Kiedy w 72. minucie na Old Trafford dokonywała się zmiana, nikt nie przypuszczał, że 28-letni Francuz, który właśnie pojawił się na boisku, będzie katem "Czerwonych Diabłów". Późniejsze wydarzenia to już znana wszystkim historia – dwa gole w cztery minuty pozbawiły czerwoną część Manchesteru złudzeń i marzeń o grze w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. To jednak nie przypadek. Wissam Ben Yedder walczy o koronę króla strzelców tych rozgrywek.
Swoją przygodę z Sevillą rozpoczął w 2016 roku, przechodząc z francuskiej Toulouse. 9 milionów euro wydane na tego zawodnika opłaciło się – w pierwszym sezonie zdobył 11 goli w 31 meczach (z czego ponad połowę spotkań zaczynał na ławce rezerwowych). Można powiedzieć, że to dość udany sezon dla zawodnika zmieniającego nie tylko klub, ale też kraj i ligę. Jak się jednak okazało, był to dopiero początek.
W obecnym sezonie Ben Yedder aż 14 razy wchodził z ławki rezerwowych, najczęściej zmieniając Luisa Muriela lub Nolito. Tylko sześć spotkań rozpoczął od pierwszej minuty, sześć to także liczba goli, które zdobył. I choć w La Liga nie idzie mu tak dobrze jak rok temu, to ostatnio doczekał się pierwszego w swoim życiu powołania do seniorskiej reprezentacji Francji. Udało mu się nawet zadebiutować w meczu z Kolumbią. A to wszystko za sprawą jego świetnej gry w Lidze Mistrzów. I na tych rozgrywkach się skupmy, bo właśnie tutaj Ben Yedder ma szansę stać się czarnym koniem.
Walka do samego końca
Po sprawdzeniu klasyfikacji strzelców Ligii Mistrzów w tym sezonie na pierwszy rzut oka nie dziwi nic. Prowadzi aktualnie najlepszy snajper w historii tych rozgrywek – Cristiano Ronaldo. W tym sezonie uzbierał już 12 goli i wszystko wskazuje na to, że nie są to jego ostatnie bramki w tej edycji. O ile tutaj wszystko jest „po staremu”, to Ben Yeddera jako wicelidera można uznać co najmniej za niespodziankę. Jego osiem goli w siedmiu meczach robi wrażenie, a statystyki mówią same za siebie. Francuz zdobywa bramkę średnio co 63 minuty. Czy ma jednak szansę na dogonienie Portugalczyka?
https://www.youtube.com/watch?v=k2FDdCPGKM4
Wydaje się, że może być to misja z rodzaju niewykonalnych. Bayern Monachium, z którym Sevilla zagra dwa mecze w ćwierćfinale, jest jednym z faworytów do wygrania całych rozgrywek. To zespół z żelazną obroną, która w tym sezonie zawiodła tylko raz (przegrana 0:3 z PSG). Smaczku całemu spotkaniu doda pojedynek Ben Yeddera z Robertem Lewandowskim. Teoretycznie łatwiejsze zadanie będzie miał ten drugi, gdyż Sevilla w tym sezonie ma problemy z defensywą, przez co traci dużo bramek. W ataku jednak głównym żądłem jest właśnie Wissam, który w ostatnim meczu udowodnił swoją nieprzewidywalność. Widać, że piłka „szuka” go w polu karnym. To napastnik, który nie tworzy spektakularnych akcji, potrafi być niewidoczny przez całe spotkanie, ale kiedy któryś z jego kolegów zagrywa w pole karne, prawie zawsze dochodzi do piłki i stwarza zagrożenie. Osiem zdobytych bramek mówi samo za siebie.
Szanse Ben Yeddera na koronę króla strzelców są raczej czysto teoretyczne. Bardziej powinien skupić się na obronie swojego świetnego drugiego miejsca, gdyż na pewno będą atakować tacy zawodnicy jak Firmino (siedem bramek), Messi, Salah czy Mane (wszyscy po sześć goli). Największym zagrożeniem jest właśnie Argentyńczyk, gdyż jego Barcelona zmierzy się z Romą, a ci w starciu z „Blaugraną” skazywani są na pożarcie.
Nie zmienia to jednak faktu, że wynik, który osiągnął, jest świetny, a może być jeszcze lepszy. Najbliższa ku temu okazja już we wtorek 3 kwietnia o godzinie 20:45, kiedy to Sevilla na własnym stadionie podejmie Bayern Monachium. Jedno jest pewne, będący w życiowej formie Wissam Ben Yedder zapewni wszystkim duże emocje.