Kariera holenderskiego golkipera przypomina sinusoidę. Przez lata zachwycał w barwach Newcastle United. Był jednym z czołowych bramkarzy Premier League. Po półfinałowym starciu na brazylijskim mundialu o Timie Krulu mówił cały świat. Ciężka kontuzja przedwcześnie zakończyła jednak pobyt Holendra w klubie znad rzeki Tyne. Ponadto zepchnęła także na margines wielkiego futbolu. Teraz powraca. Znów zachwyca, silniejszy o dotychczasowe doświadczenia, i jest na najlepszej drodze, by z „The Canaries” awansować do Premier League.
Już jako nastolatek Tim Krul opuścił Holandię, by dołączyć do młodzieżowego zespołu Newcastle United. Utalentowany golkiper szybko pokonywał kolejne szczeble, udowadniając spory potencjał. W zespołach młodzieżowych oraz podczas wypożyczeń do innych klubów prezentował się bardzo solidnie. To zwróciło uwagę sztabu szkoleniowego pierwszego zespołu. W sezonie 2009/2010, w którym Newcastle United awansowało do Premier League, pełnił funkcję zmiennika Steve’a Harpera. Zdołał jednak zanotować trzy występy w Championship, zachowując czyste konto we wszystkich meczach. Mimo bardzo obiecujących początków mało kto nad rzeką Tyne spodziewał się jednak, że Holender przez lata będzie jednym z liderów „The Magpies”.
Nastolatek wśród Geordiech
W kolejnej kampanii, tym razem już na najwyższym szczeblu, sytuacja nie uległa zmianie. Bronił Steve Harper, a młody zawodnik wyczekiwał swojej szansy. Ta nadeszła nieoczekiwanie. W spotkaniu z Evertonem angielski golkiper doznał urazu pleców, przez który przedwcześnie zakończył występ. W miejsce Steve’a Harpera na boisku pojawił się Tim Krul, zaliczając tym samym debiut w Premier League. Kontuzja Anglika okazała się jednak poważniejsza, niż początkowo przypuszczano. Trzymiesięczna absencja podstawowego golkipera „The Magpies” pozwoliła Timowi Krulowi na dobre wskoczyć do pierwszego składu zespołu. O holenderskim bramkarzu po raz pierwszy zrobiło się naprawdę głośno.
– Wydaje mi się, że cały świat zna Newcastle United. Zawsze jestem pod wrażeniem tego, ile osób ogląda Newcastle nawet w Holandii. W Holandii mamy mecz dnia, więc wiedziałem wszystko o [Alanie] Shearerze i wielkich nazwiskach. Nie wiedziałem jednak, ile to naprawdę znaczyło dla kibiców, dopóki tutaj nie przyjechałem. Kiedy miałem siedemnaście, osiemnaście lat, chodziłem na każdy mecz i siadałem na trybunach. Byłem obok kibiców, więc widziałem, jak dużo to dla nich znaczyło. W Newcastle ludzie oddychają Newcastle United, każdy chce, by Newcastle grało dobrze. To miasto szaleje na punkcie Newcastle United – mówił kilka dni po debiucie w Premier League w wywiadzie dla „The Independent” Tim Krul.
„The Magpies” w dalszej części sezonu grali jednak w kratkę. Problemu dopatrywano m.in. w dyspozycji Holendra. Gdy Steve Harper wrócił do pełnej dyspozycji, zastąpił Tima Krula między słupkami. Decyzja okazała się jednak błędem. Pod koniec kampanii Holender znów stanął w bramce Newcastle United, i to na dobre. W kolejnych sezonach piastował funkcję podstawowego golkipera zespołu znad rzeki Tyne. Nawet w przypadku nierzadkich urazów zawsze po powrocie do pełnej dyspozycji stawał między słupkami bramki Newcastle United. Zachwycał fenomenalnymi paradami, a regularna wysoka dyspozycja zaowocowała powołaniem na brazylijski mundial rozgrywany w 2014 roku.
Bohater narodowy i fatalna kontuzja
W ciągu całych mistrzostw świata na boisku spędził zaledwie minutę. Pod koniec dogrywki w ćwierćfinałowym meczu z Kostaryką selekcjoner „Oranje” Louis van Gaal zdecydował się na nietypową zmianę. Podstawowego bramkarza Holendrów, Jaspera Cillessena, zastąpił Tim Krul. Roszada tuż przed serią rzutów karnych przyniosła efekt. Golkiper Newcastle United wprowadził swój zespół do strefy medalowej turnieju, zostając bohaterem narodowym.
O zawodniku mówiły media na całym świecie. Więcej jednak podczas brazylijskiego turnieju Tim Krul nie zagrał, a Holendrzy z Ameryki Południowej wyjechali z brązowymi medalami. Po powrocie z mundialu golkiper nadal zachwycał w zespole z St. James’ Park. Imponował formą, stając się filarem Newcastle United i niepodważalnym numerem jeden zespołu z północno-wschodniej Anglii. Holender uznawany za jednego z najlepszych bramkarzy ligi stale zadziwiał kibiców oraz ekspertów, oprócz fantastycznych interwencji notując nierzadko także asysty. Wszystko szło po myśli zawodnika, aż do feralnego zgrupowania reprezentacji w październiku 2015 roku. Podczas spotkania z Kazachstanem Tim Krul odniósł uraz, który wyeliminował bramkarza z dalszej gry. Wyniki badań potwierdziły najgorsze obawy – golkiper zerwał wiązadła krzyżowe w kolanie. Zawodnik pauzował do końca sezonu, podczas którego „The Magpies” pożegnali się z Premier League.
Tak jak Newcastle United pożegnało się z angielską ekstraklasą, tak Tim Krul pożegnał się z zespołem znad rzeki Tyne. Wypożyczenie do Ajaksu miało pomóc golkiperowi powrócić do dyspozycji sprzed kontuzji. Tak się jednak nie stało. W Amsterdamie Holender był zaledwie rezerwowym, grając zaledwie w drugim zespole. Dlatego już zimą zmienił barwy klubowe, tym razem na zasadzie wypożyczenia przechodząc do AZ Alkmaar. Na AFAS Stadion w końcu zaczął występować regularnie, rozgrywając wszystkie ligowe spotkania do końca sezonu. Po kampanii spędzonej w Eredivisie Tim Krul miał wrócić na należne miejsce, czyli między słupki bramki Newcastle United. „The Magpies” po rocznej banicji w Championship awansowali do angielskiej ekstraklasy. Jednym ze wzmocnień miał być holenderski golkiper, który wracał do dawnej dyspozycji. Inny pomysł na zespół miał jednak szkoleniowiec klubu z St. James’ Park, Rafael Benitez.
Adoptowany Geordie
Jasny komunikat hiszpańskiego menedżera, że nie widzi zawodnika w drużynie, sprawił, że Tim Krul musiał zacząć rozglądać się za nowym pracodawcą. Holender początkowo trafił do Brighton & Hove Albion na zasadzie wypożyczenia, lecz już pod koniec września klub z Falmer Stadium ogłosił definitywne pozyskanie gracza. Po jedenastu latach Holender opuścił klub znad rzeki Tyne. Dziękując za pomocą Twittera kibicom Newcastle United za długotrwałe wsparcie, określił się mianem adoptowanego Geordie. Słowem definiującym mieszkańca Newcastle, używającego typowego dla regionu północno-wschodniej Anglii dialektu.
#NUFC ⚫️⚪️ pic.twitter.com/krMll6ZW7A
— Tim Krul (@TimKrul) September 1, 2017
W nowym zespole Tim Krul o miejsce między słupkami musiał od początku rywalizować z nowym nabytkiem „The Seagulls”, Mathew Ryanem. Mimo braku gwarancji gry w zespole Chrisa Hughtona Holender był podekscytowany nowym rozdziałem w karierze.
– Po kontuzji muszę pokazać, że wróciłem do dawnej dyspozycji. Nie ma znaczenia, co zrobiłeś dwa lata temu, ale to, co robisz teraz. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale jestem naprawdę podekscytowany tym wyzwaniem. Odniosłem kontuzję, grając dla reprezentacji. (…) Zamknąłem jednak ten rozdział i jestem podekscytowany rozpoczęciem nowego – powiedział golkiper w rozmowie z portalem Chronicle Live.
Na Falmer Stadium Holender nie potrafił jednak wygrać rywalizacji z Mathew Ryanem. Dalsza kariera Tima Krula stanęła pod dużym znakiem zapytania. Występy jedynie w rozgrywkach pucharowych sprawiły, że golkiper kolejny raz musiał poszukać nowego klubu, by regularnie grać. Pomocną dłoń do zawodnika wyciągnęło Norwich City rywalizujące na drugim poziomie rozgrywkowym w Anglii. Holender na Carrow Road miał docelowo zastąpić powracającego do Manchesteru City Angusa Gunna. W zespole Daniela Farke szybko wskoczył między słupki i po trudnym początku znów zaczął zachwycać.
Krok w tył, dwa do przodu
Na samym początku gry w zespole „The Canaries” na wierzch wypłynęły zaległości golkipera spowodowane brakiem regularnych występów. Holender popełniał błędy w ustawieniu, które nierzadko prowadziły do utraty bramek. Jednak z każdym kolejnym meczem coraz bardziej przypominał zawodnika z czasów, gdy był filarem Newcastle United. Między innymi bardzo dobra dyspozycja Tima Krula sprawiła, że pod koniec listopada Norwich City wskoczyło na fotel lidera Championship. Następnie „The Canaries” zanotowali serię świetnych rezultatów, zadomawiając się na czele tabeli.
– Musimy przyznać, że jesteśmy naprawdę zadowoleni z występów Tima. Wiele czystych kont, wiele znakomitych występów. Miał trochę zardzewiały początek sezonu, ale było to całkowicie zrozumiałe. Rozmawialiśmy o tej sytuacji. Odbyliśmy kilka spotkań. Tim jest zawsze bardzo samokrytyczny. Ma wysokie standardy. (…) Był poza grą od miesięcy, a może nawet od kilku lat, jeśli chodzi o regularne występy. Potem zanotował wiele wysokiej klasy występów i przyczynił się do wielu czystych kont [zespołu Norwich], szczególnie w meczach wyjazdowych – chwalił holenderskiego golkipera w grudniu minionego roku Daniel Farke.
Solid performance and really Important to get back to winning ways last night vs Birmingham. 🔰
Always special walking out on the pitch with my little princess 😍. #greatatmosphere #throwbackpic pic.twitter.com/rbWaxYddPg
— Tim Krul (@TimKrul) January 19, 2019
Siedemnaście kolejek przed końcem kampanii Norwich City nadal znajduje się w czubie tabeli. Do awansu jeszcze daleka droga. Wiele wskazuje jednak na to, że nawet w przypadku niepowodzenia „The Canaries” Tim Krul powróci do Premier League. Prezentując się na poziomie z najlepszych lat, Holender daje sygnał, że mimo wielu problemów znów jest gotowy do walki na najwyższym poziomie.