Tegoroczny marzec w kontekście wydarzeń futbolowych. Mieliśmy do czynienia z sytuacjami niespodziewanymi, ale też przykrymi i bardzo widowiskowymi starciami. Przyjrzyjmy się im zatem bliżej i zobaczmy, co zaoferował nam ten miesiąc w kontekście piłkarskim.
Na naszym rodzimym podwórku doszło do większości pojedynków ćwierćfinałowych w Pucharze Polski (pierwszy mecz rozegrany został 12 lutego między Śląskiem a Legią). Być może nie byłoby to warte wspomnienia w tym tekście, gdyby nie objawienie zeszło sezonowych rozgrywek, czyli drugoligowy (de facto występujący w trzeciej klasie rozgrywkowej) klub Błękitni Stargard Szczeciński. Dzięki świetnemu zaangażowaniu w grę przez całe 180 minut w dwumeczu z Cracovią udało się im wygrać 2:0 zarówno u siebie, jak i na stadionie przy ul. Kałuży. Bohaterem stargardzian stał się 22-letni Radosław Wiśniewski, czyli zdobywca dwóch bramek w dwumeczu – jednej w Stargardzie i jednej w Krakowie.
Żaden Arsenal, Monaco, Atleti czy Bayer nie zasłużył na okładkę @przeglad oddajemy ją Błękitnym! #szacun pic.twitter.com/WhwHO2FAt6
— Michał Pol (@Polsport) March 17, 2015
W Lidze Mistrzów oraz Lidze Europy doszło do rozstrzygnięć w 1/8 finału. W przypadku pierwszego turnieju największą niespodziankę dla kibiców sprawiło AS Monako, które to mimo porażki 0:2 z Arsenalem u siebie awansowało do ćwierćfinału dzięki uprzednim zwycięstwie 3:1 na Emirates Stadium. Warty uwagi był również pogrom, jaki sprawił Bayern Monachium Szachtarowi Donieck na Allianz Arena. „Bawarczycy” przy udziale Roberta Lewandowskiego (gol i asysta) zwyciężyli 7:0.
https://twitter.com/barcastuff/status/578314307202629632
W przypadku tych drugich pod względem prestiżu rozgrywek europejskich największą niespodziankę sprawiło Dynamo Kijów, które w składzie z Łukaszem Teodorczykiem pokonało na własnym obiekcie 5:2 Everton, przegrywając na Goodison Park tylko 2:1. Innych niespodzianych awansów dokonało Dnipro (wygrana po dogrywce z Ajaksem) oraz Club Brugge (wyeliminował Besiktas Stambuł).
Myśląc o marcu, nie można zapomnieć na pewno o Liverpoolu. O ile miesiąc ten zaczął się dla „The Reds” obiecująco – wygrana z Manchesterem City 2:1 – o tyle końcówka miesiąca była wręcz tragiczna. Wszystko przez niesamowity przebieg derbów północno-zachodniej Anglii. Na Anfield Road na początku drugiej połowy na murawie pojawił się Steven Gerrard, dla którego było to ostatnie starcie z Manchesterem United. Jak się okazało zaledwie kilkadziesiąt sekund później, niestety opłakane w skutkach. Za brutalne wejście w nogi Andera Herrery legendarny gracz Liverpoolu obejrzał czerwoną kartkę. Jego zespół ostatecznie przegrał 1:2, a sam Gerrard stał się oczywiście obiektem okrutnych kpin ze strony futbolowych szyderców. Drwili oni chociażby z tego, iż tamtego pamiętnego dnia na dłużej na murawie zagościł Pele niż były kapitan drużyny znad Mersey (w trakcie przerwy Brazylijczyk jako honorowy gość wyszedł na chwilę na murawę, aby powitać kibiców).
https://www.youtube.com/watch?v=9pCoxRnPka0
W ekstraklasie nie działo się nic specjalnie atrakcyjnego czy też niespodziewanego. Po marcowych spotkaniach fotel lidera zajmowała Legia Warszawa z trzypunktową przewagą nad drugim Lechem.
W towarzyskim meczu Brazylia–Chile rozegranym pod koniec marca doszło do kontrowersyjnej sytuacji, w której to Gary Medel dopuścił się dość poważnego przewinienia na Neymarze, za co nie poniósł większych konsekwencji. – Muszę pogratulować sędziemu postawy w tym meczu, ale wydaje mi się, że ten incydent mu umknął. To nie była piłka nożna, to było zagranie rodem z UFC. Ale arbiter tego nie widział. Jest na boisku, żeby wszystko obserwować, ale tego nie robi. Na murawie jest ich czterech i nikt nic nie zobaczył – w takim tonie wypowiadał się nominowany aktualnie do nagrody złotej piłki zawodnik.
https://www.youtube.com/watch?v=Xdn-DfJP1cQ