Termalica gra jakby chciała, ale nie mogła


Termalica miała okazję wygrać z osłabionym Zagłębiem. Nie udało się. Kolejny ważny mecz przeciwko rozpędzonemu GKS-owi Katowice

31 października 2025 Termalica gra jakby chciała, ale nie mogła
Zbigniew Harazim

Spotkanie o miano najlepszej drużyny grającej na pomarańczowo w Ekstraklasie skończyło się bez rozstrzygnięcia. Choć wyraźnym faworytem przed meczem było znajdujące się na fali Zagłębie Lubin, spotkanie ułożyło się tak, że Termalica mogła trzy punkty wyszarpać. Nieco ponad dziesięć minut po wyrównaniu „Słoni” z jedenastki, czerwoną kartkę dostał Luka Lucić z Zagłębia Lubin. Chcesz się utrzymać, takie sytuacje musisz wykorzystywać. Termalica atakowała, atakowała, ale się nie udało. Ekipa z Dunajca chce dobrze, ale trochę nie wie jak.


Udostępnij na Udostępnij na

Głośne wejście, potem cisza

Zazwyczaj wejścia beniaminów w sezon są stonowane. Nie ma spektakularnych tragedii, ale zazwyczaj niełatwo też o jakieś kosmiczne pogromy. Bruk-Bet Termalica tę tendencje wywróciła – na dzień dobry zdeptała i rozsmarowała Jagiellonie Białystok 0:4. Krzysztof Kubica wszedł w ciało Kevina de Bruyne, Morgan Fassbender zamienił się w Serge’a Gnabryego, Miłosz Mleczko bronił jak Wojtek Szczęsny.

Po tym dniu trochę nie wiedzieliśmy co myśleć. Początek Ekstraklasy, a my już w innej rzeczywistości. Czy ta Termalica taka dobra, a może Jagiellonia taka słaba? Do dziś nie wiemy. Po prostu, danego dnia Termalice wychodziło każde zagranie i każdy strzał, Jagiellonii wprost przeciwnie. Nałożyło się dużo zmiennych i jakoś tak wyszło, że Słonie wygrały. Dorabianie ideologii, rozważanie umiejscowienia „Słoni” w kategorii sensacji sezonu, robienie z Isika, Kubicy, Fassbendera i Zapolnika piłkarskich Bogów zostało poddane brutalnej weryfikacji przez czas.

Trzeźwe myślenie Marcina Brosza

Nastroje uspokajał Marcin Brosz. Wtedy można było to zinterpretować jako przerost ambicji, czy czepialstwo. Trener Termaliki po meczu celnie wypunktował zespół, wszystkie kwestia nad którymi „Słonie” muszą jeszcze popracować. Wysłał sygnał do zarządu, że przydałoby się parę wzmocnień.

Takie mecze tylko nas motywują, bo pokazują, że idziemy w dobrym kierunku. Natomiast to, co musimy wytworzyć, to rywalizacja. Jest nas zbyt mało i na niektóre pozycje potrzebujemy jeszcze wzmocnień. Rywalizacja fair play i wywieranie presji na każdym treningu pcha nas do przodu.

To fakt. O ile pierwszy skład wygląda w miarę solidnie, da się z nim wygrywać mecze przeciwko zespołom z dolnej części tabeli, to ławka rezerwowych i głębia składu raczej nie emanują jakością czy wielkim doświadczeniem.

Aż się prosiło o zwycięstwo z Zagłębiem Lubin

Doskonale było to widać zresztą na kanwie meczu z Zagłębiem. 70 minuta, czerwona kartka dla Luki Lucicia, na tablicy wynik 1:1. Gdyby te ataki były ciut skuteczniejsze, w ofensywie było więcej jakości, gdyby udawało wygrywać się pojedynki, znaleźć sposób na głęboko cofniętą defensywą Zagłębia Lubin, kto wie – może dzisiaj Termalica nie traciłaby czterech, a dwa punkty do wyjścia ze strefy spadkowej.

Była dobra okazja, by dać impuls, nie miał kto jej wykorzystać. Bo co z tego, że Krzysztof Kubica dwoił się i troił, skoro reszta jego kolegów była schowana w kieszeniach podopiecznych Leszka Ojrzyńskiego? Co z tego, że momentami „Słonie” były w stanie założyć naprawdę groźny pressing, skoro nie byli w stanie wykorzystać go jako bazę pod szybką kontrę, która mogłaby odwrócić rozstrzygnięcie spotkania? Termalica musiała dostać rzut karny, by móc strzelić gola naprawdę dobrze zorganizowanej i intensywnie pracującej defensywie „Miedziowych”.

Problemy z głębią składu

Na końcówkę meczu Bruk-Bet Termaliki Nieciecza z Zagłębiem Lubin weszli Andrzej Trubeha i Rafał Kurzawa. Fajne chłopaki, trudno nie mieć sympatii do tych piłkarzy, ale na tle defensywy Zagłębia Lubin – które wcale ekstraklasowym hegemonem nie jest – wyglądali naprawdę blado i bezradnie.

Trudno winić Marcina Brosza, że na końcówkę meczu wpuścił akurat tę dwójkę. Bo kogo innego? Władze „Słoni” olały Ekstraklasę. Stwierdziły, że skoro zadziałało w pierwszej lidze, to może tutaj też zadziała. Albo po prostu wolą grać w Betclic 1. Lidze. Ciężko mi uwierzyć, że chcą by klub się rozwijał. Rozumiem, niewielka miejscowość, sufit możliwości ustawiony jest dość nisko. Niemniej, ten klub ma trochę niewykorzystanego potencjału. Warto coś z tym zrobić, by lokalnym kibicom dać choć trochę radości.

Na razie łatwo nie jest. Obrazują to transfery. Zagraniczne wzmocnienia skupiły się wokół graczy FC Universitatea Cluj – obecnie dziewiątej drużyny rumuńskiej ekstraklasy. Do Niecieczy przybyli Lucas Masoero oraz Radu Boboc. Na razie Ekstraklasy nie zwojowali. Co więcej, nie zrobili nawet za dużo, by móc nazwać ich pieszczotliwym mianem solidnych ligowców – już i tacy piłkarze zrobiliby różnice w tej smutnej kadrze Termaliki.

Żeby się utrzymać, trzeba mieć o klasę lepszy skład i mimo wszystko – robiącą różnice głębie.

Słaba defensywa Termaliki

Krajobraz po cudzie w Białymstoku minął się z marzeniami i nadziejami kibiców Bruk-Bet Termaliki. Nieciecza ma na koncie dwa zwycięstwa, cztery remisy i siedem porażek. Do tego aż 25 goli straconych – w tej statystyce ustępują tylko Lechii Gdańsk, do której łatka posiadania tragicznej defensywy przylgnęła już dawno.

Przeglądając listę obrońców Termaliki, widzę te 25 straconych goli. Bartosz Kopacz, solidny ligowiec, ale potrzebuje w swoim otoczeniu kogoś pewniejszego, by dawać jakąś korzyść. Gabriel Isik – solidna marka, potrafi dać coś od siebie w ofensywie. Póki co, liga być może troszkę go przerasta. Artem Putivtsev, kapitan. Piłkarz, którego trudno nie lubić i fajnie znów go widzieć w Ekstraklasie. To klubowa legenda. W barwach Termaliki ma na koncie aż 270 występów. Był w Ekstraklasie, był w pierwszej lidze, doczekał się powrotu do elity polskiej piłki. Jego kariera chyli się ku końcowi. Fakt, wciąż jest w stanie sporo wnieść do klubu, doświadczenie to niedoceniony kapitał, ale znowuż – czy to gracz, który pozwoli utrzymać Termalice w Ekstraklasie? Mam wątpliwości.

„Słonie” muszą też wreszcie zacząć wykorzystywać atut własnego boiska. U siebie w tym sezonie nie wygrali jeszcze ani razu. Za łatwo pozwalają rywalom wchodzić we własne pole karne – współczynnik oczekiwanych goli straconych wynosi łącznie 21.35 – gorszym może pochwalić się tylko Arka Gdynia i Pogoń Szczecin.

Są chęci, ale konkretu brak

Gracze Bruk-Bet Termaliki Nieciecza angażują się w grę. Momentami pokazują, że ich obecność w Ekstraklasie nie jest dziełem przypadku. Brakuje konkretów. Słonie mają problem z wchodzeniem w pole karne rywali, generowaniem groźnych sytuacji, czy nawet decyzyjnością – w niektórych momentach brakuje oddania strzału jako postawienia kropki nad „i”. Jest chęć, widać, że trener Marcin Brosz ma jakiś pomysł na mecz. Brakuje transformacji tych elementów na realne działanie i płynące z niego korzyści w postaci bramek, a w ich efekcie – zwycięstw.

Według informacji sport.pl, po porażce Termaliki z Wisłą Płock sprzed dwóch tygodni postanowiono rozejrzeć się za dostępnymi alternatywami. Pytanie tylko, czy jest sens? Marcin Brosz wcale nie musi być kolejnym trenerem, który padnie ofiarą własnego sukcesu. Ba, nawet nie powinien być. Dostał jedną z najsłabszych kadr w Ekstraklasie. Gra na miarę możliwości tej ekipy. I tak w mecz z Zagłębiem w porównaniu do innych spotkań było widać więcej elementów wskazujących na jakiś progres drużyny. Nie przełożyło się to na zwycięstwo wtedy, ale kto wie, może uda się z Gieksą, może z Arką lub Lechią, czy jak za starych dobrych czasów – przeciwko Legii Warszawa.

Zresztą, kibice Termaliki wyrazili swoje stanowisko w kwestii Marcina Brosza podczas z Zagłębiem Lubin. Kilkukrotnie skandowano nazwisko trenera.

Ważny mecz w kontekście walki o utrzymanie

„Słonie” rozegrają dziś jeden z istotniejszych meczów w kontekście walki o utrzymanie. Rywalami GKS Katowice. Mecz trudny, bowiem wszystko wskazuje na to, że Gieksa wreszcie przypomniała sobie jak wygrywać mecze. Okazało się, że poza Bartoszem Nowakiem gole mogą strzelać także Ilia Szkurin czy Adam Zrelak. W aspekcie kreowania sytuacji i postawy w polu karnym rywala groźny jest także Borja Galan. Katowiczanie ostatnio pokonali Koronę Kielce 1:0, wcześniej rozbili Motor Lublin 5:2, byli w stanie postraszyć Lecha Poznań, jednak wtedy pomimo niezłej gry podopiecznym Rafała Góraka nie udało się stracić punktów. Wygląda na to, że GKS Katowice coraz odważniej wchodzi na zwycięski szlak – to nie jest dobra wiadomość dla Termaliki.

Podopieczni Rafała Brosza w listopadzie będą podejmować Legię Warszawa, Arkę Gdynia oraz Lechię Gdańsk. Jeżeli tutaj zabraknie choć jednego zwycięstwa, marzenia o dłuższym pobycie na ligowym szczycie staną się naprawdę bardzo trudne do zrealizowania.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze