Tak się bawi Hiszpania! I jak tu nie kochać takiego futbolu


Hiszpania dała prawdziwy show w meczu z Kostaryką

23 listopada 2022 Tak się bawi Hiszpania! I jak tu nie kochać takiego futbolu
teamtalk.com

Jeśli ktoś przed mundialem wątpił w młodziutką reprezentację Hiszpanii, to dostał błyskawiczną odpowiedź. A w zasadzie reprymendę – „La Furia Roja” pokazała innym, jak się gra ze słabszym przeciwnikiem. Jak zamknąć mecz w pierwszej połowie, a przy okazji świetnie się bawić, posiadając piłkę. Środek pola wyglądał jak zbiorowisko magików, którzy wyciągają co chwilę dla kolegów piłkę z kapelusza. Czary. Hiszpania o sobie przypomniała.


Udostępnij na Udostępnij na

Przed meczem z Kostaryką dużo mówiło się o krytyce Luisa Enrique. Było sporo pretensji o powołania i styl gry bez „dziewiątki”. Mecz otwarcia zadał jednak kłam wszystkim sceptycznym przypuszczeniom. Hiszpania rozwaliła rywali, grając przy tym fantastyczną piłkę. Od początku do końca pewna, dlatego wygrana 7:0 nie może dziwić. „La Roja” z wielkim optymizmem może spoglądać na pozostałe grupowe spotkania i nie tylko.

Hiszpania i magiczny środek pola

Wielki wpływ na to, jak wyglądała Hiszpania w swoim pierwszym meczu na mundialu w Katarze, miała linia pomocy. Można się rozpływać nad grą Gaviego z Pedrim. To nie jest przyszłość tej reprezentacji, a jej teraźniejszość W głowie się nie mieści, ile razy ta dwójka ogrywała biednych reprezentantów Kostaryki. Tiki-taka jak za najlepszych hiszpańskich czasów. Do których zresztą zespół Luisa Enrique może nawiązać.

Nie będziemy już wspominać o tym, że Gavi i Pedri to jeszcze nastolatkowie. Zresztą, to im tylko pomaga. Ich bezczelność jest niesamowita. Po Luisie Enrique można spodziewać się więcej nietypowych pomysłów – takim było też wystawienie „Rodriego” na stoperze. To tylko pokazywało, że Hiszpania w tym meczu będzie nastawiona na rozgrywanie piłki i wielką moc kreacji. Jej potencjał w tym aspekcie jest olbrzymi.

Zatem od pierwszej minuty piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego wyszli z dziewiątką graczy, którzy z piłką są jak najbardziej za pan brat. Mowa między innymi o Albie, Azpilicuecie czy Olmie. Ale tam każdy potrafi zagrać taki pass, że przecieramy oczy ze zdumienia. Kończąc tę wyliczankę, „fałszywym napastnikiem” był Marco Asensio. W ten sposób reprezentacja Hiszpanii jest bardzo niewygodna dla rywali, a na jej mecze czekamy z zegarkiem w ręku.

Warto wspomnieć jeszcze chociażby posiadanie piłki, które Hiszpanie mieli na poziomie powyżej 70%. Mobilność wszystkich graczy ofensywnych, także tych, którzy pokazali się z ławki, jest fascynująca. Ruchem bez piłki Hiszpanie rozbroili Kostarykańczyków. Nawet przy utracie futbolówki błyskawicznie ją odbierali. Nie jest zaskoczeniem, że najczęściej robili to piłkarze, którzy na pierwszy rzut oka mają być odpowiedzialni za bramki. Gra kończyła się w zasadzie na 40. metrze od bramki Keylora Navasa.

Bez napastnika – jak zwykle

Największe sukcesy „La Furia Roja” święciła, grając bardzo kombinacyjnie, bez nominalnego atakującego. W spotkaniu z Kostaryką tego słynnego już „fałszywego napastnika” odgrywał Marco Asensio, który skończył mecz z golem. Jego rolą jednak było wspierać pomocników. To nie był jego wybitny mecz tego zawodnika, ale to może wskazywać na to, że przez większość turnieju Hiszpania jest w stanie grać bez prawdziwego napastnika.

Do strzelania bramek zawsze ktoś się znajdzie. Mecz z Kostaryką z dubletem zakończył Ferran Torres. Bardzo możliwe, że Luis Enrique będzie miał takich pojedynczych bohaterów. Ostatecznie to powinna być jedna z reprezentacji z największą liczbą sytuacji bramkowych. Z Kostaryką Hiszpanie wykorzystywali praktycznie wszystko.

W odwodzie jest również człowiek, który ma być lekiem, gdyby pojawiły się kłopoty z wykorzystywaniem sytuacji. Alvaro Morata to jedyny napastnik, jakiego powołał Luis Enrique. Mecz z Kostaryką zakończył z bramką, ale raczej częściej będzie występował z ławki. Jego wejścia mogą wprowadzić nową energię, nowy pomysł, co w pewnej fazie może się przydać.

„Hiszpania jest tutaj najlepsza”

To był futbol totalny i absolutny. Ciężko nawet coś powiedzieć coś o linii defensywnej Hiszpanii. Gra toczyła się wyłącznie na połowie Kostaryki. Oto słowa „Rodriego”, gdy zapytany o faworyta turnieju bez zastanowienia odpowiedział: „To Hiszpania jest tutaj najlepszą drużyną”. Naprawdę wiedział, co mówi. Nie rzucał słów na wiatr.

„Seleccion” są bardzo młodą drużyną. Jedną z najmłodszych na tym turnieju i jedyną, w której pierwsze skrzypce grają jeszcze młodzieżowcy. Większość kadry ma już jednak za sobą sukcesy międzynarodowe. Większość zdobywała tytuły mistrzów Europy do lat 21 lub 19, a niektórzy trafiali od razu do pierwszej reprezentacji, mimo że powinni grać w młodzieżówkach. Takich graczy jest mnóstwo, na przykład Nico Williams, Gavi, Pedro czy Ansu Fati. Według wyliczeń „The Guardian” tylko dwaj rezerwowi bramkarze nie mają za sobą sukcesów w młodzieżówkach ani nie są takimi talentami, że błyskawicznie zacząć brylować. Tymczasem Luis Enrique dał im szansę od razu w pierwszej reprezentacji.

„Rodri” mówi, że swoją grę wyssali wraz z mlekiem matki. Oni się z tym urodzili. Mecz z Kostaryką dosadnie to pokazał. Hiszpanie mieli ten luz, każda koleja bramka ich napędzała. Tego oczekiwał Luis Enrique przed mundialem. Żadna z drużyn nie zrobiła w pierwszej kolejce takiego wrażenia, jak właśnie Hiszpania, ale prawdziwe sprawdziany dopiero przyjdą. „La Furia Roja” oczarowała wszystkich, zdobywając siedem bramek, ale to dopiero początek drogi do… Sky is the limit. Z tym potencjałem Hiszpanie mogą zdziałać wiele, ale przede wszystkim mogą cieszyć oko.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze