Szymon Żurkowski ponownie w Empoli, dostaje zatem idealną okazję do regularnej gry


O tym mówiło się już od jakiegoś czasu. Empoli ponownie zdecydowało się wypożyczyć Szymona Żurkowskiego. Czy odbuduje się na dobre?

2 września 2020 Szymon Żurkowski ponownie w Empoli, dostaje zatem idealną okazję do regularnej gry
Łukasz Sobala / Press Focus

Stało się to, czego wszyscy mogliśmy się spodziewać. Szymon Żurkowski także i nadchodzący sezon spędzi na wypożyczeniu i ponownie będzie to drugoligowe Empoli FC. Tym razem polskiemu pomocnikowi powinno być o wiele łatwiej zadomowić się w podstawowym składzie. Najbliższy czas pokaże, czy będziemy mogli jeszcze nazywać go przyszłościowym zawodnikiem.


Udostępnij na Udostępnij na

Jeszcze niedawno Szymon Żurkowski był postrzegany jako bardzo utalentowany środkowy pomocnik i przyszłość dorosłej reprezentacji. W czasach gry w Górniku Zabrze młody zawodnik rozwijał się bardzo szybko. Przede wszystkim charakteryzowała go wybitna wydolność. Do tego dokładał dużą waleczność i ciekawą technikę użytkową, czym dawał bardzo dużo swojemu zespołowi.

Rosnąca gwiazda śląskiego zespołu z czasem stała się także czołową postacią reprezentacji u-21. To przecież w dużej mierze dzięki jego świetnej grze w środku pola udało nam się pokonać Portugalię w barażach o awans na mistrzostwa Europy. Pewne było to, że nie będziemy go długo oglądać na boiskach polskiej ekstraklasy, ponieważ kwestią czasu był jego wyjazd do silniejszej ligi.

Wybór w teorii dobry, w praktyce niekoniecznie

Zasłużony transfer przyszedł bardzo szybko. Zainteresowanych sprowadzeniem pomocnika Górnika było kilka klubów, jednak wybór ostatecznie padł na Fiorentinę. To właśnie klub z Florencji był najbardziej zdeterminowany, by pozyskać jednego z najbardziej utalentowanych polskich zawodników. Umowa została zawarta z wielką korzyścią dla Szymona Żurkowskiego, gdyż dostał on pozwolenie na dokończenie sezonu w Górniku. To też miało mu pomóc w dobrym przygotowaniu do czerwcowych mistrzostw.

Wybór Fiorentiny był przez wielu odbierany bardzo pozytywnie. Liczono na to, że w zespole ze środka tabeli Serie A polski pomocnik będzie mógł liczyć na systematyczne wprowadzanie do składu. Pierwszy negatywny sygnał pojawił się jednak już wiosną. Wtedy z klubu odszedł Stefanio Pioli, a zastąpił go Vincenzo Montella. Każda zmiana trenera z reguły wiąże się z innym pomysłem na grę i nowym doborem zawodników. Właśnie na tym w dużej mierze stracił niestety Żurkowski. Po przybyciu do Fiorentiny ewidentnie było widać, że nie znajduje się w planach nowego trenera. Mimo wszystko aż takich problemów z grą mało kto się spodziewał. Jak dokładnie wyglądały jego statystyki jesienią? (źródło: Transfermarkt)

Dwa występy, dziesięć minut. Można było zakładać, że nasz pomocnik będzie potrzebował trochę czasu na oswojenie się z włoskim futbolem, aczkolwiek to trwało ewidentnie za długo.

Wypożyczenie i… kolejne problemy

Fatalna sytuacja w klubie z Florencji spowodowała, że wychowanek MOSiR-u Jastrzębia Zdrój postanowił odejść na wypożyczenie. Zimą pojawiło się kilka możliwych opcji, jednak Żurkowski wraz ze swoim menadżerem zdecydował się nie wyjeżdżać zbyt daleko i zaakceptował ofertę Empoli FC. Tu już z góry pojawiły się jasne oczekiwania, że nasz pomocnik po prostu zacznie regularnie grywać. Być może byłyby na to większe szanse, gdyby nie fakt zmiany trenera – akurat w trakcie finalizacji wypożyczenia. Pasquale Marino co prawda nie zawetował zawarcia tej umowy, ale na początku nie widział miejsca w składzie dla Polaka. Z czasem zaczęły pojawiać się głosy, że Żurkowski musi jeszcze dużo popracować nad kwestiami fizycznymi i taktycznymi, bo w tym ma ogromne braki. Od razu na myśl przychodziła podobna sytuacja, jaką miał Patryk Dziczek, który jednak sprawnie się z tym uporał.

Trochę szczęścia w życiu jednak trzeba mieć i to też spotkało po jakimś czasie 22-letniego zawodnika. Dzięki przerwie w rozgrywkach spowodowanej pandemią Szymon Żurkowski dostał więcej czasu na lepsze przygotowanie się do gry. Efekty przyszły już od pierwszego spotkania po wznowieniu rozgrywek, gdy doczekał się debiutu, wchodząc z ławki na ostatnie 23 minuty. Można rzec, że potem było już z górki, a nawet kilka razy udało mu się wskoczyć do podstawowego składu. W jednym ze spotkań udało mu się nawet strzelić całkiem ładnego gola, w stylu, jaki pamiętamy z polskich boisk.

Jego cały dorobek na wypożyczeniu zatrzymał się na siedmiu występach, w których na boisku spędził łącznie 372 minuty. Empoli dzięki lepszej grze niż jesienią zdołało dostać się do baraży o awans do Serie A. Tam już w półfinale uległo po dogrywce Chievo.

Czas wejść na wyższy poziom

Końcówka sezonu rozbudziła nieco nadzieję, że Żurkowski jeszcze może coś na włoskich boiskach zdziałać. Oczywiście nie było wielkich szans na to, by zmieniła się jego sytuacja w Fiorentinie. Najbardziej prawdopodobny był jego szybki powrót do Empoli, które bardzo chciało go widzieć ponownie u siebie. To też pasowało samemu zawodnikowi. Z Fiorentiny dobiegały głosy, że Polak wyraził wielką chęć powrotu do zespołu „Azzurich” i liczył na osiągnięcie porozumienia między klubami.

Tak intensywne staranie Empoli o wypożyczenie naszego zawodnika było też spowodowane utratą podstawowego pomocnika Liama Hendersona. Szkot był tylko wypożyczony z Hellasu Werona na pół roku i nie było szans na jego pozostanie dłużej. Taka kolej rzeczy nie daje oczywiście gwarancji, że Żurkowski może od razu wskoczyć do podstawowego składu. W środku pola nowy trener Alessio Dionisi będzie miał w czym wybierać. W kadrze nadal jest dwóch podstawowych zawodników z zeszłego sezonu: Słoweniec Leo Stulac i bardzo utalentowany 19-latek Samuele Ricci. Niedawno do klubu dołączył także młodzieżowy reprezentant Szwajcarii Nedim Bajrami z Grasshopersu.

Nadchodzi bardzo ważny czas w karierze Szymona Żurkowskiego. Głównie dlatego, że niedługo skończy już 23 lata i najwyższa pora, by zaczął regularnie grać na dobrym poziomie. Ten sezon bardzo dokładnie pokaże nam, czy słusznie ocenialiśmy go jako duży talent. Trudno będzie o jakiekolwiek wymówki, jeśli nasz pomocnik nie wywalczy sobie składu w Empoli. Wiele już mieliśmy przypadków, gdy zawodnik wyróżniający się na polskich boiskach przepadał w silniejszej lidze.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze