Legia Warszawa po trudnym meczu odniosła zwycięstwo w 1. kolejce Ligi Europy. Spartak Moskwa długo dyktował warunki gry, ale Rosjanom nie starczyło sił na pełne 90 minut. Zmiany przeprowadzone przez Czesława Michniewicza zapewniły mistrzom Polski komplet punktów i wygraną w fazie grupowej europejskich pucharów po pięciu latach przerwy.
Losowanie Ligi Europy nie było przyjemne dla mistrzów Polski. Los zdecydował, że Legia Warszawa w fazie grupowej będzie musiała się zmierzyć ze Spartakiem Moskwa, Leicester City i SSC Napoli. Niezwykle trudne zestawienie, które oznaczało tylko szansę na walkę o 3. miejsce i awans do fazy pucharowej Ligi Konferencji Europy. Ale pod warunkiem, że podopieczni Czesława Michniewicza będą lepsi od Rosjan. Mecz w 1. kolejce pokazał, że nawet o to nie będzie tak łatwo. Mimo zwycięstwa 1:0 trener polskiej drużyny będzie miał co analizować.
Legia Warszawa gra do końca
Mistrzowie Polski powrót do fazy grupowej europejskich pucharów zaczęli od ważnego zadania. Mając w grupie Leicester i Napoli, trudno było realnie myśleć o awansie do fazy pucharowej Ligi Europy. Ścieżka bardziej możliwa do zrobienia wiodła przez Moskwę. Spartak to miał być ten rywal, z którym Legia Warszawa mogła się zmierzyć w kwestii wywalczenia 3. miejsca i promocji do 1/8 finału Ligi Konferencji Europy.
Od samego początku meczu nie było łatwo. Polska drużyna głównie była zepchnięta do defensywy. Obraz kamery skupiał się najczęściej na okolicach pola karnego mistrza Polski, które często było odwiedzane przez piłkarzy Spartaka. Legia Warszawa dobrze zagęszczała swoje przedpole, ograniczając możliwości ataków ze środka pola. Dużo problemów było na bokach, zwłaszcza po stronie Filipa Mladenovicia, który miał sporo problemów z Victorem Mosesem. Pierwsza połowa nie była największych lotów, bo mimo wielu strzałów Rosjan i zaledwie dwóch Polaków nie było za bardzo czym się zachwycać.
Do meczu @LegiaWarszawa ze Spartakiem Moskwa pozostały niecałe dwie godziny. Jakim wynikiem według Was zakończy się dzisiejsze spotkanie ekipy Czesława Michniewicza? 🧐 #SPALEG
— iGol (@igolpl) September 15, 2021
Optymizmem nie wykazali się także nasi czytelnicy, którzy w sondzie przedmeczowej bardziej spodziewali się wygranej rosyjskiej drużyny. W drugiej połowie gra mistrzów Polski za bardzo się nie poprawiła. Legia Warszawa dalej była bardziej stłumiona i z trudem przychodziło jej tworzyć akcje ofensywne. Spartak Moskwa dobrze wiedział, że największe zagrożenie idzie ze strony Mahira Emreliego, który był pilnie kryty. Ale Rosjanie mieli też swoje problemy, które nie potrafili do końca rozwiązać. Zwłaszcza z celnością, bo piłkarze ze stolicy Rosji nie potrafili za bardzo zatrudnić Artura Boruca. Przez cały mecz oddali 23 strzały, ale tylko trzy były w kierunku światła bramki mistrza Polski. Taka zła seria musiała się w końcu zemścić.
Czesław Michniewicz zaczął reagować na to, co działo się na boisku. Widział też, że Spartak ma coraz mniej sił. Skupieni na ofensywie Rosjanie zwolnili tempo gry, co zaczęli wykorzystywać mistrzowie Polski. Co prawda Samuel Gigot obił poprzeczkę Artura Boruca w 67. minucie, ale potem Emreli odpowiedział strzałem w słupek w 78. minucie. Ostatnie minuty meczu pokazały, że niekoniecznie to spotkanie musi się skończyć remisem. W samej końcówce rajd świeżo wprowadzonego na boisko Ernesta Muciego zakończył się akcją bramkową. Jedynego gola zdobył Lirim Kastrati, a trzy punkty pojechały do Warszawy.
Gambit Michniewicza bije Spartak
Dla Czesława Michniewicza i wielu piłkarzy Legii mecz ze Spartakiem był pierwszym pojedynkiem w tej „średniej” skali europejskiej. Dla mistrzów Polski gra w fazie grupowej Ligi Europy to powrót na ten poziom po pięciu latach. Na przedmeczowej konferencji prasowej z ust polskiego trenera padły ostrożne słowa: – Wracamy do Europy po pięciu latach i musimy mieć szacunek do przeciwnika, ale też swój plan. Mamy go i chcemy go wprowadzić w życie. Liczymy na to, że sprawimy sobie i naszym kibicom miłą niespodziankę. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony, a wtedy wynik będzie sprawą otwartą.
Od początku meczu tempo gry było narzucane przez Spartak. Legia była nastawiona na przyjęcie rywala na swojej połówce i czekanie na swoje okazje z kontr. Szczelnie zamknięto przedpole, zmuszając Rosjan do gry bokami, a zwłaszcza prawym skrzydłem. Gospodarze chcieli wykorzystywać to, że Filip Mladenović lubi zapędzić się do przodu i zostawia lukę w swoim sektorze. Serb w obronie miał problemy z Victorem Mosesem i wspierającym go Quincym Promesem.
– Wiedziałem, że będzie to taki mecz. Zdawałem sobie sprawę, że Rosjanie potrafią utrzymać piłkę w grze, grają w podobnym ustawieniu do nas. Chcieliśmy uniknąć łatwych strat. Niestety koło 40. minuty przestaliśmy biegać. Stanęliśmy i czekaliśmy na przerwę, co mogło się dla nas źle skończyć, było mało opcji do podania – mówił po meczu Czesław Michniewicz dla Viaplay.
Problematyczne były także wrzutki z bocznych sektorów oraz stałe fragmenty gry. Rosjanie często potrafili dochodzić do dośrodkowań, ale mieli sporo problemów z celnym wykończeniem akcji. Najlepszą stworzyli dopiero po upływie godziny, ale nawet wtedy niepilnowany Samuel Gigot z sześciu metrów trafił w poprzeczkę. Legia w tym meczu musiała być mocno skoncentrowana w obronie. Dobrze defensorów wspierali pomocnicy, ale gorzej wyglądało to już w ofensywie.
To też jest sztuka. Wygrać mecz, który kompletnie ci nie wychodzi 👏
Mimo wygranej Legii 1:0 to raczej trener będzie mieć trochę uwag do zawodników. Dzisiaj strasznie opornie szło w ofensywie 😬#UEL #SpartakLegia #Legia #Spartak— Michał Krzeszowski (@Krzeszov) September 15, 2021
Mistrzowie Polski mieli dużo problemów z przejściem do ataku pozycyjnego. Dużo akcji chcieli uruchamiać przez prostopadłe piłki do Mahira Emreliego, ale Azer albo był odcinany, albo po otrzymaniu futbolówki nie miał komu odegrać piłki. Do 75. minuty trudno było Legii przedrzeć się w okolice pola karnego Rosjan. Pierwszą naprawdę groźną akcję udało się stworzyć dopiero w 78. minucie, kiedy Emreli obił słupek rywali.
Na szczęście przy ławce rezerwowych odpowiednio reagował Czesław Michniewicz. Polski trener wyczuł moment na to, aby wprowadzić bardziej ruchliwych zmienników. Wejście na boisko Limira Kastratiego i Ernesta Muciego odmieniło oblicze gry. Kiedy wydawało się, że Legia Warszawa będzie mogła liczyć co najwyżej na jeden punkt za remis, jeden zryw Albańczyka dał jej komplet punktów. Środek pola był pod kontrolą, ale problemy były na skrzydłach. Kompletnie zmieniło się oblicze mistrzów Polski, kiedy na bokach pojawili się nowi zawodnicy. Przede wszystkim wejście Kastratiego dodało brakującego impulsu w ataku. Nawet zaczął żywiej wyglądać Emreli, który długo czuł się osamotniony w ataku.
Portugalia, Belgia, Włochy w U21, Slavia, Spartak z @LegiaWarszawa – w ostatnich latach żaden polski trener nie pokonał tylu wyżej notowanych rywali co Czesław Michniewicz. Dobrze, że Dariusz Mioduski po nieraz dziwnych eksperymentach zatrudnił poważnego trenera.
— Maciej Kaliszuk (@Maciej_Kaliszuk) September 15, 2021
Trudno na ten moment powiedzieć, czy taki był plan na cały mecz Michniewicza: przyjąć Rosjan, dać się im wyszaleć, a pod koniec uderzyć. Z pewnością cieszy to, że kadra mistrza Polski jest szeroka. Legia Warszawa ma dużo jakości, nie tylko w wyjściowej jedenastce. Bez tego byłoby trudno rywalizować w Lidze Europy i jeszcze myśleć o poprawie sytuacji w ekstraklasie. Nas cieszy zwycięstwo polskiej drużyny w 1. kolejce europejskich pucharów. Do budżetu warszawiaków wpłynie nagroda za zwycięstwo w postaci 630 tys. euro. Dodatkowo do rankingu UEFA wpływają kolejne punkty dla polskiej ligi, które w przyszłości mogą zaowocować lepszą pozycją polskich drużyn na starcie kolejnych eliminacji.
Wygraliśmy spotkanie bardzo trudne, bo pierwsze, nie znając jeszcze poziomu Ligi Europy. Nie tylko ja, jako trener, ale jest wielu zawodników, którzy odnieśli pierwsze zwycięstwo na tym poziomie. Cieszymy się bardzo.Czesław Michniewicz po meczu ze Spartakiem dla Viaplay
Będą z nich ludzie
W kontekście pojedynku ze Spartakiem Moskwa można było ocenić, jak wygląda zespół mistrza Polski w skali europejskiej, a przy okazji lepiej ocenić nowe nabytki. Na temat Maika Nawrockiego nie musimy dużo pisać, bo od początku przygody z Legią wygląda bardzo solidnie. Kibice mieli największe obawy co do obsady prawego wahadła po odejściu Josipa Juranovicia.
Kiedy Chorwat był jeszcze w kadrze polskiej drużyny, nie było mowy o tym, żeby Mattias Johansson mógł grać. Dopiero teraz Szwed wchodzi do składu, a pierwszym ważnym sprawdzianem był pojedynek ze Spartakiem Moskwa. W jego sektorze operował Ayrton, który uchodzi za jednego z groźniejszych piłkarzy rosyjskiego klubu. Brazylijczyk nie mógł być zadowolony ze swojego występu, bo przeciwko 29-letniemu piłkarzowi Legii za dużo nie mógł zrobić.
🇸🇪 Mattias Johansson przeciwko Spartakowi Moskwa:
➡️ 67 kontraktów z piłką
➡️ 12/17 wygranych pojedynków
➡️ 4/4 udane odbiory
➡️ 5 wywalczonych rzutów wolnych
➡️ 2 wygrane główkiBardzo pozytywnie mnie dzisiaj zaskoczył. Był jednym z najlepszych na boisku. #SPMLEG pic.twitter.com/3okKbCP22s
— Skandynawski Futbol (@Skandynawski_F) September 15, 2021
Igor Kharatin dopiero poznaje drużynę mistrzów Polski, ale już teraz ma miejsce w wyjściowym składzie. Reprezentant Ukrainy zagrał przeciętne spotkanie, ale głównie operował w środkowej strefie. Legia Warszawa przez dłuższy czas była za podwójną gardą, więc jeszcze nie możemy więcej powiedzieć na jego temat. Dla niego mecz skończył się po godzinie gry, bo wtedy został zdjęty z boiska.
Czekamy cały czas na więcej polotu i błysku ze strony Josue. Przed jego debiutem w barwach mistrza Polski pojawiało się dużo pochwał i gratulacji dla Legii. Portugalczyk na razie ma tylko momenty przebłysków. Wszyscy widzą, że nie jest to piłkarz, któremu przeszkadza piłka obok nogi. Jednocześnie ma się wrażenie, że to jeszcze nie jest wszystko, co chciałby on pokazać. Może odpali dopiero w listopadzie, kiedy będzie już w odpowiednim rytmie meczowym.
Myślałem, że nie może się trafić lepszy napastnik Legii od Pekharta. Ale Emreli jeśli już nie przeskoczył w hierarchii Czecha, to bardzo mocno na niego naciska. W końcu to król strzelców lepszej ligi od ESA. #SPALEG
— Kacper Kozłowski (@KacperKozlowskk) September 15, 2021
Mahir Emreli w Legii gra od początku eliminacji do Ligi Mistrzów. Szybko kupił sobie serca kibiców mistrza Polski. Pod pewnym względem Azer jest wyjątkowy, bo chyba nikt nie oczekiwał od niego aż tak dobrej gry. Mało kto się spodziewał, że zawodnik przychodzący z Azerbejdżanu posadzi na ławce króla strzelców PKO Ekstraklasy i nie da mu za wiele szans na grę.
Ale swoją jakością 24-latek udowadnia, że Warszawa może być tylko chwilowym przystankiem przed próbą podboju lepszej ligi. W meczu ze Spartakiem nie było mu łatwo, bo był dość szczelnie kryty. Mimo to udało mu się dojść do kilku prób strzeleckich lub okazji do wystawienia piłki partnerom. Obił słupek Rosjan i wziął na siebie uwagę obrońców przy golu zdobytym przez Kastratiego.
Gol Kastratiego do pustaka, ale cały jego występ na wielki plus. To będzie kozak zjadający ligę. Dariusz Mioduski mówił nam w poniedziałek: mieliśmy budżet na Sorescu, a Kastrati pojawił się nagle. Wymagał przekroczenia budżetu. Zaryzykowaliśmy.
No to już się zwraca ryzyko.
— Przemek Langier (@plangier) September 15, 2021
Duże wrażenie robi Lirim Kastrati. Kosowianin na ten moment zagrał dwa mecze w Legii, ale oba wchodząc z ławki rezerwowych. Już w spotkaniu ze Śląskiem pokazał, jak dobrym może być piłkarzem. Podobnie było w Moskwie. Zaraz po jego wejściu na boisko Spartak zaczął mieć coraz więcej problemów na swojej lewej stronie. 22-latek był mocno widoczny i próbował pociągnąć grę mistrza Polski. To on sprawił, że trzy punkty trafiły do Warszawy. Sami nie możemy się doczekać, aż Kastrati zacznie grać w pierwszym składzie. To piłkarz z potencjałem na podbicie PKO Ekstraklasy.