Takich meczów się nie rozgrywa. Takie mecze się wygrywa


Juventus podejmie na własnym stadionie FC Porto

9 marca 2021 Takich meczów się nie rozgrywa. Takie mecze się wygrywa
Paweł Andrachiewicz / PressFocus

Pierwszy mecz już za nami. To zamknięta historia wspaniałego zwycięstwa portugalskiego zespołu nad Juventusem. Jednak ,co być może najważniejsze w całym spojrzeniu na rewanż, Juventus strzelił gola, który daje olbrzymie nadzieje. Bez tej bramki we Włoszech nastroje byłyby zupełnie inne. Dzięki niej wystarczy skromne 1:0 i awans zostanie w Turynie. Cristiano Ronaldo na pewno się o to postara.


Udostępnij na Udostępnij na

Właśnie ten Cristiano to zawsze argument przemawiający do wyobraźni zarówno rywali, jak i kibiców. Wystarczy napisać, ile bramek zdobył w całej swojej historii występów w Lidze Mistrzów. Wszystko staje się jasne. Wiadomo już, kogo trzeba uważać za faworyta tego rewanżu. On uwielbia takie mecze. Doskonale pamiętamy rewanż z Wolfsburgiem na Bernabeu. Goście przyjeżdżali z dwubramkową zaliczką, ale Cristiano nic sobie z tego nie robił. Strzelił hat-tricka i poprowadził Real do awansu. Nie zdziwimy się raczej, jeśli tak będzie i teraz. Wtedy w składzie Realu był też przyjaciel CR7, Pepe. Dziś staną ponownie naprzeciw siebie. Trzy tygodnie wcześniej ten pojedynek wygrał nieznacznie obrońca. Dziś cały Turyn liczy na Cristiano.

Jak oni ostatnio grają?

Oba zespoły mają taki sam bilans ostatnich pięciu spotkań. Trzy zwycięstwa, remis i porażka. Różnica jest jednak taka, że „Juve” do meczu rewanżowego podejdzie po „serii” dwóch ligowych spotkań z rzędu. Co ważniejsze, po jednym z najlepszych meczów za kadencji Pirlo na ławce trenerskiej. W weekend turyńczycy pokonali Lazio 3:1, oszczędzając przez większość czasu Cristiano Ronaldo. Wypoczęty Portugalczyk to najgroźniejsze z wszystkich jego możliwych oblicz. Tym bardziej jeśli w weekendowym spotkaniu nie strzelił gola. Nie jest to coś, o czym marzyli w Porto. Wydaje się, że powoli koncepcje Adrei Pirlo, które gdzieś ma w głowie, zaczynają wprowadzać do gry także jego piłkarze. „Juve” po prostu ostatnio wykonało postęp, przynajmniej takie można mieć wrażenie.

O ile osłabienia w Juventusie zdecydowanie łatwiej jest jakoś zatuszować dzięki rozbudowanej kadrze, o tyle gdy ze składu Porto wypada dwóch kluczowych piłkarzy takich jak: Pepe i Corona, to robi się już poważny problem. Pepe to nie tylko umiejętności czysto piłkarskie. To zdecydowanie coś więcej. Jednym słowem lider, człowiek, który potrafi w zespole wzniecić ducha walki w trudnych momentach. Czasem podostrzyć, złapać żółtą kartkę, ale dzięki temu doprowadzić do zmiany nastawienia drużyny. Corona z kolei ma najwyższy w lidze współczynnik kluczowych podań na mecz. To pokazuje, jak wiele znaczy dla kreacji ofensywnych akcji Porto. Obaj jednak znaleźli się na pokładzie samolotu lecącego do Turynu. Choć decyzja o ich występie będzie podejmowana już bezpośrednio kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem. Miejmy nadzieję, że zagrają. Tak będzie lepiej dla widowiska.

„Juve” vs Porto, kto zabłyśnie?

Zacznijmy od gospodarzy. Nie będę wymieniał ponownie Cristiano Ronaldo, bo to jest oczywiste. Ostatnio znakomicie wygląda w końcu Federico Chiesa, sprowadzany latem jako wielki talent włoskiej szkoły futbolu. Powoli zaczyna dawać przesłanki, że ten ruch nie był błędem. To on dał „Juve” nadzieję na Estadio do Dragao, strzelając gola na 2:1. To dzięki tej bramce Juventus może podejść do meczu z naprawdę dużym spokojem. W końcu wystarczy 1:0. Chiesa w ostatnich pięciu meczach zaliczył cztery bezpośrednie udziały przy bramkach piłkarzy z Turynu.

Kluczowy na pewno może być też Wojciech Szczęsny. Polak od dłuższego czasu błyszczy w bramce „Bianconerich”. W meczu ze Spezią obronił nawet karnego w ostatniej minucie meczu i dzięki temu zachował czyste konto. To dla Wojtka na pewno bardzo ważne. Mimo dobrych ocen, które zbiera po większości spotkań, liczba czystych kont w Serie A nie powala na kolana. Zaledwie pięć razy nie stracił gola, ale to bardziej wina defensywy Juventusu niż polskiego golkipera.

Po stronie Porto? Na pewno niezwykle ważny może być Sergio Oliveira. Kto by pomyślał, że środkowy pomocnik będzie najlepszym strzelcem zespołu, w którym grają Moussa Marega i Mehdi Taremi? Pewnie niewielu ludzi na świecie. A jednak na kilka godzin przed rewanżem w Turynie to 28-letni Portugalczyk przewodzi tej klasyfikacji. W pierwszym meczu nie udało mu się wpisać na listę strzelców. Czy będzie próbował dziś wieczorem? Z pewnością tak, pytanie, czy mu się uda.

Tak jak w „Juve” niezwykle ważny może być nasz Wojtek Szczęsny, tak dla sukcesu Porto w dzisiejszym meczu kluczowy musi być Marchesin.  Argentyńczyk ma dwa razy więcej czystych kont w lidze portugalskiej niż Wojtek w Serie A. Jednak wiadomo, zupełnie inny poziom grania jest we Włoszech. Na pewno Szczęsny ma zdecydowanie trudniejsze zadanie. Co innego Liga Mistrzów. Tam liczba czystych kont (4) bramkarza Porto robi już zdecydowanie większe wrażenie. Marchesin w świetle ligomistrzowskich reflektorów prezentuje się znakomicie. Jego znakomity występ będzie oznaczał szansę dla Porto w dzisiejszym meczu.

***

Faworyta tego meczu nietrudno wskazać. Na pewno jest nim Juventus. Wynika to z kilku czynników. Po pierwsze, posiada w swoim składzie najlepszego strzelca Ligi Mistrzów w historii. Drugi argument to gra na własnym stadionie, choć ten czynnik bez kibiców traci na wartości. Po trzecie, większa jakość piłkarska całego zespołu. Można mieć wątpliwości, czy Oliveira przebiłby się do pierwszego składu zespołu z Turynu. Po czwarte, „Juve” w końcu zaczęło łapać rytm. To niezwykle ważny czynnik.

Co daje nadzieję Porto? Właściwie jego główną bronią powinny być kontry i upływający czas. Biorąc pod uwagę, że gospodarze muszą coś strzelić, w miarę upływających kolejnych minut bez gola będą się otwierać. Wtedy pojawi się miejsce na szybki atak. Każdy taki wypad zakończony sukcesem w postaci bramki oznacza kolejne ciężary dla „Juve”. Chyba że trener Conceicao wymyśli coś innego, co by było pewną niespodzianką. Nam pozostaje czekać i liczyć na znakomity spektakl rozegrany w Turynie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze