W dywizji B Ligi Narodów też się dzieje! Szwecja i Norwegia co prawda nie jadą na mistrzostwa świata, lecz czerwcowe zgrupowanie muszą wykorzystać do absolutnego maksimum. Już dzisiaj o 20:45 na Friends Arena w Solnie obie drużyny zmierzą się w derbach Skandynawii. Stracie odwiecznych rywali stoi przede wszystkim pod znakiem rozwoju i nadchodzącej kampanii Euro 2024.
Skandynawowie nie mogli wymarzyć sobie lepszego początku rozgrywek. Szwedzi w swoim pierwszym meczu bez większych kłopotów rozprawili się ze Słowenią 2:0 po bramkach Emila Forsberga i Dejana Kulusevskiego. Natomiast Norwegowie dzięki trafieniu Erlinga Haalanda ograli Serbię 1:0. To oznacza, że niedzielna potyczka będzie walką o pozycję lidera w grupie 4. dywizji B.
Szwecja i Norwegia: porażki zmusiły, by obrać nową drogę
Każdy z was na pewno trafił gdzieś na grafikę bądź analizę przedstawiającą złote pokolenie reprezentacji Norwegii. Niektórzy twierdzili nawet, że właśnie teraz przed „Norge” wspaniała epoka i to tylko kwestia czasu, gdy będą szaleć na jakimś wielkim turnieju. Niestety, zderzenie z rzeczywistością okazało się bardzo brutalne. Haaland i spółka mieli spore szanse na udział w Euro 2020, jednakże odpadli po barażach z Serbią. Ówczesny trener Lars Lagerback doszedł do wniosku, że z taką kadrą to i tak był niezły rezultat. Oczywiście zarówno zarząd, jak i kibice nie podzielali jego opinii i Szwed był zmuszony ustąpić ze stanowiska.
Za czasów Stale Solbakkena gra Norwegii uległa poprawie, ale brutalna porażka z Turcją 0:3 czy remis z Łotwą 0:0 przekreśliły szanse Skandynawów na wystąpienie podczas katarskich mistrzostw świata. W Norwegii 54-latek jest uważany za dobrego fachowca, lecz oczekiwania opinii publicznej są bardzo wysokie. Mając tak uzdolnione pokolenie, wszyscy liczą na awans do wielkiego turnieju. Przypomnijmy – Norwegowie ostatni raz na jakikolwiek czempionat pojechali aż 22 lata temu.
Lars Lagerbäck: Kibice przecenili nasze umiejętności. Chcemy za dużo i przez to myślimy, że jesteśmy lepsi, niż jesteśmy w rzeczywistości. Tej drużynie brakuje doświadczenia.
Ståle Solbakken: Przed ważnym meczem musisz to czuć, musisz w to wierzyć. Potrzebna jest nuta szaleństwa https://t.co/UgdmqCzti5
— Paweł Tanona (@ptanona) October 11, 2021
Natomiast w Szwecji problemy zaczęły pojawiać się stopniowo. Nieudany mecz z Ukrainą w 1/8 finału ostatniego Euro uwidocznił ograniczenie taktyczne zespołu, jednak jeszcze wtedy nie bito na alarm. W końcu jakiś czas później „Sverige” wygrali z Hiszpanią 2:1. To jednak było ostatnie pozytywne wspomnienie związane z tą kadrą. Później we znaki dała się fatalna dyspozycja na wyjazdach oraz ideowa skostniałość Janne Anderssona. Szkoleniowiec albo nie chciał, albo nie potrafił reagować na wydarzenia boiskowe. Widać to było szczególnie podczas barażowego starcia z Polską. Po utracie pierwszej bramki reprezentacja Szwecji stopniowo traciła pomysł, a pod koniec brakowało już nawet tej mitycznej skandynawskiej walki o każdy centymetr boiska.
Niektórzy wręcz domagali się zwolnienia Anderssona. Kibice byli zmęczeni ciągłym graniem formacją 4-4-2, która ewidentnie od jakiegoś czasu straciła swoje wszystkie atuty. Jednak należy pamiętać, że szkoleniowiec osiągał z reprezentacją najlepsze wyniki w XXI wieku. Ćwierćfinał mistrzostw świata i 1/8 finału mistrzostw Europy nie wzięły się z przypadku. Z tego też powodu Janne otrzymał szansę na przebudowę reprezentacji i naprawienie błędów z przeszłości.
Skandynawska melodia przyszłości
Szwedzi i Norwegowie z zazdrością przyglądają się swoim przyszywanym braciom z Danii. Tamtejszy dynamit w końcu odpalił, a ostatnie Euro było tylko zalążkiem tego, na co stać tę kadrę. Oczywiście nie twierdzę, że Dania w Katarze sięgnie po medal, lecz ostatnie zwycięstwo z Francją pokazuje, że jest w stanie walczyć z najlepszymi o zwycięstwo. Daleko mi jednak do stwierdzenia, że Szwecja oraz Norwegia są o wiele gorszymi reprezentacjami od wcześniej wspomnianej maszyny trenera Kaspra Hjulmanda.
Wystarczy się tylko dokładniej przyjrzeć. Taka Szwecja ma naprawdę ciekawą i zrównoważoną kadrę. W bramce zawsze pewny siebie Robin Olsen. Jego kariera klubowa to oczywiście ogromny zawód, ale w reprezentacji zawsze staje na wysokości zadania. Największymi gwiazdami bez wątpienia są Alexander Isak i Dejan Kulusevski. Ta dwójka wciąż jest młoda, a już teraz stanowi o ofensywnej sile reprezentacji. Najlepszy okres bez wątpienia przed nimi. Nie można zapominać też o tych bardziej doświadczonych. W końcu liderem reprezentacji jest Emil Forsberg, bez którego trudno Szwedom wypracować jedną sensowną akcję. A obroną dyryguje kapitan Victor Lindelof – w barwach narodowych defensor niemalże perfekcyjny. Warto też mieć na uwadze melodię przyszłości w postaci Jespera Karlssona, Mattiasa Svanberga, Anthony’ego Elangi, Jensa Cajustego, a nawet 16-letniego Roony’ego Bardghji.
Chyba nikt się nie obrazi, jak stwierdzę, że wypożyczenie Dejana Kulusevskiego to jedna z najlepszych, jak nie najlepsza transakcja zimowego okna transferowego. Conte wiedział, co robi.
Fantastyczny ruch ze strony Kogutów. https://t.co/0Fyl0ezXyi
— Marek Wadas (@Marek_Wadas9) May 22, 2022
Norwegia też ma się czym pochwalić. W końcu liderami drużyny są zawodnicy grający na absolutnie najwyższym poziomie. Erlinga Haalanda i Martina Odegaarda nikomu nie trzeba przedstawiać. Warto zaznaczyć, że ich reprezentacyjna współpraca ostatnio układa się naprawdę dobrze. Przy wsparciu graczy pokroju Mohameda Elyounoussiego czy doświadczonego Joshui Kinga gra nabiera sporej siły rażenia. Jeśli wszystko z tyłu będzie się zgadzać, to o kadrze Norwegii bez wahania możemy mówić w kategoriach niebezpiecznych i nieprzewidywalnych. W defensywie najciekawszą postacią jest natomiast Kristoffer Ajer. Już od jego nastoletnich lat mówiło się, że będzie fantastycznym stoperem. I choć może nie rozwinął się tak, jak by wszyscy tego oczekiwali, to regularnie gra w Premier League. A to musi o czymś świadczyć.
Przy odpowiedniej opiece oraz taktyce przed obiema skandynawskimi reprezentacjami rysuje się świetlana przyszłość.
Szwecja minimalnym faworytem
Co prawda obie reprezentacje wygrały swoje pierwsze spotkania w Lidze Narodów, ale styl zwycięstwa zdecydowanie wskazuje na Szwecję. Bez wątpienia argumentem broniącym Norwegów będzie klasa ich rywala. W końcu Serbia to o wiele lepsza drużyna niż Słowenia, jednak mimo wszystko minimalnym faworytem niedzielnego starcia będą gospodarze.
Liga Narodów dla reprezentacji Szwecji to kompletnie nowy start. Selekcjoner postanowił obrać inną taktykę i zrezygnować z przestarzałego 1-4-4-2. „Blagult” wybiegli na boisko w ustawieniu 1-4-3-3 z defensywnym pomocnikiem i efekty przyszły wręcz natychmiastowo. Okazało się, że Szwecja potrafi budować ataki pozycyjne, ale co najważniejsze – uzdolnieni technicznie zawodnicy w końcu mogli pokazać swoje nietuzinkowe umiejętności. W defensywie było sporo kłopotów, głównie przez brak Lindelofa, lecz ostatecznie udało się zachować czyste konto. Szwedzi kontrolowali przebieg spotkania i spokojnie zwyciężyli 2:0.
Kto jeszcze nie widział – oto wczorajsza bramka autorstwa Dejana Kulusevskiego. Widać, że facet jest w gazie 🧨🧨 pic.twitter.com/Ylg2TOizgl
— Szwedzka Piłka 🇸🇪 (@SzwedzkaP) June 3, 2022
Norwegowie też wygrali, ale po naprawdę ciężkim boju. Można wręcz powiedzieć, że to było wyszarpane zwycięstwo. Serbowie szybko zaczęli dyktować warunki spotkania, jednak to Skandynawowie zdołali strzelić jedyną bramkę. Zdobywcą oczywiście nie kto inny, jak Erling Haaland. Napastnik Manchesteru City odebrał świetne podanie Marcusa Pedersena i bez większych kłopotów umieścił futbolówkę w sieci. Później Norwegia w fazie ofensywnej praktycznie nie istniała, ale żaden z rywali nie był w stanie przebić skandynawskiego muru – „Norge” z Belgradu wyjechali mocno obici, lecz niepokonani.
To może być fantastyczny mecz
Ostatni raz świadkami derbów Skandynawii byliśmy w trakcie eliminacji do mistrzostw Europy 2020. Tam obie reprezentacje zaserwowały nam fantastyczne widowiska. Na kartach historii szczególnie zapisał się mecz z 26 marca 2019 roku. W stolicy Norwegii padł remis 3:3, a gonitwa obu ekip byłaby dobrym scenariuszem na mrożący krew w żyłach thriller:
- Do 70. minuty Norwegia prowadzi 2:0 po bramkach Bjorna Johnsena i Joshui Kinga.
- W doliczonym czasie gry Szwecja odwraca losy spotkania i po trafieniu Robina Quaisona wychodzi na prowadzenie 3:2.
- Na sekundy przed końcowym gwizdkiem Ola Kamara doprowadza do wyrównania.
🇳🇴Norway 3-3 Sweden🇸🇪
86’ Own goal from Nordtveit makes it 2-2
91’ Sweden come from 2-0 down to lead 3-2 in stoppage time
97’ Ole Kamara scores a 97th minute equaliser for Norway🇳🇴Football is just an absolute joy to watch!🙌😍⚽️ #NORSWE
— Matt North (@MattNorth_) March 26, 2019
Obyśmy i tym razem przeżyli podobne emocje. Mecz będzie można obejrzeć na Polsacie Sport Premium 3, a start już o godzinie 20:45.