzał tuż zza linii pola karnego – to cechy rozpoznawcze Quintany. Jesienią strzelił sześć goli, siedmiokrotnie asystował i był jednym z najczęściej faulowanych zawodników w lidze.
Gergo Lovrencsics (Lech) – Chojrak. Pierwszy daje sygnał do ataku i pierwszy rzuca się do defensywy. Świetnie ułożona prawa noga – dośrodkowuje, podaje i strzela, oj strzela… Już dzisiaj mówi się, że może pójść drogą Aleksandra Tonewa. Na chwilę obecną najbardziej wartościowy piłkarz ofensywny Lecha. Trafia w ważnych momentach i dzięki temu stał się prawdziwym ulubieńcem kibiców.
Paweł Brożek (Wisła) – Lider klasyfikacji strzelców, lider klasyfikacji kanadyjskiej i najjaśniejsza postać krakowskiego zespołu. Wrócił po zagranicznych wojażach w stylu Tomasza Frankowskiego. 11 goli, sześć asyst – liczby nie kłamią. Co druga bramka z 30 strzelonych przez Wisłę była ściśle związana z Brożkiem. Zmysł strzelecki, wykończenie i opanowanie – te trzy cechy składają się w równanie, którego wynikiem jest tytuł króla strzelców.
Ławka rezerwowych: Gostomski (Lech), Jodłowiec (Legia), Sobolewski (Górnik), Golański (Korona), Masłowski (Zawisza), Garguła (Wisłą), Paixao (Śląsk).
Śledź autora tekstu na Twitterze – @DSmyk
Bunkrów nie ma ale też jest zajeeebiścieeee