Świetny początek Euro U-21 dla „Biało-czerwonych”!


Podopieczni Czesława Michniewicza pokonali Belgię w pierwszym meczu turnieju we Włoszech

16 czerwca 2019 Świetny początek Euro U-21 dla „Biało-czerwonych”!
Łukasz Sobala / Press Focus

Przed starciem Polaków z Belgami mało kto dawał szanse "Biało-czerwonym". W końcu kraj z Beneluksu uchodzi za wzór szkolenia młodych piłkarzy i wprowadzania ich do dorosłego futbolu. Kiedy stało się jasne, że rywalami Polski w fazie grupowej młodzieżowego Euro będą młodzi Belgowie, Hiszpanie oraz będący gospodarzami Włosi, wydawało się, że nasza kadra będzie miała problemy z wywalczeniem choćby punktu w meczach z renomowanymi przeciwnikami. Jednak już w pierwszym spotkaniu zespół Czesława Michniewicza sprawił dużą niespodziankę i pokonał faworyzowanych Belgów 3:2.


Udostępnij na Udostępnij na

Jedenastka, którą desygnował do gry Michniewicz, nie zaskoczyła. Na kilka godzin przed meczem okazało się, że do gry zdolny nie będzie Robert Gumny. Obrońca Lecha Poznań, który w reprezentacji miał pewny plac, doznał zatrucia pokarmowego. Jego miejsce zajął Karol Fila z Lechii Gdańsk. Ponadto zagadką była dyspozycja Dawida Kownackiego, który przed rozpoczęciem mistrzostw zmagał się z kontuzją. Ostatecznie kapitan naszego zespołu wybiegł w pierwszym składzie.

Kiepski początek

Zgodnie z przewidywaniami to Belgowie odważniej zaczęli mecz. Dłużej utrzymywali się przy piłce oraz spychali Polaków na ich połowę. W 14. minucie w słupek trafił Orel Mangala. Dwie minuty później „De Rode Duivels” wyszli na prowadzenie. Isaac Mbenza znalazł sobie odrobinę swobody na skrzydle i posłał piłkę po ziemi w pole karne, a Aaron Iseka Leya wykorzystał ospałość naszych obrońców i skierował piłkę obok bezradnego Kamila Grabary. Było 0:1 i nic nie wskazywało, by piłkarze trenera Michniewicza mieli jakiekolwiek argumenty w starciu z belgijskimi rówieśnikami.

W następnych minutach byliśmy świadkami kilku niewymuszonych strat w wykonaniu Polaków oraz dobrej indywidualnej akcji autorstwa Siebe Schrijversa, która omal nie skończyła się drugą bramką dla rywali. Przełomowa dla „Biało-czerwonych” okazała się 26. minuta spotkania. Belgowie zlekceważyli zagrożenie i pozostawili mnóstwo miejsca Szymonowi Żurkowskiemu, który strzałem po ziemi pokonał Jackersa. Po zdobytym golu gra Polaków uległa lekkiemu ożywieniu, aczkolwiek to przeciwnicy sprawiali wrażenie drużyny lepszej piłkarsko. Pod koniec pierwszej połowy nieźle z rzutu wolnego uderzył Sebastian Szymański. Kiedy podopieczni Michniewicza schodzili do szatni na przerwę, było jasne, że szkoleniowiec musi wcielić w życie warianty, które odmienią grę zespołu.

Przebudzenie

Druga część spotkania zaczęła się od kuriozalnej próby wymuszenia rzutu karnego przez belgijskiego napastnika Dodiego Lukebakio. Zawodnik Fortuny za swoje zachowanie został ukarany żółtym kartonikiem. W 52. minucie Polacy cieszyli się z prowadzenia. Filip Jagiełło zacentrował z narożnika boiska, a Krystian Bielik skierował piłkę do siatki strzałem głową. Było 2:1 dla Polski. Biorąc pod uwagę przebieg meczu, był to świetny wynik.

Polacy po zdobyciu bramki cofnęli się na własną połowę. Efektem takiego zachowania drużyny były groźne strzały Cobbauta i Schrijversa. Po tych dwóch ostrzeżeniach nasi zawodnicy zrozumieli, że grając w ten sposób, będzie niezwykle trudno obronić korzystny wynik. „Biało-czerwonym” udało się wyprowadzić kilka zaczepnych akcji. Grę na siebie zaczął brać Konrad Michalak, który świetnie radził sobie na prawej flance. W 75. minucie blisko pokonania Kamila Grabary był Dion Cools, jednak piłka po jego strzale przeszła obok słupka.

Cztery minuty później padła bramka na 3:1 dla Polski. Prawą stroną szarżował Michalak, który zagrał do Żurkowskiego, który w świetnym stylu minął belgijskiego defensora i podał piłkę przez środek pola karnego do nabiegającego Szymańskiego. Nowy nabytek Dinama Moskwa umieścił futbolówkę pod poprzeczką i Polacy mieli już dwa gole przewagi.

Wydawało się, że wynik jest pod kontrolą naszych. W 84. minucie w nieodpowiedzialny sposób zachował się Krystian Bielik, który stracił piłkę i dopuścił do sytuacji sam na sam Siebe Schrijversa z Kamilem Grabarą. Ostatecznie w porę zdążył wrócić Mateusz Wieteska, który posłał futbolówkę na rzut rożny. Przy rzucie rożnym Polacy nie mieli już tyle szczęścia. Błąd w kryciu wykorzystał Cools, który strzałem głową pokonał naszego bramkarza.

Wynik na tablicy świetlnej na Stadio Reggio Emilia pokazywał 3:2 i 85. minutę. Było jasne, że końcówka będzie nerwowa dla Polaków. Dopiero wtedy Czesław Michniewicz zdecydował się na zmiany. Plac gry opuścili Jagiełło i Michalak, a pojawili się na nim Bochniewicz i Jóźwiak. Jednak Belgowie nie byli w stanie realnie zagrozić bramce Grabary i mecz zakończył się rezultatem 3:2 dla Polski. Sensacja stała się faktem.

„Spokojnie”

Polacy bardzo mądrze rozegrali mecz z Belgami. Wiedzieli, że będą oni nastawieni na utrzymywanie się przy piłce na połowie rywala i szukanie bramek po rozegraniach w ataku pozycjnym. Podopieczni Michniewicza cierpliwie czekali na swoje szanse, które trzykrotnie wykorzystali. Kilkukrotnie jednak zdarzyło im się zostawić bardzo dużo miejsca na 20., 30. metrze od bramki, co mogło się źle skończyć.

Na pochwałę zasługuje konsekwencja w grze oraz pojedyncze występy zawodników. Szczególnie dobrze spisał się Szymon Żurkowski. Pomocnik, który od nowego sezonu będzie grał w Fiorentinie, bardzo dobrze prezentował się w drugiej linii oraz wiele dawał drużynie również w ofensywie.

Dobry występ zanotował również Konrad Michalak, który pokazał, że w kluczowych momentach potrafi korzystać ze swojego największego atutu, czyli szybkości. Z wyjątkiem sytuacji, która pośrednio przyczyniła się do straty drugiej bramki, dobre wrażenie pozostawił po sobie Bielik. Mimo to trudno wskazać piłkarzy, którzy odstawaliby poziomem od innych i stanowili osłabienie dla zespołu. Wygrała drużyna zgrana, poukładana, realizująca taktykę.

Nie można jednak zapominać o mankamentach. Przed Michniewiczem i jego sztabem trudne zadanie polegające na wyeliminowaniu błędów oraz utrzymaniu koncentracji w drużynie na wysokim poziomie. Już za trzy dni starcie z mocnymi Włochami. Faworytem będzie Italia, aczkolwiek Polacy pokazali, że są w stanie wygrać z każdym. Niemniej jednak hurraoptymizm w chwili obecnej nie jest wskazany. Dlatego polscy zawodnicy powinni wziąć sobie do serca słowa prezesa PZPN.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze