Kapitan Lechii Gdańsk, Łukasz Surma, po meczu z Lechem miał powody do radości. Wydaje się że klątwa została zdjęta z PGE Areny i teraz może być tylko lepiej.
Pokonanie Lecha zawsze wiele znaczy.
Tak. To był dosyć podobny mecz do tego z Legią Warszawa. Nie przeważaliśmy, to Lech przeważał, ale potrafiliśmy stworzyć parę sytuacji na połowie przeciwnika, utrzymać się przy piłce. Tak po prostu trzeba grać z silnymi przeciwnikami.
Co dało Wam zwycięstwo w tym meczu?
Na razie nie jesteśmy w stanie kontrolować przebiegu meczu przez 90 minut, ale zagraliśmy mądrze, konsekwentnie, graliśmy dobre piłki, zawsze ktoś był z przodu. W tym upatruję przyczyn naszego sukcesu.
Lech przez większość spotkania był przy piłce, ale Wy mieliście jasny plan. Groźne kontry i udało się osiągnąć cel.
Tak się mecz ułożył. Może to nie był nasz plan od początku, chcieliśmy zagrać wyżej, nie tak jak z Piastem Gliwice, tak nie można grać u siebie. Zagraliśmy inaczej, ale najważniejsze jest to – i myślę, że kibice też to zauważyli – że pokazaliśmy wolę walki, determinację, nie było dla nas straconych piłek i zostało to nagrodzone.
Czy to, co zaprezentowała dziś Lechia, jest Waszą najlepszą dyspozycją?
Tak jak mówię, nie był to wybitny pojedynek w naszym wykonaniu, ale chłopakom należą się słowa uznania za to, że wkładali wszędzie nogi, i jesteśmy z tego bardzo zadowoleni.
Bartosz Kaniecki po raz pierwszy wystąpił w bramce Lechii. Jak oceniasz tę decyzję trenera?
Byliśmy zdziwieni tym, że Bartek gra, to była tajemnica trenera, ale widocznie zauważył, że bramkarz prezentuje się dobrze na treningach, szczególnie przy dośrodkowaniach.